=59=

101 17 1
                                        

Atmosfera przed meczem była gęsta jak zupa. Naprawdę gęsta zupa.

Żaden z zawodników nie zamienił słowa z przeciwną drużyną, aż do rozgrzewki, kiedy musieli podzielić się boiskiem i wymienić kilkoma "podasz?" i "dzięki". Kageyama zerkał na Akiego, który biegał nerwowym wzrokiem po swoich siatkarzach, jakby obawiając się, że któryś zaraz dostanie piłką w głowę, potknie się o własne sznurówki lub zemdleje i będą musieli oddać mecz walkowerem.

Ishida co prawda był zdenerwowany, jednak nie chodziło tylko o sznurówki. Chłopak obserwował uważnie Suzukiego, z palcem owiniętym grubą warstwą taśmy, która uniemożliwiała mu najmniejsze ruchy w obrębie urazu. Patrzył na Naito, który wyglądał jakby zaraz miał z nerwów zwrócić drugie śniadanie. Patrzył na chłodno kalkulujący wzrok swojego rozgrywającego, który analizował każdą kolejną wystawę i każdy kolejny atak. Obserwował ich wszystkich i czuł, że brakuje mu wsparcai swojego wicekapitana. Z Takeru u boku wszystko wydawało się łatwiejsze, a ciężar utrzymania drużyny w ryzach jakiś mniej dokuczliwy.

Kiedy przyszedł czas na losowanie zagrywki, kapitanowie wymienili uścisk dłoni pod siatką.

— Powodzenia, Ishida — powiedział Kageyama. — Pokaż na co was stać.

— Tylko nie płacz, kiedy to my zejdziemy z boiska jako zwycięzcy — odparł Aki. Czarnowłosy tylko uśmiechnął się i skinął głową sędziemu, gdy ten poinformował ich, że zagrywka należy do Karasuno.

Kapitan podszedł do drużyny i położył dłoń na ramieniu Tachibany, który właśnie podnosił się z ławki.

— Daj mi zagrać w pierwszej połowie — poprosił, patrząc na jego zdumiony wyraz twarzy. — Zdobędę nam kilka punktów zanim dopadnie mnie ból, zgoda?

Tachibana uśmiechnął się, szczęśliwy, że nie musi na siebie przyjmować pierwszej zagrywki.

— Od razu zakończ ten set — odparł, a Kageyama uniósł kącik ust.

— Okami tak łatwo nam go nie odda.

I miał rację.

Pomimo początkowego zdenerwowania siatkarzy na linii obrony, Okami zdołało odebrać czwartą zagrywkę kapitana Kruków, wyprowadzając piękną akcję, zakończoną atakiem Akiego. Hinata zmarszczył nos, lekko zirytowany faktem, że chłopak zdołał przebić się przez jego blok. Atakujący obejrzał się na swojego chłopaka, ustawiającego się za Nishiharą w przygotowaniu na odbiór. Kageyama dostrzegł jego spojrzenie i uniósł kciuk w górę. Rudowłosy odetchnął z ulgą.

Dużo bardziej niż na meczu zależało mu na bezpieczeństwie chłopaka. Wiedział, że siatkówka była największą i jedyną pasją Tobio i doskonale zdawał sobie sprawę, że zrezygnowanie z niej byłoby dla niego nie do przeżycia. Cholera z meczem. Jeśli tylko zauważy, że rozgrywający kuleje, posadzi go na ławce siłą.

***

Mogłoby się wydawać, że Ishida ma nerwy ze stali. Zaserwował im portężną zagrywkę, posyłając piłkę w stronę Nishihary, który był tak zdenerwowany, że niemal nie zauważył nadlatującego serwu. Jego opóźniona reakcja spowodowała, że piłka wyleciała niemal na trybuny, a Ichiro, siedzący na ławce westchnął ciężko.

— Weź się w garść, stary — mruknął, przykładając złożone dłonie do ust i wlepiając spojrzenie w przyjaciela. Widział, że chłopak jest spięty i sztywny, zapomina niemal o prawidłowej postawie do odbioru. Hiro był dość nerwowy, często zżerał go stres i środkowy doskonale o tym wiedział. Znali się w końcu już parę lat. Często tracił głowę podczas ważnych meczów i zazwyczaj potrzebował jakiegoś czynnika, który go uspokoi i pozwoli mu skupić uwagę na grze. Nie potrzebował jednak rozpraszaczy w postaci przystojnych blond przyjmujących, którzy jawnie się w niego wpatrywali, grzejąc ławę po drugiej stronie siatki.

Suzuki Arata wlepiał spojrzenie w młodszego chłopaka z przeciwnej drużyny, licząc na to, że uda mu się odebrać kolejną zagrywkę. Zabawne. Kibicować przeciwnikom.

Aki i tym razem się nie powstrzymywał. Posłał Karasuno mocną piłkę i zadowoleniem patrzył na strach malujący się na twarzy pierwszoklasisty. Nishihara tym razem jednak odebrał, posyłając piłkę mocno w lewo, tym samym niemal uniemożliwiając Kageyamie dobiegnięcie do wystawy.

Hinata nie chciał żeby jego chłopak niepotrzebnie biegał po boisku. Wystarczyło kilka kroków i delikatny podskok, by rudowłosy wystawił na prawo, na tyle wysoko by Tsukishima zdołał przebić się nad blokiem.

Obrona Wilków nie spała. Kimura wyasekurował piłkę, posyłając ją pionowo w górę i przeturlał się na bok, robiąc miejsce rozgrywającemu. Murakami wystawił do Sato, który wbił się atakiem między Yamaguchiego i Kageyamę, zdobywając kolejny punkt.

Aki tylko triumfalnie zacisnął pięść, zanim złapał piłkę rzuconą mu przez wolontariusza w czerwonej koszulce. Wrócił za linię i odbił ją kilkukrotnie od parkietu, wpatrując się w nią w uwagą. Mecz z Karasuno wymagał pełnego skupienia i mimo że na razie mieli przewagę, kapitan wiedział, że muszą się mieć na baczności przez cały czas.

Zaserwował.

Kageyama zszedł z boiska w połowie setu, gdy jego ciężki oddech i lekko skrzywiony wyraz twarzy stał się zbyt oczywisty. Ukai nie miał zamiaru narażać go na kontuzję, która równie dobrze mogłaby raz na zawsze przekreślić jego karierę. A wiedział, że stać go na wiele.

Tachibana przygryzł wargę, patrząc na wynik, jednak nie tracił zimnej krwi. Może nie miał tak wspaniałych umiejętności jak starszy rozgrywający, nie miał jego doświadczenia i taktyki, ale wiedział, że jest w stanie zaoferować drużynie bardzo wiele. Zwłaszcza jeśli obok stał młody Orinosuke.

Hitoshi jednak grzał ławę obok kapitana, cierpliwie czekając na swoją kolej, na szansę by zabłysnąć w finale. Kageyama widział ten ogień, tlący się w jego oczach i miał zamiar wykorzystać tę widoczną determinację, gdy tylko nadejdzie potrzeba. Na razie obecność przynajmniej jednego kapitana na boisku była bardzo ważna. Hinata musiał nadać tempo tej grze i trzymać swoich siatkarzy w ryzach.

Tachibana zdobył swoimi serwami dwa punkty, zanim przez jeden maleńki błąd przy nabiegu piłka nie uderzyła w siatkę. Obrona Okami odetchnęła z ulgą, a na zagrywkę przeszedł Suzuki, który zastąpił drugiego libero, grającego w zastępstwie za Takeru. Dzieciak , oapdł na ławkę z westchnieniem. Nienawidził zagrywek. Każda stresowała go bardziej niż cały mecz i chłopak za każdym razem trafiał w siatkę lub aut. Serwy nie należały do zadań libero, a Naito nigdy nie grał na żadnej innej pozycji.

Suzuki zignorował lekki ból w dłoni i zaserwował z mocą, która powaliła Nishiharę na parkiet. Piłka poleciała jednak w górę i Tachibana wybiegł pod siatkę, wyskakując w górę. Jego analityczny umysł szybko przekalkulował wszystkie możliwości i chłopak posłał szybkie spojrzenie gotowemu po prawej przyjmującemu. Wystawa poszła jednak do wicekapitana, co blokujący przeciwników skwitował zirytowanym prychnięciem.

Przyjmujący Karasuno spojrzał na przeciwnika o platynowych włosach i ze zdumieniem dostrzegł na jego twarzy niemal przepraszający uśmiech. Arata uniósł dłoń i wrócił na pozycję. Te dwie drużyny chyba za bardzo się lubiły.

Tylko kilka punktów dzieliło ich od wyrównania, jednak set powoli dobiegał końca, o czym przypominała wszystkim tłusta dwudziestka widniejąca przy nazwie drużyny Wilków.

Nawet libero nie był w stanie podołać mocnemu atakowi kapitana i kolejna zagrywka dostała się Karasuno.

Nishihara miał dobrą zagrywkę.

Nie tak dobrą jednak jak obrona Okami. Suzuki poradził sobie z nią bez problemu i posłał piłkę do Murakamiego, który intelektem przewyższał Tachibanę niemal dwukrotnie. Zarówno Tsukishima jak i Sakurai mogliby przysiąc, że wystawa pójdzie na środek. Zamiast tego drugoklasista wystawił na prawo, by Takehiko mógł posłać piłkę po palcach blokującego prosto w parkiet.

Okami było na fali i zanim ktokolwiek się obejrzał, sędzia odgwizdał pierwszy set. Kageyama westchnął. Wiedział, że nie będzie tak łatwo. 


Chcemy po rozdziale na set, czy skrócić ten mecz do jakichś dwóch/trzech części i iść dalej?


Ostatnia szansa || Haikyuu ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz