#55

96 13 1
                                        

Nishihara denerwował się każdym meczem, jednak tym razem było gorzej niż zazwyczaj. Czuł jak żołądek zaciska mu się w supeł, śniadanie podchodzi do gardła, a kolana miękną pod ciężarem spojrzeń wszystkich dookoła. Czy to, że wszedł na boisko w kryzysowym momencie świadczyło o tym, że jest dobrym zawodnikiem? Że ma coś do wniesienia? Że ma jakiegoś asa w rękawie?

Jego jedynym atutem było to, że był wypoczęty.

Poza tym nie miał nic, czym mógłby wesprzeć drużynę.

Hinata uśmiechnął się do niego ciepło, kiedy zajął swoją pozycję. Dziwnie było grać z asem w zupełnie innym miejscu na boisku. Jakby coś było nie tak, jakby ktoś ostro namieszał w ich stylu gry. Czy to dlatego tak bardzo dostawali po dupie?

Shiratorizawa miała sporą przewagę. Niewiele zostało do końca drugiego seta, a może nawet i końca całego meczu, jeśli na czas nie wezmą się w garść. Perspektywa przegranego półfinału... Nie wchodziła w grę.

Hitoshi zaserwował dość mocno, posyłając przyjmującego na parkiet. Chłopak odbił piłkę, rozgrywający wyskoczył do przodu i wystawił na prawe skrzydło.

Yamaguchi i Nishihara wyskoczyli w górę, jednak piłka przeleciała po palcach młodszego chłopaka. Takemura rzucił się do przodu i wyasekurował, wybijając ją w górę.

Mózg Tachibany pracował na najwyższych obrotach, próbując znaleźć odpowiednie ustawienie, rozważając przerzut, atak z drugiej linii i wystawę tyłem. Czy na pewno mógł sobie pozwolić na ryzykowne akcje?

Nie.

Wystawa poszła do Orinosuke.

Pierwszoklasista zaciskał zęby z wściekłości już od połowy seta. Uderzył z furią, z czego serca pragnąc, by jakimś cudem przeciwnicy nie zdołali tego odebrać. Blok jednak spowolnił lot piłki, a przyjmujący podał ją rozgrywającemu, który dzięki jednej, precyzyjnej, szybkiej wystawie umożliwił atakującemu zdobycie punktu. Prowadzili sześcioma.

Tachibana spojrzał na białowłosego.

— Może by tak...

— Jak tylko przejdę do pierwszej linii — przerwał mu chłopak, zaciskając pięści. Nishihara patrzył w ciszy na tę krótką wymianę zdań i żałował, że nie może mieć przy sobie ani Ichiro ani Sakuraia. Wśród aktualnego składu czuł się trochę... Nieswojo.

Trzy przejścia dzieliły Hitoshiego od pierwszej linii. W trakcie tego czasu wiele mogło się zdarzyć. Mogli nawet przegrać z kretesem i zaprzepaścić swoją szansę na finał. Trzy przejścia stały się nagle zbyt długim okresem czasu. 

Zbyt długim, by ktokolwiek z nich był w stanie wyratować ten mecz.

***

Jeden punkt. Jeden zdobyty punkt, by Hitoshi przeszedł do pierwszej linii.

Problem jednak był taki, że wystarczyły dwa, by Shiratorizawa wygrała, a zagrywka należała do nich.

Napięcie wiszące wśród siatkarzy Karasuno było wręcz namacalne.

Goshiki wiedział, jaką władzę ma w rękach. Takemurze wydawało się, że włożył w to jedno uderzenie całą swoją wściekłość, nienawiść i pragnienie zwycięstwa. Mimo to libero odebrał tę trudną zagrywkę i posłał piłkę do rozgrywającego. Tachibana niemal tracił oddech, lecz nie miało to nic wspólnego ze zmęczeniem. W tak kryzysowych sytuacjach, najlepszą decyzją było pozostawienie reszty asowi. Tym razem jednak pierwszoklasista pokusił się o wystawę przez plecy, co lekko zaskoczyło przeciwników, którzy zaczęli uważać rozgrywającego Kruków za bardziej rozsądnego. 

Ostatnia szansa || Haikyuu ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz