17. noc

4.4K 136 61
                                    

Budzę się rano i wyłączam dzwoniący budzik. Wstaję do siadu i przecieram oczy piąstkami z dłoni. Rozglądam się po pokoju i wsłuchuję się w ciszę, którą wypełniają uderzające w duże okna krople deszczu. Łapie się za bolącą po wczorajszym wieczorze głowę i powoli wstaję z łóżka. Podchodzę do lustra i patrzę na swoją zmęczoną twarz. Cicho wzdycham i cicho wychodzę z pokoju. Od razu idę do salonu, w którym nikogo nie ma. Lekko marszczę brwi i rozglądam się po reszcie mieszkania, w którym nie znajduję nawet jednego śladu po Janku. Siadam na kanapie i patrzę się pustym wzrokiem w czarny ekran telewizora, kiedy nagle słyszę przekręcający się w zamku drzwi dźwięk kluczy. Odrywam wzrok od nudnego telewizora i patrzę na drzwi, w których po chwili pojawia się uśmiechnięty blondyn z dwoma torebkami zakupów.

Chłopak odkłada wypełnione po brzegi torebki z zakupami i podchodzi do mnie mocno mnie do siebie przytulając i składając krótki pocałunek na ustach. Cicho się śmieje i wskakuję na kuchenny blat. Janek rozpakowuje zakupy i zostawia na blacie pojedyncze produkty.

— nie musiałeś — mówię cicho i patrzę na wypełnione przez jedzenie drzwi lodówki. — stać mnie na jedzenie.

— przestań — śmieje się cicho i daje mi buziaka w czoło — dzisiaj w naszym menu serwujemy naleśniki z owocami — mówi i puszcza mi oczko. On dobrze wie jak kocham naleśniki.

Zeskakuje z blatu i siadam przy kuchennym stole dokładnie przyglądając się blondynowi. Janek z uśmiechem na twarzy łapie za patelnię i podrzuca naleśnika do góry. Otwieram ze zdziwienia buzię i macham głową na boki cicho się śmiejąc.

Po chwili uśmiechnięty chłopak stawia przede mną talerz z naleśnikiem i owocami. Siada obok i popija z kubka gorącą kawę.

— bon appetit — mówi udając francuski akcent i posyła mi piękny uśmiech.

Po zjedzonym śniadaniu, kładziemy się razem na kanapie i odpalamy jakiś serial na netflixie. Mocno wtulam się w chłopaka. Janek głaszcze mnie po głowie i bawi się włosami próbując robić na nich warkoczyki. Uśmiecham się pod nosem i cicho się śmieje.

Spędzamy tak kilka dobrych godzin, póki ciszy i spokoju nie przerywa nam natarczywe pukanie do drzwi. Wstaję z kanapy, wywracam oczami i cicho wzdycham. Otwieram drzwi a moim oczom ukazują się uśmiechnięci Natalka i Szyman, trzymający się za ręce. Z uśmiechem na twarzy zapraszam ich do środka.

— Idealnie — mówi Kacper i klaszcze w dłonie widząc na kanapie leżącego Janka. Siada z Natalką na drugim fotelu, biorąc dziewczynę na kolana.

— co was do mnie sprowadza moi kochani? — pytam i kładę przed nimi dwa kieliszki, a obok butelkę czerwonego wina.

— Chcielibyśmy Wam coś powiedzieć — mówi Natalka i posyła w stronę Kacpra szeroki uśmiech. Siadam obok Janka i przytulam się do jego ramienia, patrząc na rozradowaną parę.

Natalka z uśmiechem na twarzy wystawia w naszą stronę dłoń lekko ją machając. Na jej serdecznym palcu widnieje srebrny pierścionek z lśniącym w środku diamencikiem. Zakrywam usta dłonią i patrzę w stronę Janka. Wstaję z kanapy i od razu przytulam swoją przyjaciółkę.

— Gratuluje kochani! — mówię i przytulam siedzącego obok Kacpra. Uśmiech w ogóle nie schodzi im z twarzy, tak samo jak mi. Cieszę się z ich szczęścia.

Janek siedzi bez chwile w bezruchu patrząc się w stronę Szymana i Natalki. Dopiero po chwili wstaje i zbije piątkę z Szymanem i przytula stojącą obok Natalke.

— nie wierzę, mój przyjaciel się żeni — mówi cicho się śmiejąc.

Stawiam na stoliku dodatkową butelkę czerwonego wina i dolewam do czterech kieliszków alkoholu. Stukamy się szklanymi kieliszkami cicho się śmiejąc.

Siedzimy tak kilka godzin, popijając alkohol, śmiejąc się i rozmawiając. Lekko szumi mi już w głowie, ale nie jestem pijana. Patrzę w stronę Szymana, który siedzi już pijany i bierze kolejną butelkę wódki. Natalka łapie go za rękę i pomaga mu wstać, na co cicho się śmieje.

— będziemy się już zbierać — mówi i posyła nam uśmiech — Do zobaczenia! — mówi i wychodzi z ledwo przytomnym Szymanem z mieszkania.

Opieram się o oparcie kanapy i cicho wzdycham. Patrzę w stronę Janka, który niespodziewanie wstaje z kanapy i idzie w kierunku drzwi. Wstaję szybko z kanapy i łapię go za rękę, próbując go odwrócić w moją stronę.

— gdzie idziesz? — pytam blondyna i patrzę na niego podnosząc lekko głowę do góry.

— wrócę już do domu, nie będę robić kłopotu — mówi i bierze z wieszaka swoją kurtkę.

— nie robisz kłopotu, zwariowałeś? Zostań na noc — mówię i patrzę na niego błagalnym wzrokiem.

Podchodzę do Janka i mocno go do siebie przytulam. Czuje jego mocne perfumy, które jak zwykle mieszają się z mocnym zapachem papierosów. Podnoszę głowę, aby móc spojrzeć na twarz blondyna, na której od razu pojawia się uśmiech. Staje na palcach i daje mu buziaka. Chłopak przemienia pocałunek w bardziej namiętny. Prowadzi ścieżkę pocałunków na szyje, odchylam lekko głowę w tył dając mu większe pole do popisu. Blondyn zostawia na szyi dwa palące w skórę ślady i powraca do ust, które mocno całuje. Uśmiecham się i łapię chłopaka za kark mocniej przyciskając go do siebie. Chłopak podnosi mnie do góry więc oplatam go w pasie nogami i mocno wtulam twarz w zagłębie jego szyi zostawiając tam pocałunki i jedną małą malinkę. Cicho śmieje się kiedy blondyn kładzie mnie na łóżku i zawisnął nade mną opierając obie ręce po obu stronach mojej głowy. Całuje każdy kawałek mojej twarzy. Zniecierpliwiona wyciągam dłonie, łapie twarz Janka i mocno całuję w usta. Odrywam się na chwile od ust chłopaka pomagając mu zdjąć czarną bluzę. Uśmiechamy się oboje patrząc sobie w oczy. W niebieskich oczach Janka widzę radość i patrzy na mnie tak jak nikt inny wcześniej. Uśmiecham się i daje krótkiego buziaka blondynowi po czym kładę się obok i mocno wtulam się w Janka. Czuje się przy nim bezpiecznie.

— kocham Cię — mówię cicho i patrzę w błękitne jak morze oczy Janka i cudowny uśmiech z małymi dołeczkami.

— Ja ciebie też, bardzo mocno — mówi i wtula twarz w moją szyję i składa na jej pojedyncze pocałunki, którymi wyznacza ścieżkę, aż do ust, gdzie składa długi pocałunek.

Leżymy chwile w ciszy, wsłuchując się w stukające o okna krople deszczu i grzmoty burzy, która szaleje na dworze. Głowę opartą mam o klatkę piersiową chłopaka, słyszę szybkie bicie jego serca, które uspokaja mnie. Lekko przymykam powieki i chcę odpłynąć w krainę snów.

— Pojedź gdzieś ze mną — mówi cicho do mojego ucha i wkłada za nie pasmo ciemnych włosów. — Proszę

— Dobrze — zgadzam się i ponownie wtulam się w chłopaka i oddając się w krainę w snów w objęciach osoby, której kocham.

_______________________

Dobry wieczór! Voilà! ❤️

Wybory {Jan Rapowanie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz