Janek
Przytłacza mnie życie bez Wiktorii. Cholera jest takie nudne, a budząc się rano nawet nie mam siły wstać z łóżka. Popełniłem błąd. Ba! Kto z nas nigdy nie popełnił w życiu błędu. Oczekuje jednak od niej wybaczenia. Oczekuję od niej długiego pocałunku w jej malinowe usta. Tęsknie za jej zapachem, za tym, że codziennie rano siedząc przy kanapie malowała swoje długie rzęsy i nakładała pomadkę o smaku truskawki na usta, przez co nasze pocałunki smakowały jak słodkie truskawki zerwane rano z sadu.
Chwytam za telefon. Na tapecie jest nasze zdjęcie. Ja z kapturem na głowie, ona dająca mi delikatnego i najczulszego buziaka w czoło. Czułem się bezpieczny w jej ramionach. Zawsze paznokciami drapała mnie w skórę głowy i nuciła coś pod nosem. Wzburzała kiedy prosiłem, aby robiła to znacznie głośniej. Zawsze nas to bawiło, mimo wspólnych lat wstydziliśmy się siebie nawzajem. Zakrywała długimi włosami swoje policzki, które przybierały za każdym razem kolor czerwony kiedy szeptałem jej na ucho nie lubiane przez nią komplementy, które były prawdą. Potrzebuję jej, bardzo. Jak nigdy wcześniej.
Klikam w ikonkę kontaktów, ostatnie rozmowy telefonicznie jakie przeprowadziłem odbywały się kilka tygodni temu. Mam na karku sporo lat, ale nadal jestem gówniarzem.
Klikam w kontakt z jej imieniem i trzęsącą się dłonią podnoszę telefon do swojego ucha. Słyszę niepewne głuche i denerwujące sygnały świadczące o sygnale do mojej żony. Czekam. Serce bije mi coraz szybciej. Odbiera.— Po co dzwonisz? —pyta oschle bez oznak tęsknoty w głosie. Serce zaczyna mnie boleć, czuje jak zaraz wyskoczy mi z piersi.
— Wróć do domu. Chcę z Tobą porozmawiać. Daj mi szansę, proszę. — mówię cicho opanowując łzy, które pchną się do swobodnej ucieczki po moich policzkach.
Rozłącza się. Serce staje mi w miejscu. Przed oczami robi mi się ciemno. Podnoszę się szybko z kanapy i chodzę po mieszkaniu. Z moich usta po kolei padają wszystkie przekleństwa których nauczyłem się od moich starszych kolegów za czasów gimnazjum. Zrzucam z blatu szklany kieliszek po którym huk roznosi się po całym mieszkaniu, a szkło rozbija się na kuchennych kafelkach niczym moje serce. Odrzuciła moje połączenie. Nie wróci. Doskonale to wiem, że nie wróci.
Idę do łazienki i przemywam twarz lodowatą wodą. Dłońmi mocno łapię za umywalkę i patrze w odbicie w lustrze. Na to cholerne odbicie samego siebie. Rozczochrane włosy, których nie myłem i nie czesałem od tygodnia. Zaspane, podpuchnięte oczy, których nie mogę zmrużyć od dziesięciu nocy. Kilka obrzydliwych krost po niezdrowym odżywianiu i piciu alkoholu w niezliczonych dawkach. Na prawym policzku duży siniak, bo wdałem się w bójkę. Nie pytajcie z jakiego powodu. Chciałem ukraść wódkę.Nie mogąc dłużej na siebie patrzeć odpycham się od umywalki i idę do salonu, kładę się na kanapie i wpatruję się w sufit. Rozmyślam, myślę o niej. Myślę jak życie wiodło by się gdybym nie był zasranych chujem. Trzeba się nim urodzić. Ale czy nie byłem nim od zawsze? Rodzina nie dbała o mnie, ja o swoją też nie potrafiłem zadbać. Trzeba było walczyć, a nie być ciotą. Ofiarą losu.
Wiktoria
Odkładam telefon na szafkę obok hotelowego łóżka z którego nie wychodziłam od tygodnia. Obsługa hotelowa ma mnie dość. Raz jeden z pracowników odniósł się do mnie słowami „Kiedy się stąd wyniesiesz?". Zaśmiałam się głośno i odparłam „Spierdalaj".
Trudno mi uwierzyć, że się odezwał. Że rozmawiałam z największym chujem jakiego znam. Chujem, który mimo swojego zachowania kocham najbardziej na świecie. Tęsknie za jego ciepłymi dłońmi, które delikatnie gładziły moje włosy. Nad ustami, które o każdej porze dnia w pocałunkach sprawiały się jak marzenie. Nad uśmiechem i jego ciepłym wzrokiem, niebieskich tęczówek, które wyglądały jak niebo w bezchmurny dzień. Tęsknie za nim. Od czubka głowy, aż do czubka palców. Jak cudownie byłoby go przytulić. Poczuć się bezpiecznie.
Wstaje szybko z łóżka i pakuję rzeczy do swojej walizki. Zabieram bluzę, którą przerzucam przez ramię i zjeżdżam windą na dół. W recepcji siedzi wspomniany przede mnie wcześniej pracownik hotelu. Posyłam mu szeroki uśmiech i płacę za swój półtora miesięczny pobyt. Posyłam mu ciepły wzrok i z szerokim uśmiechem, który wymuszam, gdyż nie uśmiechałam się od kilkunastu tygodni mówię „Już się stąd wynoszę".
Jak powiedziałam tak robię, biegnę na pociąg. Kupuję ostatni bilet na najbliższy odjazd. Siadam obok jakiegoś świra. Mimo zimna na dworze siedzi w krótkich spodenkach. Trzyma w ręce książkę i po prostu ją kartkuje, nie czyta jej. Rzuca mi szalony uśmiech. Odsuwam się od niego. Mój dobry Boże.Kilka godzin później jestem w stolicy kraju. Nie było mnie tu dawno. Dużo się zmieniło. Oprócz natłoku ludzi. Pada deszcz. Kurwa. Zarzucam bluzę na głowę i wsiadam do taksówki podając adres swojego zamieszkania, które wynalazł Janek kilka miesięcy wcześniej.
Otwieram drzwi i wchodzę do środka. Wpadam na niego. Szykował się do wyjścia, jedną rękę ma w rękawie kurtki, drugą trzyma pudełko papierosów.
Patrzymy sobie w oczy. Na jego twarzy widać kilka krost, zarost i przemęczenie. W jego oczach widzę łzy, cholera on płacze. Kurwa mać, Wiktoria nie płacz. Pokaż, że chociaż to potrafisz. Z jego rąk wypada opakowanie jego ulubionych używek, tak sądzę, może coś innego stanęło na pierwszym miejscu. Nie myślę, nie mam słów na to co widzę. On naprawdę cierpi, ja też cierpię. Stoimy naprzeciwko siebie jak przed ołtarzem. Czuje się bezpiecznie stojąc od niego kilka metrów. Nie hamuję się i rzucam się na jego szyję upuszczając z hukiem walizkę na ziemię. Jego ręce lądują na mojej talii. On szlocha, z moich ust również uchodzi szloch. Wiem, że mnie skrzywdził, ale odpowiedzcie mi jak mam go nie kochać.Nagle on składa długi pocałunek na moich ustach. Rozpływam się. Czuję motylki w brzuchu. Jak zakochana nastolatka. Szlocham. Płaczę. Jak dziecko.
——————————————
Siemanko, nie wiem jakim cudem napisałam ten rozdział. Nie pamiętam kiedy też napisałam ostatni rozdział. Wydaje mi się, że to przypływ nudy, która mnie nastała. Wchodząc na wattpada zastałam 340 powiadomień. Jesteście w szale kochani. Mam nadzieję, że wszystko u was dobrze. Czy coś się jeszcze pojawi...? Chyba tak.
Dobranoc.
Natka
CZYTASZ
Wybory {Jan Rapowanie}
FanfictionWiktoria to 20 letnia dziewczyna która przeprowadziła się do stolicy i pracuje w jednej z Warszawskich kawiarenek. Pewnego dnia poznaje chłopaka, a po chwili jedna rozmowa, jedno spotkanie zmienia wszystko. Jak się to wszystko potoczy? Dowiesz się...