Hitoshi spojrzał w niebo i uśmiechnął się lekko. Siedząc na moście wieczorem, mając pod sobą szumiącą rzekę i swojego senpaia tuż obok, czuł się nieziemsko. Jakby wszystkie jego smutki i problemy odeszły, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a on sam poczuł się szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy.
— Lubię cię, senpai — wypalił pod wpływem chwili, machając, zwisającymi z brzegu mostu, nogami. Tsukishima uśmiechnął się lekko i spojrzał na atakującego.
— Ja ciebie też, Hitoshi — przyznał. — Jesteś chyba jedyną osobą w tej drużynie, która mnie nie irytuje — powiedział, mierzwiąc mu włosy, a białowłosy zaśmiał się cicho.
— Dziękuję za komplement — powiedział, a Tsukishima dostrzegł na jego policzkach delikatne rumieńce.
— Hitoshi — zaczął, a chłopak zerknął na niego pytająco. — Porozmawiajmy o twoim ataku.
Białowłosy spuścił wzrok.
— Staram się.
— Nieprawda — powiedział Tsukishima. — Wiem, że stać się na wiele więcej.
— Może... — mruknął chłopak, splatając dłonie przed sobą.
— Niepotrzebnie się hamujesz — kontynuował blondyn. — Mógłbyś zostać najlepszym atakującym w prefekturze, gdybyś tylko chciał. Co się powtrzymuje?
Hitoshi spuścił wzrok na swoje dłonie.
— Nori — mruknął cicho.
— Nori? — zdziwił się blondyn. Białowłosy westchnął ciężko.
— Tak, ale... To nie jego wina. To znaczy... — chłopak wziął głęboki oddech. — Chyba nie powinienem o tym mówić.
— Nie będę cię zmuszał — powiedział blondyn. — Ale jeżeli to mogłoby pomóc...
— Nie wiem — mruknął chłopak. — Ale Nori raczej wolałby, żeby nikt o tym nie wiedział.
— To coś osobistego? — bardziej powiedział niż zapytał, a Hitoshi kiwnął głową.
— Kiedyś był zupełnie inny — powiedział białowłosy, przysuwając się bliżej blondyna. — A potem... Całe jego życie się zmieniło. Nasze życie. Nawet przeprowadziliśmy się do Miyagi — uśmiechnął się.
— Skąd jesteście? — spytał Tsukishima.
— Z Tokio — odparł. — Czasem strasznie za nim tęsknię. Tu jest tak... Spokojnie i... Nie wiem... Inaczej.
Tsukishima patrzył wyczekująco na chłopaka i jego niebieskie oczy, błyszczące w świetle ulicznej latarni.
— W skrócie... Chodzi o to, że obaj boimy się zaangażować w coś całym sercem, bo... No cóż... W jego przypadku skończyło się dość niefajnie. Czasem mam wrażenie, że dużo gorzej niż "niefajnie".
— Rozumiem — powiedział Tsukishima. — Nie będę dopytywać.
Hitoshi uśmiechnął się i oparł głowę na ramieniu chłopaka, przymykając oczy.
— Dziękuję, senpai — powiedział. — I nie martw się. Dla ciebie zacznę grać.
— Nie rób tego dla mnie — powiedział blondyn. — Zrób to dla siebie.
Hiroshi uśmiechnął się.
— W takim razie zrobię to dla nas.
***
Takeru przebiegł wzrokiem po tekście i zmarszczył brwi.
— Ishida — zwrócił się do stojącego w drugim końcu pokoju kapitana. Aki podniósł pytający wzrok znad swojej torby, uśmiechając się lekko.

CZYTASZ
Ostatnia szansa || Haikyuu ff
FanfictionNieuchronnie zbliża się koniec szkoły, a Hinata, Kageyama, Tsukishima i Yamaguchi mają przed sobą ostatni rok, który chcą wykorzystać jak najlepiej. Ze starego składu zostali tylko oni. Muszą skompletować drużynę i wziąć się ostro do roboty, żeby wy...