Wchodząc do domu zauważyłam zdziwioną mamę.
- Boże. Dziewczyno co ci się stało?!
- Mamo, na dworze pada. Ty masz moje auto... to znaczy miałaś. Autobus miałam mieć za dwie godziny, więc wybrałam się pieszo. Po drodzę spotkałam Deana, który mnie tu podwiózł.
- A komórka? Albo Megan? No właśnie, dlaczego nie przyjechałaś z Megan?
- Komórka się rozładowała, a Meg nie było w szkole.
- Dobrze. Idź się przebierz i zaraz będzie obiad.
- Dobrze mamo - idąc do pokoju usłyszałam jej głos.
- Ja tylko się martwię o ciebie!
- Wiem mamuś! - krzyknęłam będąc już w pokoju. Wyjęłam z szafy kolorowe leginsy i czarną koszulkę. Umyłam włosy i je wysuszyłam. Podłączyłam telefon do ładowarki i napisałam : "Hej żonko :* Dlaczego nie było cię dziś w szkole?" Po chwili przyszła odpowiedź od Meg " Zostałam u Braiana na noc. Przyjdę za 3 godziny Dupo :* " Weszłam do salonu. Na obiad miałam sałatkę z kurczaka i chrupkie pieczywo. Pyycha. 3 godziny minęły jak z bicza strzelił. Meg była już u mnie w pokoju.
- Nareszcze przyszłaś. - rzuciła znudzona
- Długo czekasz?
- Od 15 minut! - przewróciłam oczami na co wybuchnęłyśmy śmiechem.
- ... Braian jest taki słodki, no wiesz miły i wogóle.
- Hahaha. Tak Meg jeszcze wiem co oznacza słowo "słodki".
- A co tam z Deanem?
- My... my jesteśmy tylko kumplami. - wycedziłam szybko.
- Tak,tak. A coś więcej?
- Nic nie jest. Nie ma czegoś więcej! - nie chciałam nic jej mówić. Nie to, że jej nie kocham, bo kocham! Ale nie wiem jak to wszystko się potoczy...
- Hope. Wiem, że coś jest między wami. Mnie nie oszukasz.
- Ooo Megan. Czy ty muszisz być taka ciekawa?
- Tak... muszę... - zrobiła tę swoją słodką minkę połączoną ze wściekłością.
- Więc skoro tak stawiasz sprawę... Meg. Przy nim czuję się inaczej... tak dziwnie. Mam ciarki na ramionach jak do mnie mówi lub dotyka. Czuję do niego coś innego niż do moich poprzednich chłopaków. Nie było ich wielu, ale...
- Rozumiem!
- Co rozumiesz?
- Nooo zakochałaś się w nim.
- No nie wiem Meg. Nie czuję motylków w brzuchu tylko odruchy wymiotne - skrzywiłam się - gdy go widzę pocą mi się dłonie... Boże to chyba najgorsze uczucie! Nie chcę tego znać!
- Tak Hope. To jest zakochanie i to na sto procent. Najwidoczniej twoi poprzedni koledzy to... no właśnie... tylko koledzy.
- I on jest jeszcze taki przystojny. Kurde nie długo nie wytrzymam i rzucę się na niego gdziekolwiek się znajdziemy.
- O Boże! Hope!
- Co?! - spytałam, zasłaniając twarz rękoma.
- Co? Poczekaj bo nie trybię?
- No chcesz go w sobie... - przewróciła oczami - Czujesz do niego pociąg seksualny!
- Ale ja nie będę z nim tego robić!
- Ale... - przerwałam jej zanim dokończyła swoją wypowiedź.
- Koniec. Nie rozmawiajmy o tym. Ja do niego nic nie czuję.
- Okey. Jak chcesz...
- To co robimy?
- Nie wiem. Myślałam, żeby pójść do KFC, ale deszcz pada...
- To zostańmy w domu. Zrobię popcorn i mam loodyy... NUGATOWE... nasze ulubione!
- No dobra. Przekonałaś mnie. To co oglądamy dzisiaj? - zapytała z pełnym, ślicznym uśmiechem.
- Może "Bezwstydny Mordecai", " Exodus: Bogowie i królowie", no a na koniec...
- "Nimfomankę"! - krzyknęła z radością.
- Okey. Może być. - zaczęłam podłączać sprzęt i szukać filmu w necie.
- A jak tam z twoimi migrenami i sennością?
- To nie migreny, tylko ból głowy. I... występują ciągle. Znaczy nie tak nonstop, ale często. I do tego te nudności...
- Ty, a ty może w ciąży jesteś?!
- Taa jasne. Bo ja wiatropylna jestem.
- No nie wiem... - uśmiechnęła się.
- Ty już dobrze wiesz... - zaśmiałam się - No widzisz żonko. Jak ty możesz tak ze mną wytrzymać?
- Sama jestem pod ogromnym podziwem dla siebie - poruszała brwiami - ale jutro pójdziesz do lekarza!
- Yhmm... po szkole
- Okey. - znalazłam film i wyświetliłam go. Był super, ale ja nie mogłam się na nim skupić. Ciągle myślałam o pewnym brunecie...
CZYTASZ
Hope
Teen FictionNie wszystko w życiu wychodzi tak jak chcemy. Ale to dzięki naszym przyjaciołom potrafimy sobię z nim radzić. Poznajcie losy Hope, wprowadzcie się w stan odprężenia, wzniesień i upadków miłosnych oraz w ten błogi nastrój zaczytania z tą książką.