5. nocny spacer

6.3K 164 178
                                    

Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię i nie wyraźne szepty kilku osób. Otworzyłam powoli ciężkie powieki i przetarłam twarz rękoma. Popatrzyłam na Janka, który założył kaptur na głowę i wystawił w moją stronę rękę pomagając mi wyjść z auta. Spojrzałam na tarczę zegarka i zdziwiłam się kiedy zobaczyłam godzinę siódmą wieczorem. Kiedy wyszłam z auta ujrzałam typowe dla Krakowa zabudowanie i charakterystyczne niebieskie tabliczki z nazwami ulic. Lekko uśmiechnęłam się do Janka i poprawiłam rozczochraną fryzurę. Zasłoniłam usta, cicho ziewając, na co usłyszałam cichy śmiech blondyna, który objął mnie ramieniem i oparł policzek na mojej głowie.

— Masz wygodne ramię wiesz? — zapytałam cicho się śmiejąc, na co usłyszałam cichy chichot Janka.

Wyjęliśmy swoje rzeczy z bagażnika i wzięliśmy swoje mniejsze torby zostawione w tylnej części samochodu. Weszliśmy do starej kamienicy, ze stromymi schodami pnącymi się w górę, którymi wspięliśmy się, aż na piąte piętro, trzymając się drewnianych poręczy i wsłuchując się w każde pojedyncze skrzypnięcie starego drewna pod nogami. Popatrzyłam kątem oka na Janka, któremu uśmiech ani na chwilę nie schodził z twarzy. Ustaliśmy przed drzwiami z numerkiem czterdziestym i zapukaliśmy w dwójkę do drzwi, a po chwili w progu zjawiła się niskiego wzrostu kobieta z blond krótkimi włosami.

— cześć mamo — powiedział rozradowany Janek i przywitał się ze swoją rodzicielką dając jej buziaka w policzek.

— janek, synku jak dobrze, że jesteś — mówi mama i przenosi swój wzrok na mnie, lustrując mnie od góry do dołu wzrokiem, na co posyłam jej ciepły uśmiech, który kobieta szybko odwzajemnia. — Janku, a to jest....

— a no tak — śmieje się Janek poprawiając swoje blond włosy. — To Wiktoria, moja przyjaciółka.

— miło mi panią poznać — mówię cicho i łapię dłoń kobiety patrząc na jej rozradowaną twarz, teraz już wiem po kim Janek odziedziczył ten piękny uśmiech i błękitne oczy.

— mi ciebie też — odpowiada spokojnym głosem. — wchodźcie do środka, a ty Wiktoria czuj się jak u siebie w domu — mówi rodzicielka i znika za ścianą wchodząc do kuchni.

Uśmiecham się na słowa kobiety i odwieszam na jeden wolny wieszak swoją kurtkę, a buty stawiam na specjalnym stojaku ustawionym w rogu przedpokoju. Nagle w mieszkaniu rozlega się głośny krzyk jakiegoś chłopca. Ze zdziwieniam spojrzałam na małego bruneta, który podbiegał do Janka mocno przytulając się do jego nogi, gdyż wzrost chłopaka nie umożliwiał mu innej formy uściskania go.

— Janek! — krzyczał uśmiechnięty chłopiec.

Janek z uśmiechem na twarz potargał chłopczyka po włosach. Moje serce na ten widok całkowicie się rozpłynęło. Też mam rodzeństwo, jednak nie widziałam się z nim już kilka dobrych lat. Nasze drogi się rozeszły, prawdopodobnie mój starszy brat wziął ślub, a siostra wyjechała za granicę. Zadacie sobie pytanie czy za nimi tęsknie? W mniejszym bądź większym stopniu tak. Kiedy ich ponownie zobaczę? Prawdopodobnie nigdy. Wyrywając siebie z swojego monologu spojrzałam na dwójkę chłopaków i zlustrowałam małego bruneta, który czujnie mi się przyglądał. Po niebieskich oczach, które były wręcz identyczne jak u Janka oraz po rozradowanym uśmiechu, nie trudno było nie zauważyć, że są braćmi.

— Jestem Filip — mówiąc to brunet podszedł do mnie wystawiając w moim kierunku małą rączkę.

— Cześć Filip, ja jestem...

— Wiktoria — mówi chłopiec wchodząc mi w zdanie, na co ze zdziwieniem marszczę brwi i patrzę na młodszego chłopca. — Janek mi o Tobie dużo opowiadał. Podobasz mu się.

Wybory {Jan Rapowanie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz