Gdy przedstawienie dobiegło końca, Katie straciła Anakina z oczu. Nawet po wyjściu z Opery nie odnalazła go w tłumie nieznajomych twarzy, dlatego postanowiła sama wrócić do Świątyni. Marzyła o ciepłym kocu i łóżku, by w końcu móc się ogrzać we własnym pokoju. Jak zwykle przy kanclerzu niesamowicie zmarzła i nie rozumiała, jak można było lubować się w tak niskich temperaturach! Pomyślała, że klimatyzacja na pewno musiała być ustawiona na kilka stopni w okolicy zera, przez co ledwo mogła tam wysiedzieć.
Po drodze wciąż rozmyślała o słowach kanclerza i o opowieści, którą im opowiedział. To wszystko brzmiało dla niej jak niesamowita legenda, lecz chciała, by okazała się prawdą. Posiadanie takiej mocy mogłoby nie tylko zakończyć wojnę, ale i uratować wiele istnień w całej Galaktyce! Martwiło ją jednak to, że łączyła się z Sithami i z Ciemną Stroną Mocy, co sprawiało, że nie była do końca przekonana o jej autentyczności.
Dobrze wiedziała, że Anakin myślał inaczej. Widziała, jak zaświeciły mu się oczy, gdy usłyszał o tej mocy. Jej mistrz na pewno chciał posiąść taką siłę, by móc uratować Padmé, i nie miała mu tego za złe. Modliła się w duchu tylko o to, by nie zapomniał użyć tej mocy na samym sobie jak Plagueis. Wtedy nie musiałaby martwić się o to, że straci życie w walce z Sithem z jej koszmarów.
Katie dotarła w końcu do swojego pokoju. Przebrała się i poszła prosto do łóżka. Sen przyszedł szybko, ale jak zwykle był niespokojny. Jej myśli wciąż krążyły wokół opowieści Palpatine'a, Anakina i Sitha w czarnej zbroi, który dalej prześladował ją niemal każdej nocy.
Skywalker musiał posiąść tę moc, o której mówił kanclerz. Katie za wszelką cenę chciałaby mu w tym pomóc, ale nie miała pojęcia, w jaki sposób. Kogo mogłaby o to zapytać? Obi-Wana? Mistrza Yodę? Nie, nie powinna im nawet o tym wspominać. Skoro było to związane z Ciemną Stroną Mocy, oni nie mogli się o tym dowiedzieć. Nie wiedziała, jak Anakin miał zamiar dowiedzieć się czegoś więcej, jeśli nie mógł polegać na wiedzy Jedi, ale wierzyła, że jakoś mu się uda.
***
Gdy Katie otworzyła oczy, zaczynało się już robić widno, ale promienie słońca nie zdążyły jeszcze dotrzeć do jej okien. Spojrzała na zegar z nadzieją, że była już pora śniadania, ale z rozczarowaniem zobaczyła, że wskazówki wskazują dopiero kilka minut po czwartej. Zacisnęła powieki i próbowała zasnąć jeszcze na kilka godzin, ale bezskutecznie. Myśli kotłowały jej się w głowie i musiała jakoś spożytkować swoją energię, najlepiej jakimś porządnym treningiem.
Jeszcze przez godzinę przewracała się z boku na bok, aż w końcu nie wytrzymała i postanowiła wstać. Wzięła prysznic, rozczesała wilgotne włosy, umyła zęby i ubrała swoje codzienne brązowe szaty, a do paska przypięła oba miecze świetlne. Gdy wychodziła z pokoju, było już po wpół do szóstej, więc spokojnie udała się na stołówkę. Była tam jako jedna z pierwszych osób, ale nie przejęła się tym, tylko szybko wciągnęła dwie ogromne miski kolorowych płatków z mlekiem i szybkim krokiem skierowała się w stronę sali treningowej.
Stanęła na środku pomieszczenia i jak zwykle zaczęła podziwiać piękne freski zdobiące sklepienie. Słońce w końcu wzniosło się nad horyzont, a jego promienie rozlewały się po marmurowej posadzce. Katie lubiła przychodzić tu z samego rana właśnie dla tego widoku. Sala o świcie wyglądała, jakby była skąpana w złocie, co zapierało dech w piersiach.
W końcu wzięła się w garść i zaczęła przygotowywać swój trening. Po chwili otaczała ją piątka droidów w kształcie kuli, które unosiły się w powietrzu. Wzięła głęboki oddech i zasłoniła oczy czarną przepaską. Gdy upewniła się, że na pewno nic nie widzi, odpaliła swoje miecze świetlne i aktywowała droidy. Skupiła się na Mocy, by wyczuć, która maszyna zaatakuje pierwsza i z której strony wystrzeli pocisk.
CZYTASZ
Padawan Skywalkera: Historia Katie ✏
Fanfiction[PREQUEL] Czy jedno dziecko może zmienić losy wojny? Cóż, według mistrza Yody - tak. Tylko czy aby na pewno na lepsze? Katie to ośmioletnia dziewczynka, która tak jak wiele innych dzieci uczy się w Świątyni, by w przyszłości zostać Rycerzem Jedi. M...