epilog części drugiej

2.8K 88 15
                                    

Po kilku dniach spędzonych w rodzinnym domu Janka w Krakowie podjęliśmy decyzję powrotu do Warszawy z racji tego iż za kilka dni przywitać mieliśmy razem z przyjaciółmi nowy rok. Przyznam szczerze, że trudno było mi wyjeżdżać z domu Pasuli gdzie w dużym stopniu dnie spędzałam w towarzystwie Janka i jego rodzeństwa. Razem z Julką miałyśmy wiele wspólnych tematów na które potrafiłyśmy przegadać całą noc. Kiedy bawiliśmy się z Filipem jego nowymi zabawkami podarowanymi mu przez Świętego Mikołaja w wigilię zapominaliśmy całkowicie o całym świecie skupiając się na dobrej zabawie i miłym spędzonym czasie z małym chłopcem.

Dopakowuję do walizki pojedyncze rzeczy i wkładam do kieszeni telefon. Drzwi od pokoju otwierają, a stojący w ich z uśmiechem na twarzy Janek podchodzi i zabiera moją walizkę, zanosząc ją do auta po chwili wracając i obejmując mnie ramieniem,przytulając do siebie.

Z drzwi swojego pokoju wygląda Filip, na którego twarzy uśmiech przeradza się w smutny wyraz twarzy. Jego małe, ciemne oczy błyszczą w świetle od znajdujących się pod powiekami łez. Wybiega do nas i mocno nas przytula cicho szlochając. Głaszczę chłopca po głowie i odwzajemniam jego mocny uścisk kucając przed nim. Nie jestem zdziwiona jego reakcją. Przez kilka dni naprawdę zżyliśmy się, a chłopiec czuł się najlepiej w naszym towarzystwie. Łapię jego małą rączkę i głaszczę go po ramieniu. Blondyn kuca obok mnie czochrając chłopca po brązowych włosach.

— jeszcze do ciebie przyjadę Filipku okej? — pytam chłopca, na co kiwa głową zgadzając się ze mną i piąstką z dłoni wycierając mokre od łez oczy.

— będę tęsknić mały — mówi Janek przytulając mocno do siebie brata. — Przyjadę jak najszybciej będę mógł, obiecuję.

— a przyjedziecie na moje urodziny? — pyta bawiąc się trzymanym w ręku czerwonym samochodzikiem.

— przyjedziemy — mówię uśmiechając się i czochrając go po główce.

Twarz chłopca powoli rozpromienia się i lekko uśmiecha się na nasze słowa. Wstajemy i żegnamy się z chłopcem i siostrą Janka. Zbiegamy po schodach klatki starego bloku i wsiadamy do zaparkowanego pod budynkiem auta. Zapinam pasy i wpatrując się w małe okno żegnam zimowy Kraków patrząc się na wszystkie świąteczne ozdoby i schowane pod grubą warstwą śniegu samochody i dachy domów.

Po kilku godzinach długiej drogi dojechaliśmy do domu. Powieki powoli mi się zamykają, a głowa opiera się o zimną szybę patrząc się w szybko przejeżdżające na autostradzie samochody. Opatulam się szczelniej szalikiem i zakładam na głowę czapkę. Biorę swoją walizkę i żegnam się z blondynem dając mu buziaka w policzek. Powoli idę starając się utrzymać równowagę na śliskim od mrozu chodniku. Wchodzę schodami na górę zostawiając ślady śniegu i otrzepuję buty na czarnej wycieraczce. Otwieram drzwi i odstawiam walizkę w kąt odrazu kierując się w stronę pokoju i kładąc się na wygodnym łóżku.

Kilka dni później na ściennym kalendarzu w kuchni skreślam czerwonym markerem okienko z trzydziestym pierwszym grudnia. Za kilkanaście godzin powitamy Nowy rok, w którym będziemy mogli zmieniać swoje życie o 180 stopni i podjąć się zaplanowanych przez siebie noworocznych postanowieniom.
W tym roku nie organizujemy hucznej i dużej imprezy. Powitanie Nowego Roku powitamy w gronie naszych wiernych przyjaciół.
Miejmy nadzieję, że przyszły rok będzie tak samo udany i owocny jak ten.

Już w przeddzień udałam się do sklepu kupując najpotrzebniejsze rzeczy na dzisiejszy wieczór, przy okazji kupując alkohol. Przydałoby się również posprzątać bałagan, który panuje w mieszkaniu po dosyć długim okresie mojej nieobecności. W akompaniamencie muzyki cicho śpiewając dokładnie robie porządki i przygotowuję dom do dzisiejszego spotkania z przyjaciółmi.

Około godziny 20 w pełni wyszykowana czekam na zaproszonych gości w salonie oglądając nudny paradokument lecący w telewizji. Minęło kilka minut a w mieszkaniu rozległ się donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Szybko wyłączyłam telewizję, wstając i rzucając pilota na kanapę. Radosnym krokiem podeszłam aby otworzyć drzwi, a w ich progu ujrzałam uśmiechnięte twarze całej trójki. Przytuliłam przyjaciół na przywitanie i dałam buziaka uśmiechniętemu Jankowi. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na dużej kanapie w salonie otwierając jedno z win, rozlewając je do czterech szklanych kieliszków.

Popatrzyłam na Janka, który objął mnie ramieniem i musnął delikatnie ustami w policzek, sprawiając, że po plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Popatrzyliśmy na siedzą naprzeciwko Natalkę wtuloną w ramię Kacpra trzymającą go za rękę. Oboje stwierdziliśmy, że jest to idealny czas na powiedzenie im jakże wesołej nowiny.

— mamy wam coś do powiedzenia.

Mówi cicho Janek, na co dwójka zakochanych podnosi głowy i patrzy w naszą stronę. Z uśmiechem na twarzy pokazuję im prawą dłoń z pierścionkiem i lekko nią macham, tak samo jak zrobiła to moja przyjaciółka kilka miesięcy temu. Natalka patrzy w stronę Kacpra i zakrywa usta dłonią. Niemalże od razu wstaje i mocno przytula naszą dwójkę, a jej czyn kolejno zostaje powtórzony przez Kacpra, który z ogromnym uśmiechem na twarzy patrzy na nas i obejmuję Natalkę ramieniem składając na jej czole delikatny pocałunek.

Resztę wieczoru spędzamy w atmosferze rozmów i oglądania starych amerykańskich filmów. Z kieliszków ubywa alkohol a ilość pustych butelek po winie zwiększa się w znacznym stopniu. Na dworze pada śnieg, a na niebie widać duży piękny księżyc i malutkie pojedyncze święcące się gwiazdki. 
Na zegarku wskazówki pokazują już prawie północ. Wszyscy zadowoleni rozmawiamy o minionym roku, z uśmiechami na twarzy ciesząc się z każdej przeżytej razem sekundy i radości z poznania siebie nawzajem. Kto by przypuszczał, że jedno niefortunne zdarzenie pozwoli poznać mi jednego z moich najlepszych przyjaciół jak i również przyszłego męża.

Wychodzimy we czwórkę na balkon i patrzymy się na puste ulice, na których roznoszą się jedynie dźwięki muzyki grającej z naszego domu i pojedynczych aut, które przejeżdżają po mokrej od rozpuszczonego śniegu ulicy. Patrzymy na zegarek widząc, że do wyczekiwanego wydarzenia zostało zaledwie kilka sekund. Przytulam Janka i głośno razem z przyjaciółmi odliczamy sekundy do wybicia na zegarkach w całym kraju północy.

— trzy, dwa, jeden...

Niebo ogarniają kolorowe fajerwerki, zmieniające się z sekundy na sekundę. Na ulicy słychać ludzi krzyczących noworoczne życzenia, próbujących przekrzyczeć głośne dźwięki sztucznych ogni.
Odwracam się w stronę Janka, na którego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Łapię go za ramiona i staję na palcach szepcząc mu cicho.

— Wesołego Nowego Roku.

Blondyn łapię moją twarz w ciepłe dłonie i delikatnie składa na moich ustach pocałunek, który po chwili pogłębiam łapiąc go za kark i przybliżając bliżej do siebie. Gładzę delikatnie jego policzek opuszkami placów, patrząc mu w oczy, w których odbijają się kolorowe światła wypuszczane na niebie. Oboje nie przestajemy się uśmiechać. Mocno przytulam się do chłopaka czując od niego bijące ciepło mimo panującego na dworze mrozu.

— kocham cię Janku — mówię podnosząc głowę i patrząc mu w niebieski oczy.

— kocham cię Wiktoria.

——————————
Bardzo dziękuje za to, że wiernie czekaliśmy na nowe rozdziały tej książki. Dziękuje za tak miłe komentarze, pomijając juz ilość wyświetleń która w ciągu kilku miesięcy przerosła moje najmilsze oczekiwania!
Dziękuje ❤️
Miejmy nadzieję że do zobaczenia, a międzyczasie życzę Wam już wesołych świąt.

Wybory {Jan Rapowanie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz