#6

410 57 40
                                        

Szło im dobrze. Na początku. Ale potem wszystko zaczęło się sypać. Wyszło zbyt małe doświadczenie pierwszaków i słabe zgranie drużyny. Ale Kageyama właśnie tego się spodziewał. Właściwie liczył na to, że w meczu sparingowym z Seijou wyjdą wszystkie błędy i słabości, które kapitan starał się kodować w głowie w trakcie gry. Trzecioklasista miał ten komfort, że wiedział, iż Nori robi to samo. Był pewien, że właśnie w tej chwili jasnowłosy menadżer zapisuje w swoim notatniku wszystkie błędy drużyny i uwagi do każdego zawodnika, które zaraz po meczu skrupulatnie przedstawi kapitanowi, po czym razem je omówią i przekażą reszcie. Tak sobie właśnie radzili zawsze, kiedy nie było Ukaia. A nawet i wtedy gdy był, gdyż bystre oko trenera nieraz nie było w stanie wszystkiego wyłapać.

Kageyama był wdzięczny losowi za Orinosuke i jego pomoc, a także za swojego wspaniałego zastępcę, który jak mógł starał się motywować drużynę i dawać im wskazówki dotyczące gry.

Kapitan nie chciał, żeby Nishihara siedział na ławce, ale nie chciał też zdejmować Yamaguchiego, gdyż trzecioklasista wyrzucałby mu to przez następny miesiąc. Wiedział, że w swojej karierze Tadashi nie nagrał się wystarczająco i wykorzystywał każdą możliwą okazję, żeby stanąć na boisku. Kageyama postanowił mu na to pozwolić. Nawet kosztem zwycięstwa.

— Hinata, zmienisz Nishiharę? — zapytał, gdy serw przeciwników wleciał w aut. Rudowłosy spojrzał na niego z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy, lecz już po chwili się opanował, uśmiechnął delikatnie i pokiwał głową.

Nishihara wchodząc zbił piątkę z wicekapitanem i westchnął ciężko, zajmując jego miejsce. Kageyama objął wzrokiem całe boisko i zaplanował szybką akcję.

Po przyjęciu zagrywki, libero od razu posłał piłkę w dłonie kapitana, który bez mrugnięcia okiem, wystawił szybką do Orinosuke. Hitoshi już był w powietrzu i mimo że nie był to tak szybki atak jak Hinaty, zdołał zapewnić dość efektowny koniec akcji. Białowłosy uśmiechnął się lekko, kiedy kapitan poklepał go po ramieniu.

Ichiro wciągnął powietrze w płuca i spojrzał na stojącego obok Yamaguchiego. Ten mrugnął do młodszego chłopaka i podniósł dłonie do góry, zasłaniając przeciwnikom zawodnika na zagrywce. Ichiro poszedł w jego ślady i stanął obok senpaia, wykonując ten sam gest.

— Sito! — krzyknął ktoś, jednak zagrywka Kageyamy trafiła idealnie w boisko. Nishihara zerknął na tablice za sobą i uśmiechnął się.

— Jeszcze tylko sześć i wygramy — powiedział do stojącego obok Takemury. Libero jednak tylko poprawił okulary kostkami palców i oparł dłonie na zgiętych kolanach, nie odpowiadając młodszemu koledze. Hiro jednak nie przejął się tym zbytnio. Wlepił wzrok w kapitana i w duchu obiecał sobie, że nauczy się tak serwować.

***

Ichiro jęknął głucho i wpakował wściekle koszulkę do torby. Nori krążył między zawodnikami, zbierając brudne stroje. Pierwszoklasista zarzucił bagaż na ramię i spojrzał na Nishiharę.

— Jak mogliśmy to przegrać?! — zapytał z frustracją, unosząc ręce w geście rezygnacji. — Tak nam dobrze szło!

— Bywa i tak — uśmiechnął się pocieszająco Hinata, chowając sześciopak pod czarną koszulką. — Spokojnie, panowie, to dopiero nasz pierwszy mecz.

— Wielkie wejście jest ważne — mruknął Ichiro, ruszając w stronę wyjścia.

— A ty dokąd? — zapytał Yamaguchi, a chłopak spojrzał na niego nierozumiejącym wzrokiem.

— Do domu? — zaryzykował, a trzecioklasista parsknął śmiechem.

— O nie, nie, młody, przed nami jeszcze coś, co powszechnie nazywamy "pomeczowym opierdolem" — wyjaśnił środkowy, składając koszulkę.

Ostatnia szansa || Haikyuu ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz