Niewiarygodne jak bardzo serce Tachibany przyspieszyło, gdy przeszywający ból w kostce posłał go na parkiet.
Siatkarz podparł się rękami po bokach i oddychał ciężko, wpatrując się w lewy staw. Skręcił? Nie? Może jednak.
Adrenalina nie pozwoliła mu tego ocenić, a panika nabierała na sile, sprawiając, że jego puls przyspieszył. Wszystko jednak uspokoiło się nagle, gdy zobaczył przed sobą wyciągniętą dłoń. Hitoshi patrzył na niego bez większych emocji, jednak z pewną dozą sympatii w oczach.
— Wstawaj, Tachibana-kun, potrzebujemy się — powiedział, a rozgrywający wziął jeszcze jeden głęboki wdech zanim podał mu rękę.
Kiedy stanął na nogi poczuł tępy ból, który odczuwał bardziej jako wspomnienie tego krótkiego impulsu nerwowego, kiedy po skoku spadł na stopę środkowego. Poruszył stawem ostrożnie i z ulgą stwierdził, że wszystko jest okay.
Sytuacja zadziałała na niego jednak jak kubeł zimnej wody, wyrywając z poprzedniego letargu.
— W porządku? — spytał Hinata, a gdy chłopak skinął głową, sędzia zagwizdał.
Obrona cofnęła się o krok, widząc jak na zagrywkę wchodzi Goshiki. Chłopak nie miał zabójczego serwu jak niektórzy licealiści, jednak jego zagrywki były dość mocne i trafiały daleko, czasem nawet pod linię autową.
Brunet zaserwował, jednak tym razem Takemura nie zareagował tak szybko jak to miał w zwyczaju. Niedokładnie odebrana piłka, poleciała krzywo, kompletnie w przeciwnym kierunku do Tachibany.
— Senpai! — zawołał Hitoshi, wystawiając do środkowego. Tsukishima wyskoczył, zaciskając zęby. Nie wiedział czego ma się spodziewać po atakującym, jednak wystawa była w porządku. Chłopak uderzył po palcach blokujących i ustawił się ponownie pod siatką, obserwując przeciwników z uwagą.
Nie zdążył nawet mrugnąć, kiedy Goshiki wbił piłkę w parkiet.
Tak szybkiego ataku nikt się nie spodziewał.
Przez chwilę wszyscy patrzyli na siebie, niedowierzając w to, czego właśnie byli świadkami. Kageyama wstał i zaklaskał w dłonie, próbując zwrócić na siebie uwagę drużyny, a gdy sześć par oczu spoczęło na kontuzjowanym rozgrywającym, spojrzał na nich poważnie.
— Gramy dalej! Zostały trzy punkty!
Nikt nawet nie zauważył jak blisko końca seta się znaleźli.
Takemura zacisnął zęby. Zagrywka kapitana przypomniała mu o kilku nieprzyjemnych sytuacjach z początków liceum. Wspomnienia z najgorszego okresu jego życia przelatywały mu przed oczami i nie mógł nic na to poradzić. Ciężko przełknął ślinę, wiedząc, że jeśli teraz zawali, ciężar przegranego seta będzie spoczywał na jego barkach przez długi czas.
Goshiki zaserwował tym razem mocniej, prosto na libero przeciwników, jakby usilnie chciał pokazać mu, że popełnił błąd, że gra dla złej szkoły.
Takemura był oazą spokoju Karasuno. Aniołem Stróżem, na którym wszyscy mogli polegać, dlatego teraz, widząc go tak wytrąconego z równowagi morale drużyny gwałtownie spadły.
Nikt się nie odezwał, kiedy Goshiki zdobył kolejnego asa, tym samym kończąc pierwszego seta wynikiem dwadzieścia pięć do dwudziestu dwóch.
***
Aki westchnął, opadając na oparcie krzesła. Z rosnącym niepokojem patrzył na porażkę Karasuno. Nie był w stanie wyobrazić sobie finału z nikim innym. Chciał zagrać właśnie z Krukami, z Kageyamą na jednym boisku, w oficjalnym spotkaniu.

CZYTASZ
Ostatnia szansa || Haikyuu ff
FanficNieuchronnie zbliża się koniec szkoły, a Hinata, Kageyama, Tsukishima i Yamaguchi mają przed sobą ostatni rok, który chcą wykorzystać jak najlepiej. Ze starego składu zostali tylko oni. Muszą skompletować drużynę i wziąć się ostro do roboty, żeby wy...