13. spotkanie

4.1K 132 100
                                    

Dwa miesiące później:

Czas szybko mijał. Nastał najbardziej wyczekiwany czas - wakacje. Zrobiłam sobie przerwę od pracy w kawiarence na tydzień, aby odpocząć trochę w domu. Przez ostatnie miesiące trochę się pozmieniało. Nie kontaktowałam się z Jankiem, czasem wymieniliśmy kilka wiadomości z Szymanem. Nie wychodziłam prawie z domu. Wieczory spędzałam na siedzeniu na balkonie i popijaniu samotnie lampki wina. Natalka wyjechała do swoich rodziców na miesiąc, nie odpisuje i nie odbiera ode mnie żadnych wiadomości. Podsumowując, cały miesiąc spędziłam samotnie.

Biorę koc i zarzucam go na plecy i siadam na krzesełku na balkonie z którego mam idealny widok na centrum Warszawy. Słońce już dawno zaszło, a na mieście pojawił się tłum imprezujących ludzi. Z pojedynczych lokali słychać  głośną imprezową muzykę. Wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów, wyjęłam jednego i odpaliłam jego końcówkę zapalniczką. Wiatr rozwiewał biały dym z używki przede mną i rozwiewał moje długie włosy. Kiedyś powiedziałabym, że papierosy to wytwór szatana, teraz powiem, że to pewne uzależnienie, są jak słodycze. Wyrzucam papierosa za barierkę i przyglądam się przechodzącym pod blokiem osobom.
Przerywa mi dzwonek do drzwi i pukanie do drzwi. Ignoruje to i owijam się ciaśniej kocem. Pukanie jest coraz głośniejsze więc zirytowana wstaje i podchodzę do drzwi. Powoli otwieram drzwi i zdziwiona patrzę na osobę w progu.

—Cześć Wiktoria — mówi uśmiechnięty Szyman, wchodzi do mieszkania i siada na kanapie.

— Cześć — mówię smutno i przepuszczam go w drzwiach. — Co Cię do mnie sprowadza?

— Mamy ognisko nad Wisłą. Chciałem Ciebie zaprosić — mówi i rozgląda się po mieszkaniu. — Ładnie tu masz.

—Dzięki, ale nie mam humoru na jakieś wyjście.

— Wiktoriaa — wstaje i opiera się o blat. — No chodź, proszę. Dawno się nie widzieliśmy.

Stoję oparta o ścianę i patrzę na Szymana. Chłopak lekko się uśmiecha i poprawia swoje blond włosy. Spuszczam głowę i lekko się uśmiecham. Nie mogę siedzieć cały czas w domu. Podnoszę głowę i patrzę się na blondyna.

— Dobra, kiedy jest to ognisko?

— Za godzinę — mówi uśmiechnięty.

— Słucham?

— Przyjadę do Ciebie za godzinę, do zobaczenia — klepie mnie po ramieniu i wychodzi z mieszkania

Zamykam drzwi za Kacprem i idę do sypialni, aby ogarnąć się przed ogniskiem. Robie lekki makijaż, włosy wiążę w luźnego kucyka i ubieram czarną bluzę z kapturem. Biorę z szafki klucze, telefon i portfel i wychodzę z mieszkania. Zbiegam schodami na dół i wsiadam do auta blondyna. Jedziemy na miejsce w ciszy, nie rozmawiamy, cicha muzyka w radiu wypełnia niezręczną ciszę. Po chwili znajdujemy się nad Wisłą, idziemy ciepłym piaskiem i podchodzimy do sporej grupki osób. Wszyscy unoszą swój wzrok na nas i posyłają nam uśmiechy. Na mojej twarzy maluje się szeroki uśmiech, jednak kiedy widzę wysokiego blondyna kąciki moich ust spowrotem opadają w dół.

— Cześć —mówię cicho, biorę piwo i siadam na ciepłym piasku. Podnoszę lekko głowę, aby spojrzeć na Janka. W ręku trzyma pełną butelkę Soplicy, ma na sobie za dużą kraciastą koszulę, a na twarzy jest ten piękny uśmiech.

—No młoda dawno się nie widzieliśmy —mówi Filip i odrywa wzrok od telefonu. — Co u Ciebie,opowiadaj!

— No wiesz za dużo się u mnie nie zmie... —mówię i odwracam wzrok w stronę nowo przybytej osoby. Wysoka dziewczyna z długimi blond włosami  wita się z nami po czym od razu przytula się do Janka i mocno całuje jego usta. Czuje jak uderza we mnie fala gorąca. Czy byłam zazdrosna? Nie.

Nie okłamuj się, zazdrosna w chuj.

— Hej Jasiu - mówi słodkim głosikiem i mocno się do niego przytula, a ja przewracam oczami i biorę kilka głębokich wdechów. Blondynka odrywa się od Janka i patrzy w moją stronę. Lustruje mnie wzrokiem i wystawia w moją stronę rękę. — Magda —mówi ze sztucznym uśmiechem. Podaje jej rękę i szybko schylam głowę i patrzę się w piasek. —A ty pewnie Wiktoria — mówi na co od razu podnoszę głowę i patrzę się na nią zdziwiona. Patrzę na Janka, który próbuje powstrzymać śmiech i rzucam mu pytające spojrzenie.

Kiedy wysoka blondynka odchodzi wyciągam z kieszeni paczkę szlugów i zapałam jednego z nich zapalniczką Kacpra. Wsłuchuję się w rozmowy moich przyjaciół, ale nie mam ochoty na rozmowę z nimi. Zakopuję papierosa w piasku i opieram się o ramię Kacpra, który już lekko jest, no wiecie hehe najebany.

—Nno co młoda? — pyta i czochra moje włosy na co lekko się uśmiecham. —Pij! —mówi i podaje mi butelkę soplicy i colę.
Biorę od niego butelki i biorę kilka łyków wódki zapijając ją colą. Podnoszę lekko głowę i rozglądam się w około. Mój wzrok krzyżuje się ze wzrokiem Pasuli, który cały czas wpatrzony jest we mnie i dokładnie mi się przygląda. Ignoruje to i wstaje z ciepłego piasku. Na plaży zostaliśmy tylko my. Otrzepuję piasek ze spodni i bluzy i odstawiam na bok butelkę z alkoholem.

— Słuchajcie było miło, ale na mnie już czas.

— Odwiozę Cię. —powiedział cicho Janek i powoli wstaje z piasku i otrzepuje spodnie. Spojrzał tylko na blondynkę leżącą obok, która zasnęła na jego bluzie.

— Poradzę sobie pojadę taksówką — mówię zakłopotana i patrzę się na swoje buty.

No tak przecież jako jedyny postanowił dzisiaj nie pić.

— Nie będziesz po nocach jeździć taksówką —mówi stanowczo, łapie mnie za nadgarstek i ciągnie w stronę parkingu. Otwiera mi drzwi, a ja powoli wsiadam do auta.

— Mogłam wrócić sama —mówię i zakładam ręce na piersiach.

— Nie marudź już — mówi i wyciąga z kieszeni szluga, którego od razu odpala i wydmuchuje dym przez uchyloną w aucie szybę. —Co u Ciebie? —pyta cicho i lekko przekręca swoją głowę, aby móc na mnie spojrzeć.

— nic — odpowiadam i patrzę się na przejeżdzające za szybą samochody. Wyciągam szluga z kieszeni bluzy i odpalam go.

—Dużo palisz —stwierdza i patrzy w moją stronę.

— Nie interesuj się — odpowiadam szybko i opieram się o siedzenie.
Dalszą drogę spędziliśmy w ciszy. Szybko dotarliśmy pod mój blok. Kiedy wychodziłam z auta, Janek złapał mnie za ramię i próbował mnie zatrzymać.

— Czekaj! Wiem, że już trochę minęło i powinienem to zrobić dawno, ale jestem takim chujem, że nie miałem odwagi tego zrobić. Kurwa. Ja chcę Ciebie... przeprosić.

Mówi cicho a ja czuje jak pod moimi powiekami zbierają się łzy, które zaraz wypłyną na moje policzku. Biorę głęboki wdech i zagryzam od środka policzek.

— Janek ja..

— Przepraszam - mówi i łapie mnie za rękę.


🤠💛🤠💛🤠💛🤠

Cześć, dzień dobry
Może nie jest jakiś super rozdział ale voilà1!1!1

Wybory {Jan Rapowanie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz