Mała integracja przed pójściem spać była naprawdę dobrym pomysłem, gdyby nie fakt, jaką formę przybrała ona w pewnym momencie. Aki wraz z Kageyamą, Sakuraiem oraz najprzystojniejszym członkiem Ōkami, szedł w milczeniu korytarzem szkoły, zatrzymując się przy każdym rogu i wychylając lekko i sprawdzając czy aby nikt nie idzie.
— Dobrą obraliśmy taktykę — powiedział Suzuki, przeczesując palcami jasne blond włosy.
— Cii! — warknął na niego Aki. — Czysto — powiedział, machając na nich dłonią i skręcając w lewo.
— Ta szkoła jest jak labirynt — westchnął Kageyama, krzyżując ramiona na piersi. Sakurai, trzymający ich flagę, którą stanowił jeden z ręczników któregoś z siatkarzy, szedł obok swojego kapitana, ubolewając nad tym, że jest najniższy z całej grupy.
— Ale dobra do grania we flagi — zauważył.
— Cicho! — warknął Aki i przyległ plecami do ściany, tuż przed kolejnym zakrętem. Reszta chłopaków również podeszła bliżej kapitana Ōkami i spojrzała na niego wyczekująco.
— Wydaje mi się, że niedaleko swoją bazę ma drużyna Takeru — mruknął, mając na myśli swojego wicekapitana.
— Kto jeszcze jest w jego grupie? — zapytał Sakurai.
— Któryś z bliźniaków, Takemura i Hinata — powiedział Kageyama.
— No pięknie.
— Dobra, mam plan — powiedział Aki. — Ja i Kageyama idziemy na infiltrację, wy zostańcie tutaj i pilnujcie flagi. — Szeregowy Suzuki, liczę na was — powiedział poważnie, a przystojny blondyn zasalutował. Kapitan zdzielił do po głowie.
— Gdzie do pustego łba! — warknął.
— Ej no, Aki, żartowałem — westchnął Arata.
— Żartować z musztry, jak ci zaraz...
— Idziemy? — zaproponował Kageyama ze zmęczeniem.
— Jasne. Starsi przodem — powiedział Aki, uśmiechając się do bruneta.
— Myślę, że to jednak gliniarze mają pierwszeństwo — powiedział rozgrywający. Ishida wzruszył ramionami.
— Chciałem być tylko uprzejmy, senpai — uśmiechnął się.
— Przestań proszę — westchnął czarnowłosy.
— Dobra, nabijam się z ciebie — zaśmiał się Aki. — Ale teraz to ja przejmuje dowodzenie, jeśli pozwolisz.
— Nie pcham się jak widzisz — mruknął Kageyama, a Aki prychnął tylko i ruszył przed siebie. Skradał się umiejętnie, wczuwając w grę, jak tylko uczniowie Ōkami potrafią, podczas, gdy kapitan Karasuno szedł korytarzem najspokojniej w świecie, trzymając dłonie w kieszeniach bluzy.
— Starszy posterunkowy Ishida do... Czarnego Kruka — szepnął z wahaniem, nie bardzo wiedząc jakim tytułem uhonorować towarzysza. — Widzę dwójkę wrogów na trzeciej. Odbiór.
— To co? Atakujemy? — zapytał czarnowłosy znudzony głosem. Aki spojrzał na niego z westchnieniem.
— Byłbyś beznadziejnym policjantem — mruknął.
— Dzięki za informację — zakpił Kageyama. — Nie domyśliłbym się.
— Uważaj! — krzyknął szeptem Aki popychając czarnowłosego na ścianę. Serca obu siatkarzy zaczęły bić mocniej, gdy usłyszeli kroki z równoległego korytarza.
— Cholera, idą tu — szepnął Aki, a Kageyama dałby sobie uciąć rękę, że jego oczy rozbłysły w mroku wieczoru, kiedy wzrok atakującego padł na sąsiednie drzwi. Kapitan Ōkami pociągnął rozgrywającego za rękaw i niemal wepchnął do kantorka, wskakując tuż za nim i zamykając bezgłośnie drzwi.

CZYTASZ
Ostatnia szansa || Haikyuu ff
FanficNieuchronnie zbliża się koniec szkoły, a Hinata, Kageyama, Tsukishima i Yamaguchi mają przed sobą ostatni rok, który chcą wykorzystać jak najlepiej. Ze starego składu zostali tylko oni. Muszą skompletować drużynę i wziąć się ostro do roboty, żeby wy...