Spodziewałam się wybuchu śmiechu, eskalacji agresji albo zamurowania szanownych panów, tymczasem ich reakcja przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Nie obśmiali mnie, nie zaczęli do siebie strzelać, nie wbiło ich w podłogę. Zamiast tego obaj zmrużyli oczy, w napięciu wyczekując ciągu dalszego. Niespecjalnie wiedziałam, co jeszcze mogłabym powiedzieć, bo oczywiście planu żadnego nie miałam i po prostu palnęłam o tym meczu, gdyż w telewizji właśnie leciały jakieś rozgrywki. Na moje przedłużające się milczenie Massimo i Szrama zareagowali wystrzałem pytań:
- Gdzie będziemy grać?
- Kto będzie sędziował?
- Pełnowymiarowe boisko?
- Po jedenastu czy po sześciu?
- Ile zmian na drużynę?
- Na żywo czy w Fifie?
- Połowa po czterdzieści pięć minut czy krócej?
- Po remisie dogrywka czy od razu karne?
- Aut z ręki czy z nogi?
- Gruby na bramce?
Oszołomiona, stwierdziłam, że chyba mogliby tak do końca imprezy, więc zdecydowałam się im przerwać.
- Cicho! Stop! Basta! – wykrzyknęłam a mężczyźni błyskawicznie zamilkli. – Macie jeszcze po jednym pytaniu, potem odpowiadam na wszystkie, a następnie wracamy do świętowania zaręczyn mojej mamy, które już i tak popsuliście.
Oczy wszystkich na sali zwróciły się na moją rodzicielkę. Gdy gawiedź zobaczyła, jaką matula zrobiła teatralnie smutną minę i jak jęła pięściami wycierać krokodyle łzy, cały klub rozbrzmiał przeciągłym westchnieniem, a najgłośniej wzdychali Czarny z Łysym.
- Przepraszam – rzucili obaj w jej kierunku.
Pokiwała głową – chyba na znak, że wybacza – po czym wskazała na mnie. Po krótkiej chwili swoje pytanie zadał Szrama, a w zasadzie to szereg pytań, ale przymknęłam na to oko.
- Na jakich to by się miało odbywać zasadach? Co się stanie, jak wygra moja drużyna? Co, gdy zwycięży zespół wujka Massimo?
Wypowiedź Czarnego pojawiła się dosłownie sekundę później:
- Mnie w zasadzie interesowało to samo – skomentował – ale w takim razie zapytam o co innego: kiedy miałby się odbyć ten mecz?
Zrobiłam trzy głębokie wdechy i wydechy, aby uporządkować myśli, a następnie zaczęłam odpowiadać na wszystko po kolei:
- Spotkanie odbędzie się na boisku, najlepiej trawiastym, ale od biedy ujdzie jakieś klepisko. Asfalt odpada, żebyście sobie skóry nie pozdzierali przy wślizgach. W moim liceum było boisko asfaltowe i co wu-ef któryś z chłopców kończył z kontuzją jednego albo drugiego kolana. Raz taki Mareczek zdarł nawet dwa podczas jednego meczu, ale to była totalna niezdara, nie to co wy. – Puściłam oczko wpierw do Massimo, potem do Szramy. – Na sędziego proponuję kogoś spoza rodziny oraz jej wpływów, żebyście jeszcze przed meczem nie pokłócili się i nie wystrzelali, bo któryś stwierdzi, że arbiter jest przekupiony. Najlepszy byłby jakiś człowiek z ulicy, który was nie zna i nie mówi po włosku. Zajmę się tym, znajdę kogoś odpowiedniego. – Wyszczerzyłam ładnie ząbki do obu panów. – Boisko musi być oczywiście pełnowymiarowe. – Obruszyłam się. – Przecież chyba mam tu do czynienia z wysportowanymi adonisami a nie z dziećmi z podstawówki? – Zmierzyłam ich wzrokiem i uśmiałam wewnętrznie, zobaczywszy, jak ślicznie po tych słowach obaj napięli muskuły. – Po sześciu na takim dużym boisku, to byście się, za przeproszeniem, posrali, a nie mam zamiaru sprzątać po was jak po jakichś pieskach, więc mecz rozegracie jak profesjonaliści, po jedenastu. Ponieważ jednak do profesjonalistów nieco wam brakuje, proponuję zastosować reguły z piłki ręcznej i zmieniać się, ile tylko chcecie. – Usłyszałam świst powietrza wydobywający się z ust prężących się mafiosów, sugerujący, że odetchnęli z ulgą, ale się do tego nigdy nie przyznają. – Grę w Fifę lubię, niejednokrotnie sama pykałam w liceum z kolegami z klasy, ale w naszym przypadku jedyną opcją jest gra na żywo. Massimo przewyższa Szramę o głowę, jeśli chodzi o majątek...
CZYTASZ
365 dni Grażynki [ZOSTAŁA WYDANA]
HumorTo był zwyczajny wieczór w kinie, dopóki Grażynki nie wciągnął film. Dosłownie. Piękna, młoda Polka podczas wakacji z ukochanym zostaje porwana przez sycylijskiego mafiosa. Tyleż bezwzględny, co przystojny, Massimo daje dziewczynie równo 365 dni na...