Rozdział 29

421 42 19
                                    


- Wykończony imitacją szafiru korek analny po przejściach? – zapytała mama, wytrzeszczając oczy, kiedy wieczorem, gdy wróciła do domu, pożyczyłam jej coś niebieskiego i starego.

Choć po południu pomysł podarowania jej tego śmiesznego gadżetu wydawał się mi po prostu idealny, teraz, gdy go jej wręczyłam, zaczęłam się nieco cykać. Matula miała poczucie humoru, czasem zresztą dość specyficzne, ale jakoś tak wcześniej nie pomyślałam, że fakt, iż wyszukany przez kochaną córeczkę przedmiot właścicielka niejednokrotnie upychała w swoim kakaowym oczku, mógłby ją nieco obrzydzić.

- Boże kochany, Grażynko! – wykrzyknęła mama po krótkiej chwili, zaciskając obie dłonie na alabastrowym pudełeczku. – Gdzieżeś ty go wynalazła? Tęskniłam za tym małym huncwotem! – Uśmiechnęła się od ucha do ucha, po czym wykonała zaskakująco zgrabny piruet.

Odetchnęłam z ulgą, widząc jej reakcję, a następnie kilkukrotnie podskoczyłam, trzymając ręce wysoko i zaciskając pięści w geście zwycięstwa. Przy piątym podskoku zwaliłam się na podłogę. Zrozumiałam bowiem sens wypowiedzi rodzicielki.

- Jezus, Maria, Grażynko! – pisnęła przejęta moim upadkiem mama. – Co ci się stało?

Nie odpowiedziałam, ponieważ rzeczywisty świat przesłoniła mi formująca się w głowie wizja.

Trzynasty marca dwa tysiące siódmego roku. Olga Szatan, lat czterdzieści trzy, o godzinie szesnastej dwadzieścia siedem wchodzi do swojego mieszkania w trzypiętrowym budynku na warszawskim Mokotowie. W domu nie ma żywej duszy. Kobieta wydaje się być zaskoczona tym stanem rzeczy. Jej córka, Grażyna Szatan, od kilku tygodni osiemnastolatka, powinna o tej porze siedzieć w swoim pokoju i, jak Bóg przykazał, odrabiać lekcje. Tymczasem światła w jej sypialni, podobnie zresztą jak w całym mieszkaniu, są pogaszone, a jedyne dźwięki, jakie roznoszą się wkoło, to ciche brzęczenie ustawionej na zbyt dużą moc lodówki oraz coraz głośniejszy łomot serca czterdziestotrzylatki. Olga Szatan jest podekscytowana. Czym prędzej przekręca wszystkie zamki w drzwiach, po czym zrzuca z siebie czarną kurtkę oraz białe kozaki i niczym taran wparowuje do opuszczonego królestwa córki. Zrazu opamiętuje się. Bierze trzy głębokie wdechy i wydechy, a następnie sięga po telefon komórkowy i wybiera numer swej latorośli. Po pięciu ciągnących się w nieskończoność sygnałach włącza się poczta głosowa. Kobieta rozłącza się, gdyż nie nawykła do rozmów z automatami. Kilka sekund później radosny pisk, wydobywający się z urządzenia, informuje ją o nadejściu wiadomości tekstowej. „Jestem u Agaty, oglądamy seriale, będę wieczorem, pa" – odczytuje czarne literki na zielonym tle. Momentalnie puls przyspiesza jej do stu dwudziestu uderzeń na minutę. Olga Szatan już wie, że dziś stanie się to, na co tak długo czekała. Kobieta uśmiecha się złowieszczo (wszak nazwisko zobowiązuje) i rozpoczyna poszukiwanie. Otwiera po kolei każdą szafeczkę i szufladkę w pokoju córki. Zagląda we wszystkie zakamarki. Kładzie się na podłodze, by spojrzeć pod łóżko. Nie przejmuje się początkowymi niepowodzeniami. Wie, że to czego tak pragnie, jest gdzieś tutaj, tuż pod jej nosem. Kobieta zakasuje rękawy i zdwaja wysiłki. Wdrapuje się na szafy, odsuwa je od ścian i podnosi je. Zwija dywan i skrupulatnie bada wszystkie klepki podłogowe. Sprawdza wnętrza abażurów. Kiedy nieśmiałe piknięcie zegarka na nadgarstku Olgi Szatan sygnalizuje, że minęła osiemnasta, z czoła kobiety skapuje pierwsza kropla potu. Motywacji do dalszej pracy zaczyna powoli brakować, ale czterdziestotrzylatka zaciska zęby i pręży mózg, aby wykoncypować, gdzie jeszcze mogłaby powęszyć za skrzętnie skrywanym skarbem swojej córki. Gdy dwa kwadranse później Olgę Szatan po raz pierwszy nawiedza myśl, że przebiegła Grażynka mogła zabrać poszukiwany przez kobietę przedmiot ze sobą i oddawać się przyjemnościom z nim związanym wspólnie z przyjaciółką, pot rosi już całą twarz czterdziestotrzylatki, a ciemne plamy pod pachami dają jasno do zrozumienia, że swego nowo nabytego antyperspirantu w sztyfcie nie powinna zaliczyć do udanych zakupów. Za piętnaście dziewiętnasta sfrustrowana Olga Szatan klnie po raz pierwszy. Przekleństwo nie jest specjalnie wymyślne, ot prosta „kurwa", w dodatku „mać", ale fani bardziej ekscentrycznych obelg nie muszą czekać długo, by się zadowolić. Tuż przed siódmą pada następująca wiązanka: „Gdzieżeś, ty cipo od trzech dni niemyta, skitrała, do chuja pana i Wszystkich Świętych, ten w dupę jebany, co za ironia, ha ha, korek?!". Kobiecie odpowiada jedynie lekko słyszalny pomruk lodówki. Zdenerwowana do granic wytrzymałości czterdziestotrzylatka chwyta pierwsze, co nawija się jej pod rękę, i ciska tym w losowo wybranym kierunku. Puchaty biały piórnik w ciemnobrązowe łaty, gdyż tym okazuje się być wystrzelony przez Olgę Szatan pocisk, wbija się z impetem w szereg pluszaków, ustawionych jeden obok drugiego, niczym żołnierze podczas musztry, na wiszącej nad łóżkiem półce. Strąca bezbronne misie, króliczki, słoniki i inne małpki, zbierane latami przez Grażynkę, a przy kontakcie z podłogą z dziurki w dupce jednego z nich wypada i toczy się z brzękiem on – lśniący nowością, wykonany ze stali chirurgicznej i zwieńczony pięknie oszlifowanym szafirem korek analny. „My precious" – syczy kobieta, a palce jej dłoni wyginają się pod nienaturalnymi kątami, jak gdyby nie tylko zapożyczyła tekst od potworka z „Władcy Pierścieni", ale po prostu stała się nim. W dwóch susach doskakuje do znaleziska i chwyta je, jednocześnie oblizując się obleśnie. Nie bacząc na późną godzinę i potencjalne ryzyko nakrycia przez wracającą od koleżanki córkę, czterdziestotrzylatka zdziera z siebie w ułamku sekundy całe ubranie i rzuca się na podłogę, by przyjąć pozycję psa z głową w górę. Z jej gardła wydobywa się diabelski skowyt. Jest to jednak dopiero preludium do arii operowych, które wyśpiewa za chwilę. Wstęp do wrzasku rozkoszy, który rozsadzi jej gardło, gdy wtyczka wejdzie wreszcie do kontaktu, gdy parówka trafi do wydrążonej bułki, gdy piłka wpadnie do kosza, gdy bednarz wbije klin w rozszczelnioną beczkę, gdy kołek rozporowy wsunie się w ścianę, gdy miecz przywita się ze swoją pochwą, gdy strzała Amora przebije serce pośladków rozanielonej Olgi...

365 dni Grażynki [ZOSTAŁA WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz