2. impreza

8.8K 213 139
                                    

Za zasłoniętych rolet przebijało się słońce co oznaczało nowy dzień. Wyciągnęłam rękę i złapałam za leżący na szafce nocnej telefon.
Na startowym ekranie pojawiło się tysiące powiadomień oraz spora liczna nieodebranych połączeń przychodzących od mojej przyjaciółki Natalki. Razem z dziewczyną poznałyśmy się na studiach, obie przyjechałyśmy z innych stron kraju i wspólnymi siłami odnajdujemy się w stolicy.
Bez wahania odblokowałam telefon wpisując sześciu cyfrowy kod i oddzwoniłam do koleżanki.

— no w końcu — mówi z radością w głosie blondynka, na co odpowiadam jej cichym śmiechem.

— spokojnie, spałam — mówię i przewracam się na drugi bok wpatrując się w pusty korytarz. — Robisz coś dzisiaj?

— w zasadzie to nie — mówi cicho wzdychając.

— w takim razie idziemy dzisiaj na imprezę.

— zaraz u ciebie będę, buziaki — mówi podekscytowana i przerywa rozmowę telefoniczną klikając w czerwoną słuchawkę.

Odkładam urządzenie na półke i leniwie wstaje z łóżka kierując się w stronę łazienki. Zdejmuję swoje ubrania i wchodzę pod prysznic, myję głowę i smaruję się jednym z balsamów. Ubieram luźne ubrania i szybko susze swoje długie, ciemne włosy.

Tóż po tym kiedy wyszłam z łazienki, w mieszkaniu roznosi się głośny dźwięk dzwonka, który odbija się echem po całym cichym mieszkaniu.
Otwieram drzwi i uściskiem witam się z moją przyjaciółką. Dziewczyna rzuca torebkę w kąt i siada na kanapie patrząc się na mnie, wyczekując na wyjaśnienia podanego jej przeze mnie planu na wieczór. W między czasie rozmowy o studiach, w kuchni przyrządzam dla nas dwie ciepłe herbaty. Siadam obok blondynki podając jej wypełniony po brzegi herbatą kubek i opieram się o niebieską poduszkę. Natalka kocha słuchać moich historii, nawet jak są nudne i nie śmieszne.

— opowiadaj — mówi Natalka i bierze łyk herbaty.

Popijając napój z kubka opowiadam przyjaciółce zaistniałą sytuację, na co ta patrzy na mnie i z podekscytowaniem zadaje mi mnóstwo pytań.

— czyżby wiktoria poznała chłopaka? — mówi, cicho gwiżdżąc i szturchając mnie łokciem w ramię.

— spokojnie, znamy się jeden dzień. To tylko kolega — odpowiadam przyjaciółce, na co otrzymuję ciche westchnienie, następnie odkładając na stolik pusty kubek. W międzyczasie naszych rozmów na telefon przyszła mi wiadomość od Szymana z adresem ich mieszkania.

Około godziny 19 zaczęłyśmy szykować się na imprezę. Wybrałam czarną sukienkę do kolan i czarne szpilki, a Natalce pozwoliłam zająć się moim makijażem. Natalka ubrana była w czerwoną sukienkę i czarne szpilki, a jej długie blond włosy były rozpuszczone i opadały jej na ramiona. Uśmiechnięte i gotowe na imprezę wyszłyśmy przed blok i wsiadłyśmy do zamówionej taksówki i pojechałyśmy prosto pod wskazany adres.
W mngieniu oka znalazłyśmy się pod jednym z Warszawskich bloków. Stanęłyśmy pod drzwiami i zapukałyśmy kilka razy w drewniane drzwi z numerem 35. Po chwili w progu zjawił się uśmiechnięty Kacper z alkoholem w dłoni. 

—Witaj młoda! Dobrze, że jesteś, chodź przedstawię Cię moim znajomym — mówi zadowolony blondyn i ciagnie mnie za rękę w nieznanym mi kierunku zostawiając Natalkę w progu. W mieszkaniu było porozrawianych pełno butelek alkoholu, a w powietrzu unosił się zapach papierosów wymieszanych z wonią alkoholu. Pełno obcych ludzi patrzyło się na nas z zaciekawieniem i dokładnie przyglądało się nowej towarzyszce do zabawy. W końcu Kacper zatrzymał się przy grupce kilku chłopaków.

—Panowie — mówi głośno próbując przekrzyczeć lecącą w tle muzykę, w ten czas wzrok chłopaków pada na mnie.

Podniosłam głowę do góry dokładnie lustrując wzrokiem każdego chłopaka stojącego w sporej grupce. Jednak jeden z nich szczególnie mnie zaciekawił, co sprawiło że przyglądałam mu się dłużej niż reszcie.

Wysoki, chudy blondyn. Włosy ułożone w  nieładzie. Na twarzy widnieje uśmiech tworzący na jego lekko zarumienionych policzkach charakterystyczne dołeczki. Ubrany jest w jasne spodnie i wkasaną w nie koszulę w kratę. W jednej dłoni trzyma szklaną butelkę z piwem, a w drugiej papierosa, którym zaciąga się, wydmuchując po chwili dym przez szparę w oknie. Wyrzuca używkę z ręki i otrzepuje dłoń o materiał spodni, wyciągając go w moją stronę jako pierwszy z grupy osób.

— Janek, a ty?

—Wiktoria.

—Ładnie — kwituje i drapie się dłonią po karku patrząc na mnie spod lekko przymrużonych powiek.

Impreza trwała w najlepsze. Niczego nie brakowało, ani dobrej zabawy, ani alkoholu. Większość czasu spędziłam z Kacprem rozmawiając o zupełych głupotach. W pewnej chwili rozmowę przerwał nam poznany wcześniej chłopak, który dosiadł się obok nas. Wziął ze stolika butelkę wódki i opróżnił ją do końca.

—Opowiedz mi coś o sobie —zarządał i oparł się  o oparcie kanapy.

— moje imię już znasz — zaczynam cicho, bawiąc się plastikowym kubeczkiem. — mam 20 lat, przyjechałam tutaj na studia i...

—Co studiujesz — wpycha  mi się w zdanie Janek.

— grafikę na akademii sztuk pięknych  — odpowiadam, kierując wzrok na twarz blondyna, która przybiera uśmiech.

Rozmowa z Jankiem przebiegła w przyjemnej atmosferze, chłopak opowiedział mi troche o sobie i o swojej jak to nazwał pracy. Tak skupiłam się na rozmowie z chłoapkiem, że nie kontrolowałam czasu, a z pola mojego widzenia zniknęli Szyman i Natalka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i uśmiechnęłam się widząc w kuchni Szymana i Natalkę, którzy byli pochłonięci rozmową ze sobą.

Na zegarku wskazówki pokazywały godzinę trzecią w nocy. Wszyscy goście opuścili mieszkanie zostawiając po sobie jedynie bałagan. Zostaliśmy w czwórkę: Kacper, Natalka, ja i Janek. Siedzieliśmy na kanapie w salonie, totalnie pijani i popijaliśmy tanie białe wino. Oparta o ramię Janka ledwo już kontaktowałam ze światem, powieki same mi się zamykały, a obraz był strasznie rozmazany. Nie wiem kiedy, ale powieki same mi się zamknęły, a ja udałam się do krainy snów.

Rano wstałam z strasznym bólem głowy. Przetarłam oczy i obejrzałam się w około. Leżałam w czyimś łóżku owinięta szarym kocem. Powoli wstałam i skierowałam się w stronę lustra, aby móc poprawić fryzurę i doprowadzić się do porządku po wczorajszym wieczorze. Wyszlam cicho z pokoju, starając się nie obudzić innych i poszłam w kierunku salonu. Na kanapie w salonie leżał janek, przykryty tylko jakimś kocem. Zatrzymałam się na chwile i zlustrowałam go wzrokiem.

— Hej młoda, nie śpisz już? — pyta Szyman a ja odrywam szybko wzrok od śpiącego Janka.

— dopiero wstałam — cicho odpowiadam i drapię się po karku. — Która godzina?

— coś około dwunastej.

—Słucham?! — mówię zdziwiona myśląc o tym, że znowu opuściłam zajęcia.

Świetnie.

— Janek nadal śpi?

—Na to wygląda — mówię i odsuwam się pokazując na śpiącego na kanapie Janka.

— Wydaję mi się że czas go obudzić.

Kacper znika za ścianą w kuchni i wraca z szklanką wypełnioną lodowatą wodą. Blondyn pochyla się nad śpiącym Jankiem i wylewa zawartość kubka na włosy i twarz blondyna. Janek szybko wstaje, zrzucając koc na ziemię i podnosząc się do pozycji siedzącej. Patrzy na naszą dwójkę i rękawami bluzy wyciera mokrą twarz.

— dzieci — szepcze cicho i wstaję wymijając nas szerokim łukiem, idąc w stronę łazienki.

—————————————

No to siema siema

Wybory {Jan Rapowanie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz