#37

201 34 15
                                        

Aki przeładował pistolet i wycelował w tarczę. Kilkukrotnie nacisnął spust, dopóki nie usłyszał charakterystycznego dźwięku, oznaczającego pusty magazynek.

Chłopak odłożył broń na blat i nacisnął przycisk na ścianie. Poczekał, aż tarcza znajdzie się wystarczająco blisko i zdjął ją z wieszaka.

— Dziewięć na dziesięć trafionych idealnie — zdjął słuchawki ochronne i uśmiechnął, pokazując tarczę Takeru. Czarnowłosy uniósł swoją.

— Dziesięć na dziesięć — powiedział. Aki przewrócił oczami z uśmiechem.

— Dobra, wygrałeś — przyznał. — To gdzie idziemy na obiad?

— Dobrze wiesz gdzie — odparł wicekapitan. Aki zaśmiał się.

— Wiem.

Siatkarze zabrali tarcze, oddali broń instruktorowi i udali się do szatni. Aki obserwował jak Takeru wiąże sznurówki eleganckich, doskonale wypolerowanych butów do munduru i czuł, że jego serce długo nie wytrzyma tej męki. Musiał mu w końcu powiedzieć.

— To jak? — zaczął Takeru, zarzucając torbę na ramię i wychodząc ze szkoły. — Zorganizujemy sparing z Karasuno?

— Myślę, że tak — odparł Aki, idąc tuż obok. — Jak wrócę pogadam z Minori i spróbujemy to zorganizować.

Takeru skinął głową, widząc zbolałą minę przyjaciela. Wiedział, że Ishida nie znosi papierkowej roboty i oddałby wszystko, żeby nie musieć tego robić.

— Pomogę ci — obiecał chłopak, przesuwając kartą po czytniku w bramce metra. Aki uśmiechnął się.

— Dziękuję.

— Nie sądzisz, że przydałaby się nam menadżerka? — zaproponował, a kapitan skinął głową. 

— Byłoby dużo prościej, gdyby się jakaś znalazła.

— Słuchaj, wiem, że chłopaki już wypytali wszystkie pierwszoklasistki, ale może któraś z naszego rocznika?

Aki pokręcił głową.

— Ja też pytałem.

— Na pewno nie wszystkie — zaoponował wicekapitan, wsiadając do wagonu metra.

— Pewnie nie — przyznał Aki. — A może by znaleźć menadżera? Jak Karasuno.

— Można spróbować.

Chłopak kiwnął głową i spojrzał w okno w zamyśleniu. Menadżerka byłaby wybawieniem. Skończyłaby się organizacyjna robota, mógłby w końcu skupić się w stu procentach na treningach drużyny, miałby na głowie znacznie mniej stresu. Prowadzenie drużyny, treningi, organizacja i... Nieodwzajemniona miłość, o której nie mógł przestać myśleć... To wszystko zaczynało go przerastać.

— Aki? — Takeru położył mu dłoń na ramieniu. — Aki, nie odpływaj, zaraz wysiadamy.

Kapitan otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na przyjaciela z uśmiechem.

— Wiesz, cieszę się, że cię mam — powiedział. — Zawsze ściągasz mnie na ziemię, gdy siedzę z głową w chmurach.

— Racja. Czasem myślę, że powinieneś był zostać lotnikiem — odparł Takeru. Ishida zaśmiał się.

— Chyba bym się nie nadawał — westchnął, wysiadając. — Ale gdybym był, ty byłbyś moim drugim pilotem.

Takeru pokręcił głową.

— Byłbym twoim spadochronem.

Aki parsknął śmiechem, a wicekapitan uśmiechnął się lekko.

Ostatnia szansa || Haikyuu ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz