Hitoshi czuł się wspaniale w swojej koszulce, a fakt, że miał ten sam numer, co jego senpai jeszcze rok temu, sprawiał, że pierwszoklasista poczuł nagły przypływ wiary w siebie. Tsukishima zatrzymał na chwilę wzrok na białej jedenastce na piersi chłopaka i uniósł kącik ust. Gdyby nie fakt, że był to Tsukki, można by pomyśleć, że się uśmiechał.
Kageyama kiwnął głową staremu koledze z drużyny, podczas, gdy on zaczynał zbierać zawodników na swoją krótką mowę. Zawsze były krótkie. Kindaichi nie należał do mówców, którzy podnoszą na duchu swoją drużynę kilkoma słowami. Nie posiadał tej umiejętności, a wręcz przeciwnie, czasem, gdy się zapędził, sprawiał, że wszystkich wokół ogarniał lęk, a stres ściskał im żołądki. Dlatego ograniczył się tylko do podstawowych tekstów typowego kapitana. "Walczcie do końca", "Jesteśmy drużyną", Wygrajmy!"
Kageyama zaś nie musiał nic mówić. Sama aura, która go otaczała przed każdym meczem, sprawiała, że we wszystkich zawodnikach budził się duch walki. Może i nie miał doświadczenia w byciu kapitanem. Ale jako główny rozgrywający, jako filar całej drużyny, radził sobie wręcz idealnie.
— Grajcie najlepiej jak potraficie — zaczął spokojnie, zakładając ramiona na piersi i patrząc na każdego z osobna. — To tylko sparing, więc podejdźcie do tego na spokojnie i bez stresu. Skupcie się na grze i postarajcie wyczuć resztę, okay? Potraktujcie to jako trening. Bardzo ważny trening.
Drużyna przytaknęła jednogłośnie, już naprawdę spokojna. Jeśli kapitan tak stawiał sprawę, to nie było potrzeby zbytnio się martwić.
— Co nie znaczy, że nie musimy wygrać — dodał po chwili, a pierwszoklasiści wzdrygnęli się, widząc przerażający uśmiech na ustach rozgrywającego.
— Senpai... — jęknął błagalnie Sakurai, przykładając dłoń do czoła.
— Won na boisko — zaśmiał się Hinata, klepiąc stojącego obok Ichiro w ramię. Chłopak spojrzał zdziwiony na wicekapitana, po czym wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Nishiharą i ruszył w stronę siatki.
Yamaguchi ostentacyjnie usiadł na ławce, krzyżując ramiona na piersi.
— Bawcie się dobrze — powiedział, a siedzący obok menadżer parsknął cicho.
— Dzięki, Tadashi — odparł Hinata, który nadał miał mały problem z wyczuwaniem sarkazmu i razem z resztą drużyny wszedł na boisko.
***
Yamaguchi podśpiewywał cicho, pisząc ukradkiem do swojej dziewczyny, która aktualnie miała angielski. Nori starał się skupić na grze chłopaków, jednak ciche parsknięcia i chichoty ze strony trzecioklasisty skutecznie wyprowadzały go z równowagi.
— Senpai, czy możesz... — zaczął, jednak przerwał mu gwizdek sędziego.
— No co jest?! — zawołał Kageyama, widząc jak mężczyzna wskazuje dłonią punkt dla drużyny przeciwnej.
— Siatka?! — zdziwił się Ichiro, patrząc na gestykulacje sędziego i przeniósł spojrzenie na Tsukishimę i Hitoshiego, stojących pod siatką.
— Orinosuke... — zaczął blondyn.
— Nie dotknąłem, przysięgam — powiedział spokojnie Hitoshi, kręcąc głową i nie odrywając wzroku od sędziego.
— Wcale — prychnął nowy zawodnik Seijou, patrząc na Orinosuke z wyższością. — Trzymaj łapy po swojej stronie.
Tsukishima uniósł brew i spojrzał na chłopaka z góry.
— Zamknij ryj — powiedział, a sędzia zagwizdał ostrzegawczo. Kageyama podszedł do nich i położył dłoń na ramieniu pierwszoklasisty.
— Spokojnie, chłopaki, to tylko jeden punkt — powiedział, zerkając z urazą na sędziego. — Walka na boisku, nie pod siatką.

CZYTASZ
Ostatnia szansa || Haikyuu ff
أدب الهواةNieuchronnie zbliża się koniec szkoły, a Hinata, Kageyama, Tsukishima i Yamaguchi mają przed sobą ostatni rok, który chcą wykorzystać jak najlepiej. Ze starego składu zostali tylko oni. Muszą skompletować drużynę i wziąć się ostro do roboty, żeby wy...