[20] Kanclerz w opałach

324 13 28
                                    

Gdy Rada Jedi wezwała Anakina i Katie do siebie, oboje myśleli, że chcą tylko w bardziej oficjalny sposób znieść ich zakaz, ale kiedy okazało się, że przed pomieszczeniem mistrzów czeka na nich równie zdezorientowany Obi-Wan, już wiedzieli, że na pewno nie o to chodzi. Nie odbywały się teraz żadne oficjalne obrady, więc to wezwanie było nieco niepokojące.

— O co chodzi? — Anakin zwrócił się do swojego byłego mistrza.

— Nie mam pojęcia — odpowiedział Obi-Wan. — Kazali mi poczekać na was.

Ledwo wypowiedział te słowa, a drzwi do pomieszczenia Rady rozsunęły się, wpuszczając ich do środka. Promienie górującego słońca wpadały przez przeszklone ściany i oświetlały niemal pustą salę, w której znajdował się tylko czarnoskóry mężczyzna i mały zielony stworek z laską.

— Sprawa jest pilna i nie mamy czasu na obmyślanie strategii — zaczął Windu, gdy tylko cała trójka przekroczyła próg. Pospiesznie wręczył Katie i jej mistrzowi skonfiskowane przed miesiącem miecze świetlne i mówił dalej. — Dooku porwał kanclerza Palpatine'a i przetrzymuje go na krążowniku Niewidzialnej Ręki. To okręt dowodzenia Separatystów. Senat poprosił Radę o pomoc w akcji ratunkowej.

— Co? Po co by mieli go porywać? — zbulwersował się Anakin.

— Metodami różnymi Separatyści wojnę zakończyć chcą — rzekł Yoda. — By zwycięstwo na swoją stronę przechylić, sztuczkami różnymi zasłaniać się będą.

— Kanclerz ma do ciebie duże zaufanie, więc wyślemy cię po niego, Skywalker — powiedział czarnoskóry, niechętnie patrząc w stronę młodego mężczyzny. — Kenobi pójdzie z wami, aby was... przypilnować.

Anakin zirytował się na tę wzmiankę, ale przynajmniej wybrał Obi-Wana, a nie stwierdził, że pójdzie z nimi osobiście. Miało to swoje plusy – w końcu Kenobi to jego były mistrz, z którym świetnie się dogadywał na polach walki, więc z takim zespołem odbicie kanclerza powinno być bułką z masłem.

— Na Niewidzialnej Ręce przypadkiem nie dowodzi Grievous? — zapytał Obi-Wan, szybko przekierowując przebieg rozmowy na właściwe tory.

— A i owszem — potwierdził Windu. — Dlatego czeka na was potrójne niebezpieczeństwo: Dooku, Grievous i armia droidów.

— A skąd wiemy, że kanclerzowi już nie zrobili krzywdy? — spytała nieśmiało Katie, wyglądając zza pleców swojego mistrza.

— Porwanie raczej ma na celu wywołać presję na politykach, więc mało prawdopodobne, aby Dooku posunął się do czegoś takiego — Dziewczynka poczuła, jakby Windu niechętnie udzielał jej odpowiedzi. — Ruszajcie, nie ma czasu do stracenia.

— Niech Moc będzie z wami. — Yoda stuknął laską w podłoże. — Ignorować wam jej nie wolno, gdy w kłopoty wpadniecie. Zaufać jej musicie, a ona prowadzić was będzie.

— Z tobą również, mistrzu — odpowiedziała mu Katie niemal równocześnie ze swoim mistrzem i Obi-Wanem.

Skłonili się i ruszyli do wyjścia, jednak gdy drzwi się przed nimi rozsunęły i już mieli wychodzić za próg, zatrzymał ich Mace Windu, wołając coś donośnym głosem.

— Tylko tym razem nie porzucaj nigdzie swojego padawana, Skywalker.

Anakinowi ze złości zadrżała lewa brew i nawet chciał odpowiedzieć mu jakąś ciętą ripostą, ale Katie pociągnęła go za skrawek szaty, kręcąc lekko główką. Zmuszając się na zachowanie spokoju, odwrócił się w stronę czarnoskórego mężczyzny i tylko nieznacznie skłonił się ponownie na odchodne, po czym opuścił pomieszczenie wraz ze swoim padawanem i byłym mistrzem.

Padawan Skywalkera: Historia Katie ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz