#48

113 23 6
                                    

Kiedy Kageyama wrócił do drużyny, czekała na niego dość niemiła niespodzianka.

— Oikawa — przywitał siatkarza chłodno, a szatyn odwrócił się do niego, przerywając pogawędkę z wicekapitanem Karasuno.

— O, Tobio-chan, jesteś wreszcie — powiedział i przesunął się o jedno miejsce. — Siadaj, obejrzymy razem mecz.

Uśmiech szatyna był szeroki i tak sztuczny, że Kageyama miał ochotę uderzyć go w twarz. Siedzący obok Iwaizumi popatrzył na młodszego kolegę porozumiewawczo i przewrócił oczami.

Tobio przecisnął się obok byłych zawodników Seijoh, by zająć miejsce obok swojego chłopaka. Wyprostował kolano z cichym westchnięciem, zwracając na siebie uwagę Oikawy, który zmierzył jego staw krytycznym spojrzeniem.

— Nawet to musiałeś zgapić? — zapytał poważnie, a Kageyama spojrzał na niego z niedowierzaniem. Hinata parsknął śmiechem, a Iwaizumi wbił przyjacielowi łokieć w żebra. Oikawa powstrzymał się od jęku.

— Nie mogliście siąść jakoś dalej? — spytał Kageyama, a pytanie to było bardziej skierowane do Iwaizumiego. Mimo to, to Oikawa się odezwał.

— Siedzicie centralnie na środku, my też chcieliśmy mieć dobry widok — uśmiechnął się fałszywie, a Tobio westchnął w duchu. Nic się nie zmienił.

Przez chwilę siedzieli w ciszy, patrząc na zawodników, którzy łapali oddech w przerwie pomiędzy setami. Hinata bawił się zamkiem czarnej bluzy, ale żaden z nich się nie odzywał. Iwaizumi odchylił się na krześle i założył ramiona na piersi.

— Ōkami, co? — mruknął niemal do siebie Oikawa, przykładając dłoń do ust. — Za naszych czasów nie słyszało się o tej drużynie, nie? Iwa-chan?

— Czuję się staro jak tak mówisz — mruknął mężczyzna.

— To nowa drużyna — wtrącił się Hinata. — Powstała dwa lata temu, a to jest ich pierwszy turniej.

Oikawa uniósł brwi w niemym zdumieniu.

— Imponujące...

— Naprawdę daleko zaszli — Iwaizumi pochylił się do przodu, opierając przedramiona na kolanach i zmrużył oczy, jakby chciał lepiej przyjrzeć się zawodnikom Ōkami.

— Są aż tak nieźli? — Oikawa zmarszczył nos.

—Są świetni — powiedział Kageyama,  a student zerknął na niego kątem oka. — Mają kilku naprawdę dobrych zawodników, ale często wychodzi ich brak doświadczenia.

— Ah tak?

Tobio nie dał się zaczepkom starszego kolegi.

— Na jakiej pozycji gra ich kapitan? — spytał Iwaizumi. Hinata wychylił się, chcąc spojrzeć na niego znad pleców Kageyamy.

— Aki? Na ataku — odparł rudowłosy, gdy cała drużyna akurat wchodziła na boisko. Ishida stanął pod siatką, zamieniając jeszcze kilka słów z rozgrywającym, zanim ten ustawił się na swojej pozycji.

— Oni wszyscy są jacyś ponadprzeciętnie wysocy — zauważył brunet.

— Jesteś zazdrosny, Iwa-chan? — spytał Oikawa z kpiącym uśmieszkiem, za co zarobił w głowę od przyjaciela. Potarł obolałe miejsce ze śmiechem i wrócił do wpatrywania się w boisko.

Szatyn zauważył jak Hinata zaciska pięści, podczas zagrywki Seijoh i wypuszcza z ulgą powietrze z płuc, gdy libero Ōkami rzuca się do przyjęcia.

— Kibicujesz im? — spytał Oikawa, a Hinata zerknął na niego przelotnie, by zaraz ponownie wbić wzrok w atakującego właśnie Akiego. Chłopak wbił piłkę w parkiet, zdobywając pierwszy punkt i rudowłosy uśmiechnął się lekko.

Ostatnia szansa || Haikyuu ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz