- Wstawaj śpiochu! - otworzyłam oczy i zobaczyłam Michaela. Leżałam w pokoju Asha, którego nie było tutaj od czterech dni - przyniosłem ci tabletki od bólu głowy i wodę. Ubierz się i zejdź na dół. Wiesz gdzie są twoje ciuchy - wyszczerzył zęby
- Hy hy hy. Tak Miki wiem gdzie są. Dzięki za tabletki. - Powiedziałam gdy odchodził. Zrobiłan tak jak mi kazał. Po chwili byłam już na dole.
- Jajecznica, kanapki, naleśniki... wybieraj - podsunął mi jedzenie
- Chyba nie jestem głodna...
- Masz zjeść, aaaa i przy okazji to wypić. - wskazał na jakiś zielono różwy koktajl, który nie pachniał najprzyjemniej.
- Co to za świństwo?
- Pij. Pomoże na kaca. A jak zjesz to jedziemy gdzieś... - uśmiechnął się. Naprawdę? Co jak co, ale jeszcze nie mam ochoty na radosne zabawy razem z nimi. Wolę sama się zalać i mieć wywalone na wszystko.
- Gdzie?
- Niespodzianka. No jedz bo o 11 wyjeżdżamy, a jest już... - spojrzał na zegarek - 10. 20
- Gdzie jest Dreak i Abe?
- Abe już na nas czeka, a Dreak poszedł na zakupy.
- On i zakupy?! He! Zaraz pękne.
- Nie pękaj tylko jedz. - Postanowiłam zrobić to co kazał. Nie wiem gdzie miałam jechać ale musiałam dostarczyć sobię cukru żeby im nie zemdlęć. Zjadłam zatem naleśniki. W między czasie przyszedł Dreak. Wypiłam to śmierdzące coś co okazało się być w miarę dobre w smaku. Jak się okazało pojechaliśmy do kina na film "Szybcy i wściekli 7". Oglądając czułam się obserwowana. To było bardzo dziwne. Mówiąc o wszystkim przyjaciołom tylko machnęli ręką i zajęli się oglądaniem. Nic im nie mówiąc wyszłam do toalety. Zbliżając się do pomieszczenia gdy coś mignęło mi przed oczami. Odwróciłam się i zobaczyłam... Deana?! Co?! Nie to nie możliwe! Chłopak szybko założył kaptur i wybiegł z kina. Zaczęłam go gonić, ale nie zdążyłam... był za szybki. Wróciłam do znajomych ciągle myśląc o tym co się stało.
- Widziałam Deana. - wypaplałam
- Nie Hope... to nie możliwe. On zginął, widziałam to.- zaprzeczyła Abe
- Ale on... i... wiesz... masz rację. Zaczynam już świrować. - uśmiechnęłam się i zajęłam czynnością, którą wykonywałam uprzednio. Następnie wybraliśmy się na kręgle i do jakiegoś baru mlecznego. Wróciliśmy do domu i rozsiedliśmy się w salonie.
- Chyba muszę wracać do domu. Nie było mnie tam od tygodnia. - przerwałam ciszę
- Twoja mama wie, że jesteś u nas, więc możesz jeszcze zostać... - uśmiechnęła się dziewczyna
- No wiem, ale...
- Nie ma żadnego ale. Twoja mam jak i tata pracują, a Ana siedzi u...-powiedział Ash
- Tak wiem, u McCarterów. Ale wiecie jaką moja mama ma pracę... większość czasu siedzi w domu...
- No i... masz wakacje. Dziewczyno zaszalej! - krzyknął Miki. Tak, mam się cieszyć! Jupi! Przecież nie dam rady... jak?! no jak, się pytam jak mam się cieszyć po czymś takim - Po za tym... Zabieramy cię gdzieś!
- Znowuuu - powiedziałam lekko znudzonym głosem - tym razem gdzie?
- Nie marudź! Będzie świetnie! A jedziemy nad jezioro! Mamy niespodziankę!
- Nie! Nie gadaj! To już teraz! - wypiszczała podekscytowana Abe
- Tak. Dzwonił do mnie, wszystko załatwione.
- Tak. Super. Ale jak byście nie zauważyli też tu jestem! - krzyknęłam trochę podirytowana.
- Spokojnie Hope. Jutro się wszystkiego dowiesz. - udpokoił mnie Dreak - teraz zawiozę cię do domu. Spakujesz się i powiesz o wszystkim mamie.
- A może ja nie chcem?! Dlaczego wogóle nie liczycie się z moim zdaniem?!
- Uwierz nam. TO, to ty napewno chcesz! - powiedział Ash
- I tak nie masz nic do gadania! Zresztą... ze mną byś nie pojechała? - Michael wyszczerzył zęby i poruszył komicznie brwiami. Rzuciłam w niego poduszką na co tylko zaczął się śmiać.
- To jak? Jedziesz prawda?!
- A mam jakieś wyjście?
- No właśnie. Nie masz. Super to chodź zawiozę cię do domu. - Zrobiliśmy tak jak powiedział. Spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy pożegnałam się z mamą mówiąc, że wracam za tydzień. Tak naprawdę nie miałam ochoty tam jechać, ale cóż. To moi przyjaciele. Mogę chociaż raz się im podporządkować, a nie ciągle robić z siebie ofiarę. Śmierć Deana tak samo ich dotknęła jak mnie. Przeżywali to samo co ja, z tą tylko różnicą, że oni potrafili ogarnąć dupę, a co lepsze pomagali jeszcze mi się upożądkować.
CZYTASZ
Hope
Подростковая литератураNie wszystko w życiu wychodzi tak jak chcemy. Ale to dzięki naszym przyjaciołom potrafimy sobię z nim radzić. Poznajcie losy Hope, wprowadzcie się w stan odprężenia, wzniesień i upadków miłosnych oraz w ten błogi nastrój zaczytania z tą książką.