#36

228 36 31
                                        

— Dziękujemy za obóz! — krzyknęła cała drużyna Karasuno, skłaniając się nisko. Minori Ishida uśmiechnęła się lekko i również skłoniła się razem ze swoją drużyną, wykrzykującą podziękowanie.

— To co? — zaczęła. — Widzimy się na turnieju, tak?

Ukai wsunął ręce do kieszeni i uniósł brew.

— Miejmy nadzieję, że szybciej.

Kapitanowie wymienili porozumiewawcze spojrzenia, wspominając swoją rozmowę z poprzedniego dnia.

— Dobra wsiadamy! — zakomenderowała trenerka Ōkami i machnęła dłonią w stronę autokaru. Aki podszedł do Kageyamy i uścisnął mu dłoń.

— Jeszcze raz wielkie dzięki — uśmiechnął się. — Naprawdę sporo się od was nauczyłem.

— Bez przesady — Hinata machnął ręką. 

— I nawzajem, Ishida — odparł Kageyama i odwzajemnił uścisk.

Naito, który właśnie wsiadał do autokaru, zawahał się, po czym podbiegł do menadżera Karasuno i zaplótł dłonie za plecami.

— Dziękuję za wszystko, senpai — powiedział. — Za Apollo, kąpielówki i w ogóle.

Nori uśmiechnął się lekko i poklepał libero po ramieniu.

— Zawsze do usług — odparł. — Ale postaraj się nie gubić wszystkiego.

Pierwszoklasista zaśmiał się.

— Obiecuję, że się postaram.

— Trzymajcie się! — zawołał Aki i wszedł do autokaru jako przedostatni. Minori stanęła na schodkach i zerknęła jeszcze na trenera Karasuno. Ten mrugnął do niej, a kobieta zaśmiała się pod nosem i wsiadła do pojazdu.

Karasuno patrzyło chwilę na odjeżdżający pojazd, po czym cała drużyna zaczęła wsiadać do swojego i zajmować najlepsze miejsca. Prestiżowe siedzenia z tyłu dostały się drugoklasistom, a także Ichiro i Nishiharze.

— Czujesz ten prestiż, stary? — zapytał Kiyoshi, patrząc na przyjaciela. Hiro spojrzał na Takemurę, który poprawił okulary i wyjął z torby książkę do niemieckiego, a następnie przeniósł  wzrok na siedzącego w słuchawkach Sakuraia i westchnął.

— Chyba nie.

***

Kiedy cała drużyna wróciła szczęśliwie i bezproblemowo do szkoły, nie licząc zostawienia Ichiro na stacji benzynowej, Ukai po krótkich słowach podziękowania odesłał wszystkich do domów.

Nori został, żeby uporządkować w pokoju klubowym to, co wynieśli z autokaru, a Hitoshi postanowił zostawić brata i wrócić do domu pieszo.

— Nie musiałeś mnie odprowadzać, senpai — powiedział, kątem oka zerkając na dłoń chłopaka, wiszącą luźno wzdłuż jego boku.

— Owszem — przytaknął. — Nie musiałem.

Hitoshi przygryzł wewnętrzną część policzka i wsunął palce w dłoń blondyna. Trzecioklasista uśmiechnął się, zatrzymał na środku chodnika, po czym położył dłoń na karku białowłosego i nachylił się, by go pocałować. Hitoshi uśmiechnął się lekko mimo pocałunku i poczuł jak jego serce przyśpiesza. Był taki szczęśliwy. Wszystkie jego problemy odeszły, a on sam czuł, że w końcu zaczyna się układać. Miał Tsukishimę. Dzielił z nim swój sekret i czuł ulgę, że nie musi już sam dźwigać tego ciężaru. Czuł się cudownie. Czuł się zakochany.

***

— Nadal ciężko mi w to uwierzyć — Sakurai przygryzł wargę, patrząc na swojego chłopaka. Takemura przewrócił oczami i delikatnie go pocałował.

Ostatnia szansa || Haikyuu ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz