Aki zatrzymał wzrok na kapitanie Karasuno i podał mu rękę pod siatką. Uśmiechnął się przy tym szczerze i odszedł razem z resztą drużyny by przedyskutować skład.
— Okay, Shin i Takehiko środek, Suzuki i Takeru przyjęcie, Murakami jak zawsze, Aki na ataku — powiedziała Ishida, opierając dłonie na biodrach. — Kimura wchodzisz za Shina i co drugie przejście zamieniasz się z Naito, chyba że powiem inaczej. Dajcie z siebie wszystko, chłopaki.
— Tak jest! — krzyknęli jak jeden mąż i ruszyli na boisko. Naito, Kimura i Sato zajęli miejsce obok trenerki i wlepili wzrok w ustawiających się siatkarzy z drużyny.
W tym czasie Ukai zdążył mniej więcej rozplanować skład wejściowy.
— Kageyama wiadomo, Tsukishima... Nie! Ichiro... Nie, jednak Tsukishima — mruknął. — Środek. Takemura wchodzisz jak zwykle, zmieniasz się z Yamaguchim. Hmm... Na atak dajmy...
— Niech idzie Orinosuke — powiedział Hinata. — To początek meczu, nie ma co się stresować, potem się zmienimy najwyżej — uśmiechnął się rudowłosy, a pjerwszoklasista spojrzał niepewnie na Tsukishimę. Ten tylko skinął głową i położył mu dłoń na ramieniu.
— Dobra. Co jeszcze... Nasze stałe przyjęcie — powiedział Ukai. — Nishihara i Sakurai.
— Zagrasz na pierwszym? — spytał Sakurai pierwszoklasisty, a Hiro pokiwał głową. — Świetnie.
— Błagam, chłopaki, nie zwalcie tego, bo przegram zakład — westchnął Ukai, przykładając dłoń do czoła. Siatkarze parsknęli śmiechem.
— Postaramy się — obiecał Kageyama, po czym zwrócił się do drużyny i uśmiechnął się na widok twarzy swoich kolegów. — Widzę, że nie potrzebujecie gadki motywacyjnej.
— Raczej nie — powiedział Sakurai. — Chodźcie. Skopiemy im tyłki.
***
Nishihara był skupiony jak nigdy wcześniej, a każdy jego odbiór był niemal perfekcyjny. W dodatku pierwszoklasista wyłapywał każdy uśmiech swojego mentora, przez co czuł się o niebo lepiej po każdej akcji. Sakurai był z niego dumny. Po tylu treningach i godzinach spędzonych na obijaniu przedramion w końcu widział efekty ich pracy. Był szczęśliwy.
Hiro przyjął zagrywkę rozgrywającego Ōkami i patrzył jak Kageyama przejmuję akcję. Kapitan wystawił szybką do Hitoshiego i obserwował jak wicekapitan przeciwników broni swojego pola. Takeru posłał piłkę do Murakamiego, który, jak to miał w zwyczaju, przerzucił ją nad siatką, tuż po zamarkowaniu wystawy do starszego z bliźniaków. Karasuno jednak zdążyło nauczyć się stylu gry Ōkami. Takemura specjalnie podbiegł by wyratować piłkę i podać ją czarnowłosemy trzecioklasiście. Kageyama z zamierzonym opóźnieniem wystawił środkowemu. Tsukishima uderzył niezbyt mocno, jednak idealnie pomiędzy blok Shina i Suzukiego, tuż przed pierwszą linię.
Siatkarze Karasuno zbili ze sobą piątki, po czym wrócili na swoje pozycje, przygotowując się do kolejnej akcji. Hiro zerknął szybko na tablicę, jednak gdy tylko usłyszał gwizdek Noriego, przeniósł wzrok na przeciwników.
Zagrywka Sakuraia przeszła bez problemu. Przystojny blondyn, stojący akurat na przyjęciu odebrał ją bez problemu i posłał do wbiegającego do pierwszej linii, Murakamiego. Drugoklasista wygiął się w tył, wyprowadzając piękną wystawę do kapitana. Aki wyszczerzył zęby i wbił piłkę w parkiet.
Kageyama spojrzał na niego z dezaprobatą. Aki uśmiechnął się lekko.
— Tak to my możemy grać.
Suzuki złapał rzuconą mu przez Sakuraia piłkę i przeszedł przez linię końcową. Odetchnął głęboko, kilkukrotnie odbił piłkę od boiska, a gdy usłyszał gwizdek sędziego, obrócił ją w palcach i podrzucił wysoko. Kilka kroków nabiegu i skok. Chłopak włożył całą swoją siłę zagrywkę, która trafiła idealnie w linię końcową.

CZYTASZ
Ostatnia szansa || Haikyuu ff
FanfictionNieuchronnie zbliża się koniec szkoły, a Hinata, Kageyama, Tsukishima i Yamaguchi mają przed sobą ostatni rok, który chcą wykorzystać jak najlepiej. Ze starego składu zostali tylko oni. Muszą skompletować drużynę i wziąć się ostro do roboty, żeby wy...