1. nowy kolega

16.2K 273 122
                                    

*na samym początku chce poinformować Was, iż cała książka zostaje poddana dużym zmianom, także nie zdziwcie się, jeżeli czytane przez was rozdziały nie będą pokrywać się z dalszym ciągiem. Życzę miłego czytania :)*

Wiktoria
Po ciężkim dniu w dorywczej pracy w końcu wybiła oczekiwana przeze mnie godzina 15, która oznaczała koniec pracy i wolny weekend. Z uśmiechem na twarzy poszłam na zaplecze, zdjęłam swój roboczy niebieski fartuszek, a swoje ciemne, długie włosy związałam w niechlujnego koka. Pożegnałam się z koleżankami i z szerokim uśmiechem opuściłam jedną z warszawskich kawiarenek w centrum zapracowanego miasta.

Decyzja o wyjechaniu do Warszawy i podjęciu tam studiów powstała w mojej głowie dość spontanicznie. Chciałam poczuć się jak dorosła osoba i opuścić dobrze znaną mi okolice i dom, ruszając w całkowicie nowe miejsce. I tak właśnie z Katowic przeprowadziłam się do wielkiej stolicy miasta wynajmując w niej małą, wystarczają mi w pełni mała kawalerkę. Wybrałam studia, które idealnie wiązały się z moimi zainteresowaniami, którymi było sztuka. Oczywiście zostawałam obdarowywana pomocą finansowa od rodziców, jednakże sama też podjęłam decyzję o dorywczej pracy w kawiarence jako osoba wielofunkcyjna, robiąc wszystko po trochu.

W czasie powrotu do domu z uśmiechem na twarzy kierowałam się w stronę autobusowego przystanka. Do uszu włożyłam słuchawki, a po chwili rozbrzmiała w nich jedna z moich ulubionych piosenek, którą nuciłam cicho pod nosem.
Nim się zorientowałam autobus odjeżdżał juz spod przystanka. Szybko orientując się w zaistniałej sytuacji, z ciężką torbą wypełnioną stosem moich szkiców przyśpieszyłam krok do biegu, aby zdążyć na odjeżdżający pojazd.

Kiedy na wyciągnięcie ręki miałam niebieski święcący przycisk na otwarcie drzwi poczułam jak ktoś na mnie wpada. Niefortunnie z mojego ramienia spadła torba rozsypując na szarych betonowych płytach chodnika pojedyncze kartki. Przeklnełam cicho pod nosem, szybko starając się pozbierać kartki ze szkicownika. Dynamicznie wkładam kartki do teczki starając się szybko wstać i wrócić pieszo do domu.

Nagle ktoś kuca przede mną i zbiera kilka kartek podając je w moją stronę. Delikatnie unoszę głowę w górę i patrzę na kucającego przede mną blondyna. Lustruję jego twarz wzrokiem i odwzajemniam jego uśmiech.
Spakowałam do teczki ostatnie kartki papieru i wstałam otrzepując z piachu czarny materiał swoich spodni. Teraz miałam lepszą okazję przyjrzeniu się chłopakowi:
Był wysoki, na głowie miał bujną jasną czuprynę. Duże, brązowe oczy i ładny uśmiech z dołeczkami w policzkach, który od kilku minut nie schodził mu z twarzy.

— dziękuje — powiedziałam cicho i wsadziłam za ucho pasmo swoich ciemnych włosów.

— nie ma problemu — odpowiedział z entuzjazmem w głosie. — Jestem Kacper — mówi wyciągając w moją stronę prawą dłoń. Uśmiecham się i ściskam jego dłoń.

— Wiktoria — mówię niemalże szeptem i poprawiam szmacianą torbę na ramieniu. — Dzięki za pomoc będę już iść. — mówię patrząc w stronę blondyna, który zapatrzony jest w rozkład jazdy.

— Może mógłbym cię odprowadzić? — pyta odwracając głowę w moją stronę wyczekując z niecierpliwością mojej reakcji. Kiwam głową pozwalając mu dojść ze mną do bloku i dołączam do niego idąc kawałek za nim.

— opowiesz mi coś o sobie? — pytam chłopaka i dorównuję mu kroku idąc z nim ramię w ramię.

— niedawno przeprowadziłem się do Warszawy, ze swoim przyjacielem Jankiem. Janek pisze piosenki, ja pomagam mu je śpiewać. Ostatnio pomagam też w biurze wytwórni i zajmuję się papierkową robotą, a ty? — mówi odwracając głowę w moją stronę.

— w zasadzie przeprowadziłam się tu miesiąc temu ze względu na swoje studia. Dorabiam w jednej z kawiarenek w śródmieściu.

Po przejściu znacznej odległości z chłopakiem przekonałam się iż nowo poznany kolega okazał się być zabawnym chłopakiem, z ogromnym poczuciem humoru. Czułam się jakbyśmy znali się już kilka dobrych lat rozmawiając o naszych przeżyciach i planach na przyszłość. Kiedy nadszedł czas pożegnania wymieniliśmy się swoimi numerami i pożegnaliśmy się z uśmiechami na twarzach.

Wchodzę do klatki i wdrapuję się stromymi schodami na trzecie piętro. Przeszukuję w torebce kluczy i wkładam je do zamka kilkukrotnie je przekręcając i wchodząc do mieszkania. Mimo iż wystrój który tu panuje jest nieco minimalistyczny czuję się tu bezpiecznie i lubię tu przebywać. Ściany wypełniają ramki ze zdjęciami i obrazy, a dwie duże komody stojące w salonie wypełnione są po brzegi książkami o różnej tematyce.

Mój pokój to istna dusza artysty. Nie ma tu staranie poukładanych rzeczy, złożonych ubrań w szafie i dokładnie posłanego łóżka. Panuje tu istny haos i bałagan jak na młodą duszę artystki przystało. Na biurku leżą ołówki, pędzle i farby, a obok kosza znajdującego się pod biurkiem leżą kulki z papieru i nieudane prace.

Odkładam rzeczy na podłogę i zmęczona dniem pełnym emocji kładę się na łóżko i patrzę w sufit. W pokoju rozbrzmiewa dźwięk nowej wiadomości. Patrzę na wyświetlacz lekko mrużąc zmęczone oczy i odczytując wiadomość od nowego kolegi.

Kacper
Hej, robimy jutro imprezę. Możesz przyjść z osobą towarzyszącą :)
Ja:
Z wielką chęcią. Do zobaczenia

Uśmiecham się pod nosem i wyciszony telefon odkładam na szafkę wygodnie kładąc się na miękkiej pościeli. Lekko przymykam powieki oddając się w krainę snów z nadzieją, że jutrzejszy dzień będzie równie dobry jak ten.

Hej hej

Wybory {Jan Rapowanie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz