#25

290 47 45
                                        

— Powaliło ich wszystkich — mruknął Kimura, zakładając ramiona na piersi i podchodząc do ławki, z zamiarem napicia się wody.

— Dawno już to odkryłem — odparł Murakami, odkręcając korek plastikowej butelki. Wlał jej zawartość do ust, po czym zwilżył dłoń i przejechał nią po karku.

— No na serio — westchnął libero. — Zero powagi.

— Naszym kapitanem jest Aki Ishida — powiedział Murakami.

— Sierżant Ishida mógłby być cholernie poważny, gdyby nie bliźniacy, Sato i Suzuki — odparł Jurou. — Sprowadzają go na złą drogę.

— Albo na dobrą — mruknął drugi chłopak. — Wiesz jaki był kiedyś Aki — westchnął. — Myślę, że drużyna zmieniła go na lepsze.

— Trochę tak — przyznał libero. — Co nie zmienia faktu, że strasznie mnie wkurzają.

— Bo są tacy wysocy, hm? — uśmiechnął się rozgrywający, kładąc dłoń na włosach libero. Niższy chłopak strącił dłoń drugoklasisty z cichym prychnięciem.

— To oni są wybrykami natury — powiedział, patrząc na bliźniaków. — Wpieprzali drożdże czy jak?

— Nie przeklinaj — upomniał go łagodnie rozgrywający. — Aki się będzie gniewał.

— Pierdoli mnie to — mruknął libero.

— Coś powiedział? — zapytał Ishida, podchodząc do nich bliżej.

— Słyszałeś — mruknął libero i ruszył na boisko naburmuszony.

— Tego też trzeba będzie wychować — powiedział Aki do Takeru, opierając dłonie na biodrach. — Wujek Itsuki nam pomoże, nie? — zapytał, kładąc dłoń na ramieniu rozgrywającego. Murakami uśmiechnął się lekko i ruszył za libero.

— No nie wiem, ja się na te fuchę nie pisałem — powiedział.

— Czyta się mały druczek przy podaniach do klubu — powiedział Aki. — Nie doczytałeś tego "wujek" przy słowie "rozgrywający"?

— Niestety — Itsuki wzruszył ramionami. — A jak dalej chcesz się kłócić to zadzwonię po prawnika — uśmiechnął się. — Dobrze wiesz, że mój ojciec ma znajomości.

Aki przewrócił oczami.

— Synalek pisarza — prychnął cicho. Takeru uśmiechnął się lekko.

I believe I can fly! — usłyszeli nagle z drugiego końca boiska i spojrzeli ze zdziwieniem na Takehiko, rozkładającego ręce i śpiewającego na całe gardło.

— Zaszkodziły ci turbulencje przy ostatnich symulacjach? — zapytał Shin, chichocząc pod nosem.

— Mieliście już symulacje? — zdziwił się Aki.

— Próbne — powiedział Naito, drugi libero.

— Wbili nam na zajęcia, małe cholery — powiedział Suzuki, patrząc porozumiewawczo na Sato. Drugoklasiści uśmiechnęli się.

— No. Działo się — przytaknął Yoshiro.

— Takehiko, opanuj się proszę i wróćmy już do gry — powiedział Aki. — Kageyama-kun, możemy? — zawołał prze siatkę. Czarnowlosy skinął głową i spojrzał na swojego menadżera.

Nori ponownie wdrapał się na wieżę i zagwizdał. Gra ponownie zaczęła nabierać tempa.

***

Hitoshi obserwował lot wystawionej piłki i zanim ktokolwiek zdążył się zorientować, wbił ją w parkiet po drugiej stronie, za co został nagrodzony klepnięciem w plecy przez wysokiego blondyna.

Ostatnia szansa || Haikyuu ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz