-Hope co ty wyprawiasz?! I gdzie ty wogóle jesteś!!! - wrzeszczała do słuchawki Abe.
- Aktualnie... dzwonię do ciebię z jakiejś budki. Sama nie wiem po co, więc... to ja już kończę!
- O nie, nie! Powie... - i się rozłączyłam. Minął już tydzień od pogrzebu Deana, a ja dalej czuję się jakby ktoś wymznął mnie jak mokrą gąbkę i wyrzucił... tak, właśnie tak się czuję! Ale mam swoich przyjaciół... ukochany alkohol i zawsze będące przy mnie papieroski. Jestem pod wrażeniem i to naprawdę ogromnym jak się zmieniłam przez ostatni okres. Hu! Brawo Hope! W myśli przybił sobię piątkę i ruszyłam do jakiegoś najbliższego baru. W środku było pełno pijanych mężczyzn w śrenim wieku. Wchodząc do pomieszczenia usłyszałam gwizdy i jakieś zaczepki rzucane w moją stronę. Nie zwracając większej uwagi na nie podeszłam do baru i zamówiłam kufel zimnego piwa. Na początek mi wystarczy.
- Sama tak pijesz... - usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka. Miał może z 25 lat. Wskazałam na siebie palcem czy napewno chodzi o mnie na co on kiwną głową.
- Właśnie tak, sama... samiutka... i wiesz? wisi mi już to...
- Tobię nie może wisieć... mi to co innego, no ale przy tobię... hmmm raczej stoi. - popatrzyłam na niego i wybuchłam śmiechem. Jak to miał być podryw to proszę go by więcej tego nie powtarzał. - Rozbawiłem cię?
- Yhm... nie śmiałam się od tak dawna...
- Miło mi. Zatem jestem Cameron.
- Hope. - uścisnęliśmy sobie dłonie
- To ja się dosiądę - także zamówił piwo- dlaczego pijesz? Ładne dziewczyny nie powinny tego robić.
- No właśnie... najwidoczniej nie jestem ładna
- Jesteś i to bardzo... - rozmawiałam z nim, no właśnie o czym ja z nim rozmawiałam. Kurdę znowu się wyłączyłam. To typowe dla mnie ostatnimi czasy.
- Ej przepraszam... ja nawet cię nie słucham, więc może skończ i idź poszukaj sobię kogoś pożądnego bo ode mnie niczego nie dostaniesz.
- Tak. Wiem, że mnie nie słuchasz dlatego pierdoliłem trzy po trzy i czekałem kiedy coś powiesz. No i powiem szczerze, że zaimponowałaś mi tym wyznaniem.
- Taaa fajnje... jak ty nie chcesz iść to ja idę. - dokończyłam pić piwo i wyszłam.- A panience gdzie tak śpieszno?- nie! To znowu on! Niech się już odwali.
- Pieprz się ty jak ci tam!
- Cam jestem kotku! Dzisiaj napewno zapamiętasz moje imię. Będziesz je wyjękiwała, kiedy będę cię...
- Nie kończ. I naprawdę spierdalaj. Mam dość takich jak ty. To nie pierwsza knajpa i nie pierwszy burak taki jak ty.
- Jak mnie nazwałaś?!
- Tak jak słyszałeś! - podszedł do mnie, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić dostał porządnie w brzuch, dokładnie w przeponę. Schylił się i to był jego błąd. Dostał drugi raz, teraz w kroczę. Z dala usłyszłam odgłosy brawa.
- No Hope! Brawa! Widzę, że dzisiaj bardziej trzeźwa niż wczoraj.
- Tak Dreak, bardziej. Ale spokojnie, zamierzam to naprawić
- Nie za mocno potraktowałaś tego chłopaka? Wiesz ostatniego musiałem wieźć na pogotowie i nie było z nim kolorowo.
- Wiem. Nie przypominaj... idziesz ze mną, czy będziesz tak stał. On zaraz się ocknie, a nie chcę znowu mu przywalić.
- Wracajmy do domu. Kupimy coś po drodze ale wypijemy w domu. Też mam na to ochotę a nie będę mógł tego zrobić bo ktoś będzie musiał nas odwieźć. - Kiwnęłam głową po czym wsiadłam do auta. Nasze relacje pogłebiły się ostatnio. To on przywoził mnie gdy byłam tak narąbana, że nawet nie wiem czy potrafiłabym ustać, on znosił moje majaczenia, on ocierał mi łzy. Dotarliśmy do domu po drodze zaczepiając o sklep. Poszliśmy do jego pokoju po mijając pokój Deana.
- Tak strasznie mi ciężko po jego stracje! Dreak zrób coś żeby mniej bolało!
- Nie da się Hope! Wiem bo też czuję ogromną pustkę po nim. Traktowałem go jak brata, którego nie miałem.
- I zostawił nas! Zostawił przez jakiś piepszony wyścig! - rozpaczałam. Jednak nie mogę pić ze znajomymi. Zamiast zapominać jeszcze bardziej sobię przypominam.- Max... Nie... Jutro... od 11 do 17... tak na 100%... nie nie zapomnę... tak nie martw się... głupi nie jestem!! ... goń się!... nara.
- Kto dzwonił? - spytałam gdy chłopak odłożył telefon, robiąc nam kolejne drinki.
- Max.
- Yhmm... coś więcej?
- Max Black. I tak nie znasz więc...
- Spoko. Nie zamierzam się dopytywać.
CZYTASZ
Hope
Teen FictionNie wszystko w życiu wychodzi tak jak chcemy. Ale to dzięki naszym przyjaciołom potrafimy sobię z nim radzić. Poznajcie losy Hope, wprowadzcie się w stan odprężenia, wzniesień i upadków miłosnych oraz w ten błogi nastrój zaczytania z tą książką.