#50

124 24 25
                                    

Takeru spojrzał na leżący na stoliku obok łóżka telefon. Z duszą na ramieniu czekał na wiadomość od Akiego, przeklinając się za głupotę i lekkomyślność, która sprawiła, że nie mógł dzisiaj stać na boisku razem ze swoją drużyną.

Nie chodziło o turniej czy o samą siatkówkę. Takeru nigdy nie obchodziła wygrana. Był jednak wicekapitanem i ponad wszystko cenił sobie lojalność. Chciał być z nimi. Chciał być wsparciem dla swojej drużyny i dla Akiego. Jak zawsze.

A jednak był przykuty do łóżka i nie mógł zrobić nic aby im pomóc.

Chłopak bał się, że jego najlepszy przyjaciel straci wiarę w siebie, ciągnąc za sobą wszystkich po kolei. Kapitan musiał być pewny siebie. Musiał trzymać ich wszystkich razem.

Takeru uśmiechnął się do siebie. Pamiętał ile czasu zajęło im przekonanie Akiego do zostania kapitanem. Ile argumentów musieli wyciągnąć, żeby w końcu się zgodził.

Ishida nigdy nie czuł się liderem i Takeru dobrze o tym wiedział. W końcu znali się od małego.

Odkąd tylko siedmioletni Aki wybił piłkę prosto pod koła jego roweru.

Takeru skończył wtedy z kilkoma otarciami i sporą radą na łokciu, po której do tej pory ma bliznę. Ishida jednak był bardziej przerażony niż sam poszkodowany. Wpadł w panikę, jakby Yamashita miał się zaraz popłakać. Obiecał mu lizaki i plasterki w samochody, byle tylko "nie mówił mamie".

Takeru jednak już wtedy był oazą spokoju.

Powiedział, że nic mu nie jest, że krew mu się nie skończy i że i tak nie lubił tego roweru.

A rower lekko się wygiął.

Aki dał mu wszystkie swoje plastry i lizaka o smaku coli. Od tamtego dnia byli nierozłączni.

Chodzili do tej samej klasy od podstawówki, kiedy to Aki zbuntował się i zapowiedział, że nie pójdzie do szkoły, jeśli nie będzie siedział w ławce z Takeru. Rodzice Ishidy nie mieli wiele do powiedzenia w tym temacie i ten sposób obaj zaczęli dzielić wszystko co mieli. Kredki, ołówki, a z czasem nawet zeszyty, gdyż Takeru nauczył się pisać tak samo jak Aki, by obaj mogli wymieniać się testami i odrabiać za siebie prace domowe.

Ich prawdziwa przyjaźń zaczęła się jednak w gimnazjum, kiedy to Takeru zakradał się przez okno do pokoju Akiego za każdym razem, gdy jego rodzice wdawali się w kolejną kłótnie. Obaj siedzieli wtedy obok siebie i oglądali idiotyczne kreskówki, ignorując krzyczących w tle dorosłych. Wystarczyła jedna wiadomość na czacie i pięć minut by Takeru zapukał w szybę.

Przez rodziców Akiego obaj zaczęli grać w siatkówkę.

Ishida, by jak najdłużej pozostawać poza domem i odciągnąć myśli od rodziców, a Takeru dla Ishidy. Chodzili na treningi i trenowali po szkole na podwórku bruneta. Jego matka zaczęła traktować Akiego jak własnego syna, a rodzice chłopaka byli zbyt zajęci sobą, żeby przejąć się faktem, że ich syn nocuje u kolegi kilka razy w tygodniu.

Kiedy w końcu się rozeszli, Aki stał się lepszą wersją siebie. Był bardziej energiczny, weselszy, ambitny. Wszystko co robił, robił z uśmiechem na ustach, a miłość do siatkówki pozostała.

Zabawa w policjantów była jedną z ich ulubionych odkąd pamiętali. Często "łapali" bandytów, strzelając z patyków albo wlepiali sąsiadom mandaty za zbyt szybkie chodzenie. Szukali przemytników i robili wyścigi na drabinkach, udając że są na szkoleniu policyjnym. Jedna rzecz jednak nigdy się nie zmieniała.

Zawsze powtarzali, że są partnerami.

Kiedy więc usłyszeli o Akademii Ōkami, nie zastanawiali się. Postanowili spełnić swoje dziecięce marzenia.

Ostatnia szansa || Haikyuu ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz