Rozdział 33

364 35 18
                                    


Kościelne ławki zostały zapełnione co do jednej a wszystkie nawy i korytarze pękały w szwach od tych gości, którzy nie zdążyli zająć miejsca siedzącego. Chwała Bogu, że najbliższa rodzina miała zarezerwowane siedzenia w pierwszym rzędzie, bo gdybym musiała całą ceremonię przestać na szpilkach, to chybaby mnie stąd zabierali na noszach, a potańcować do przebojów Zenka mogłabym co najwyżej we śnie.

Młodzi spóźniali się już kilka minut. Oczekując w napięciu ich pojawienia się przed ołtarzem, wymieniałam z Domenico uwagi o co ciekawiej wyglądających gościach.

- Trzeci rząd po drugiej stronie, czwarte siedzenie od lewej – wyszeptałam. – Zgadnij, w jakim jest wieku.

Młody Włoch rzucił ukradkowe spojrzenie na wskazaną osobę i omal się nie udławił śliną, gdy parsknął śmiechem.

- Chodzi o tę blond kocicę w sukni w cętki? Ze sterczącymi sutkami odbijającymi się na cienkim materiale?

- Tak – potwierdziłam, uśmiechając się.

Domenico zamyślił się, a po chwili odpowiedział:

- Wygląda na coś między dwadzieścia pięć a sześćdziesiąt.

Miał rację, właśnie tak wyglądała. Niestety nie trafił.

- Pudło.

- No, nie mów! – Mężczyzna zrobił wielkie oczy. – Matko Boska, to niby ile?

- Dokładnie sześćdziesiąt jeden, tyle samo co moja mama. Chodzili razem do klasy w podstawówce.

- Nieźle. – Domenico pokiwał głową z uznaniem. – Ile operacji plastycznych wykonała od tego czasu?

- Coś między dwadzieścia pięć a sześćdziesiąt.

Młody Włoch ryknął śmiechem, momentalnie zwracając na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych. Na szczęście udało mu się prędko uspokoić. Dźgnął mnie łokciem w bok, w międzyczasie przepraszając najgroźniej wpatrujące się w niego babcie.

- Dobra – odezwałam się, kiedy gremium wreszcie straciło zainteresowanie moim towarzyszem – to teraz zgadnij, jak ma na imię.

- No co ty, Grażyna.

- Jak zgadniesz w pięciu próbach, daję sto euro – zachęciłam.

- A jak przegram?

- Będziesz musiał zatańczyć z kocicą.

- A w życiu!

- Dziesięć prób?

- Daj spokój, pewnie ma jakieś dziwaczne imię, o którym nigdy w życiu nie słyszałem.

- Ma jedno z najbardziej popularnych imion w Polsce – nie dawałam za wygraną.

Mój rozmówca przewiercił mnie wzrokiem.

- Jeśli nie trafię, sprawdzę w Google, czy nie kłamałaś.

- Sama ci otworzę przeglądarkę.

Domenico zamyślił się. Ponownie spojrzał ukradkiem na trzeci rząd po drugiej stronie, po czym wypalił:

- Olga?

- Nie.

- Grażyna?

- Nie.

- Maria?

- Nie.

Zmarszczył czoło. Widać było, że trybiki w jego głowie pracują na najwyższych obrotach.

365 dni Grażynki [ZOSTAŁA WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz