Aki przełożył telefon do drugiej ręki, a uśmiech na jego twarzy powiększył się jeszcze bardziej, kiedy usłyszał radość w głosie przyjaciela.
— Mówiłem, że dacie radę! — wypomniał mu chłopak. — Od początku w was wierzyłem.
— Co ja bym bez ciebie zrobił — westchnął Ishida. Takeru zamilkł na chwilę, a gdy się odezwał jego głos brzmiał zaskakująco spokojnie.
— Już zrobiłeś, Aki. Nie ma mnie tam — powiedział. — Dzisiejsze zwycięstwo to tylko i wyłącznie wasza zasługa.
— Napędzała mnie myśl, że robię to dla ciebie — odparł kapitan. — Wiesz, spełniam nasze marzenie.
— Drużyna siatkarska to było twoje marzenie, Aki — odparł brunet. Atakujący przewrócił oczami.
— Daj sobie udowodnić, że bez ciebie jestem do dupy.
— Aki...
— Po prostu jesteś mi potrzebny, Takeru — westchnął ze smutnym uśmiechem, którego wicekapitan nie był w stanie zobaczyć. — Bez ciebie jest o wiele ciężej. Od zawsze.
— Co nie zmienia faktu, że doskonale radzisz sobie sam, Aki. Przestań umniejszać swoje osiągnięcia, pajacu.
Kapitan parsknął śmiechem. Takeru rzadko go wyzywał, a kiedy już to robił, Aki wiedział, że sprawa jest poważna.
— Przyjedziemy dzisiaj do ciebie — oznajmił szatyn, a czarnowłosy jęknął zrzygnowany.
— Daj spokój. Wiesz ile kłopotu sprawią bliźniacy? — spytał. — Szkoda mi tych pielęgniarek. Są bardzo miłe.
— Tylko ich nie podrywaj — zażartowal Ishida.
— Mam już kogoś na oku, pielęgniarkom tym razem odpuszczę.
Ukłucie w sercu Akiego było prawie niewyczuwalne.
— Dobra — westchnął. — Chcę jeszcze złapać Kageyamę przed ich meczem z Shiratorizawą, więc będę już spadał. Zdrowiej tam.
— Nic innego nie robię — odparł Takeru i rozłączył się.
Aki przyłożył dłoń do czoła.
— Cholera z tobą.
***
Kageyama siedział na ławce razem z resztą drużyny, czekając na swój mecz. Mieli jeszcze trochę czasu przed oficjalną rozgrzewką, więc żaden z nich nie był nawet przebrany.
Hinata wstał, widząc Akiego i przeciągnął się. Wyciagnał obie dłonie w jego stronę i Ishida ze śmiechem przybił chłopakowi piątkę.
— Dobry mecz — uśmiechnął się rudowłosy, a kapitan Ōkami skinął głową z uśmiechem.
— Było ciężko.
— Jak się czuje Takeru-san? — spytał Kageyama, kiedy Aki przeszedł nad jego wywalonymi nogami, by zająć miejsce między nim a Shoyo.
— Dobrze — westchnął chłopak, przeczesując palcami jeszcze wilgotne od potu włosy. — Wypuszczą go pojutrze.
— Nie zdąży na nasz mecz? — Hinata spojrzał na niego ze smutkiem.
— Nie bądź taki pewny, że wygramy z Shiratorizawą — skarcił go Kageyama. Shoyo wyszczerzył zęby.
— Może i brakuje nam najlepszego rozgrywającego na świecie, ale nadal jesteśmy całkiem mocną drużyną, nie?
— Spokojnie to wygracie — powiedział Ishida, wpatrując się w wolontariuszy sprzątających boisko.
— Musimy — uśmiechnął się Shoyo, a Kageyama skinął głową.
CZYTASZ
Ostatnia szansa || Haikyuu ff
FanfictionNieuchronnie zbliża się koniec szkoły, a Hinata, Kageyama, Tsukishima i Yamaguchi mają przed sobą ostatni rok, który chcą wykorzystać jak najlepiej. Ze starego składu zostali tylko oni. Muszą skompletować drużynę i wziąć się ostro do roboty, żeby wy...