43. zgoda

2.1K 65 50
                                    

Janek

Obejmuję ją w pasie ciepłymi dłońmi. Szykowałem się do wyjścia, aby kolejny zimny wieczór spędzić na szlajaniu się po ciemnych ulicach, popijając przy tym mój ulubiony alkohol. Tymczasem moje plany uległy zmianie. Nie smucę się z tego powodu. Nie mogło być lepiej. Wróciła. Mój największy skarb i dar jaki mam mocno przytula swój policzek do mojej klatki piersiowej. Ciekawe czy czuje jak szybko bije mi serce przez zaistniałą sytuację . Oczywiście, że tak. Tak samo jak ja czuję mokrą plamę od jej łez na mojej szarej, brudnej i znoszonej bluzie.

Patrzę na jej buzię, przenosząc swoje dłonie z jej bioder na zimne od mrozu policzki. Przyglądam się jej twarzy jak najdokładniej potrafię. Patrzenie na moją żonę na zdjęciach pojawiących się na ekranie telefonu nie potrafi w żadnym zaistniałym stopniu odwzorować jej wyglądu w prawdziwym życiu, kiedy jej twarz znajduje się kilka milimetrów od mojej. Patrzę na jej popękane usta od mrozu i cicho śmieje się pod nosem, co szybko odwzajemnia. Nie potrafię oderwać od niej wzroku. Czuję się jakbym zakochał się od nowa. Czy to w ogóle możliwe? Wydaje mi się, że tak. Nie jestem znawcą od uczuć. Załóżmy, że przeżywam drugą młodość.

— Pocałujesz mnie w końcu?

Pyta zniecierpliwiona dziewczyna i łapie mój kark w celu przybliżenia jej ust bliżej do moich co skutecznie jej się udaje. Dotykam delikatnie jej usta swoimi czekając na jej reakcje. Uśmiecha się. Powtarzam jej czynność i wkładam jej rozczochrane włosy pod czapkę i delikatnie gładzę ją po policzku.

— Możemy porozmawiać? — pytam cicho wiedząc, że nadchodzi najcięższy moment naszego spotkania po niemalże dwóch miesiącach rozłąki.

— Wypadałoby.

Mówi posyłając mi lekki uśmiech i zdejmuje kurtkę odwieszając ją na wieszak. Swoje kroki kieruje do salonu, następnie siada na kanapie i bierze łyk wina ze stojącego na stoliku kieliszka wypełnionego nie wypitym przeze mnie winem nalanym tuż przed jej niespodziewanym przyjściem.

Wiktoria

Siadam naprzeciwko chłopaka i pocieram rękoma materiał spodni na kolanach. To najtrudniejszy moment naszego spotkania. Wyjaśnienie sobie zaistniałej sytuacji, która zmieniła nasze życie na kilkanaście tygodni. Ciężkich tygodni, ale może dzięki temu nie zdarzy nam się to już nigdy więcej. Mój powrót do domu i wierność Janka świadczyć może o naszej wzajemnej miłości do siebie, która jest cholernie silna.

Jako pierwsza zaczynam długi monolog. Wzrok przenoszę z chłopaka, na ziemię, widzące obrazy na ścianie lub pierścionki na dłoni. Doskonale widzę skupienie na twarzy Janka, które świadczy o tym, że zostaje przez niego wysłuchiwana. Po długim monologu chłopak głęboko wzdycha i opiera dłonie o kolana. Nerwowo stuka palcami o kolana i zaczyna swoją długą wypowiedź. Słucham go, dokładnie. Mówi o tym, że został zmuszony do czynu pochylenia się nad rozsypanym białym proszkiem. Urwał mu się film, nie wie do końca od kogo go miał. Przeprosił za podniesienie na mnie dłoni i obiecał mi nigdy nie powtórzyć tego czynu. Przeprosił za to, że mnie skrzywdził, że wyjechałam, a nasze dziecko jest w rękach naszych przyjaciół. Zapewnij mi zmianę na lepsze, zmianę na bardziej kochańszego męża i ojca. Opiekę nade mną i nad naszą córką.

Kiedy widzę w jego oczach łzy, przytulam go najmocniej jak tylko potrafię. Słyszę jak szybko bije mu serce. Wycieram dłonią słone łzy z jego policzków zapewniając go, że mu wybaczam. Szepcząc mu na ucho informuję go, że bardzo go kocham. Uśmiechamy się do siebie. Leżymy w siebie wtuleni, dopóki nie zasypiamy wzajemnie słuchając bicia swojego serca.

Kilka dni później:

Łącznie z Jankiem podjęliśmy decyzję pozostania sami sobie jeszcze na kilka dni, które minęły w ekspresowym tempie. Ubieram jego czapkę z daszkiem, za dużą bluzę i łapię blondyna za rękę. Zbiegamy razem po schodach i wsiadamy do auta kierując się w stronę bloku Szymańskich. Opieram się o fotel i patrzę przez małe okno. Następnie odwracam głowę w lewą stronę i patrzę na prowadzącego auto Janka palącego papierosa. Uśmiecham się pod nosem. Tak bardzo za sobą tęskniliśmy. Tak bardzo nie potrafimy bez siebie żyć.

Parkujemy pod blokiem i pukamy do drzwi z numerkiem mieszkania naszych przyjaciół, gdyż doskonale wiemy, że zadzwonienie dzwonkiem równoznaczne może obudzić naszą córkę, która w tym momencie może słodko drzemać. Na dniach spotkaliśmy się z Kacprem, aby Janek mógł również z nim wytłumaczyć wszystkie wykonane w przeszłości czyny. Ja też to uczyniłam, moje zachowanie wobec najlepszego przyjaciela było nie na miejscu. Wiedział jednak, że panowały nade mną emocje i wybaczył nam mocnym uściskiem.

— Cześć Wam — mówi uśmiechnięty blondyn otwierając nam drzwi i wpuszczając nam do środka.

— Gdzie Emilka? — mówi zniecierpliwiony Janek podczas zdejmowania kurtki.

Kacper pokazuje nam gestem ręki, abyśmy zachowali ciszę. Uśmiecham się do niego i idę za nim do ich sypialni. Pokazuje na łóżko na którym leży nasza córka, a tuż obok niej nasza przyjaciółka Natalka. Obie przykryte są ciepłym kocem, a nasza malutka córka trzyma mocno jej rękę. Patrzę na Janka i posyłam mu uśmiech. Swój wzrok przenosimy na Szymana, którego widok jego ukochanej przez niego żony śpiącej wraz z maluszkiem powoduje rozpłynięcie jego serca i niesamowitą radość. Wychodzimy cicho z pokoju i siadamy przy okrągłym stole w kuchni. Gospodarz z uśmiechem na twarzy przygotowuje nam dwie herbaty.

— Natalka ją pokochała — oznajmia od razu mąż.

— Bardzo — mówi Szyman stawiając na stole dwa duże kubki z herbatą.

— Nie chcecie mieć chłopca lub dziewczynki? — pytam zaciekawiona. — Świetnie sobie poradziliście  z zaopiekowaniem się Emilką.

— No tak, ale my...

— Jesteście jeszcze młodzi, tak wiemy Kacper. — mówi Janek wcinając się koledze w zdanie. Z jego ust uchodzi cisze prychnięcie.

— Będziecie super rodzicami, nie ma co czekać — mówię do niego i biorę łyk mojej ulubionej herbaty.

— Pomyślimy nad tym — mówi uśmiechając się do samego siebie.

W międzyczasie wstaje zaspana Natalka i przeciera oczy pięściami z dłoni. Wita się z nami, a następnie ziewa. Składa długi pocałunek na ustach swojego męża i zawiesza ręce na jego szyi. Tak bardzo ich uwielbiamy. Są młodzi i zakochani po uszy. Oboje z Jankiem twierdzimy, że mały brzdąc by do nich pasował. Szczególnie chłopiec. Byłbym rozrabiaką jak jego tata, a po mamie odziedziczyłby niesamowitą wrażliwość.

— Możecie do niej iść — mówi Natalka uśmiechając się do naszej dwójki.

Odstawiamy szybko kubki z wypitym napojem i kierujemy się do sypialni. Siadamy na skraju łóżka i delikatnie bierzemy na ręce nasz największy skarb. Za nim tęskniliśmy najbardziej. Na naszych twarzach pojawiają się szerokie uśmiechy, które powiększają się z minuty na minute. Emilka otwiera małe oczka. Patrzy na nas i z uśmiechem na twarzy cicho się śmieje i zaciska rączkę na palcu Janka.

—————————————
Siemanko, jakoś serio zatęskniłam za pisaniem tego. Mam kilka pomysłów, które mogą się tu wydarzyć. Wracam, na jak długo ta obietnica zostanie dotrzymana? Szczerze? Nie mam pojęcia. Na głowie mam wiele wiele ważnych rzeczy. Trzymajcie się buziaczki
Natka

Wybory {Jan Rapowanie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz