"Zero smutku, zero złości WYJEBANE PO CAŁOŚCI" takie jest moje dzisiejsze motto. Wybieram się na imprezę i mam zamiar się dobrze bawić. Wybrałam z szafy czarną, zwiewną sukienkę rozkloszowaną krutszą z przodu i czarne platformy. Nie lubiłam się zbytnio malować więc rzęsy pomalowałam tuszem i zrobiłam cieniutkie kreski. Na usta nałożyłam czerwono krwistą szminkę. Weszłam do salonu.
- Wyglądasz.... bombowo!
- Tak, tak Ashley. Przestań mnie pocieszać.
- Nie no mówię serio. Ale ta twoja koleżanka już czeka przed domem.
- To nie wpuściłaś jej tu!
- Nie no wpuściłam ale powiedziała, że poczeka w aucie....
- No okey. Dobra to ja idę. Niech Ana pujdzie spać o 22 najpuźniej.
- Ok. No leć już! - poszłam do Sue. W aucie czekała też Meg, na której widok moja buzia zaczęła się sama cieszyć.
- Ooooł! No no dziewczyno! - krzyknęła Sue
- To pewnie dla Deana hmm? - zapytała Meg
- Nie. Nie jesteśmy razem. - Po drodze opowiedziałam dziewczynom co działo się w przeciągu ostatnich dni. Dotarłyśmy na miejsce. Pierwsze co zrobiłam to wypiłam szybkiego szota na rozluźnienie. Poszłam na taras. Potrzebowałam przemyśleć parę spraw, ale nie zdążyłam gdyż...
- Hej piękna! Wyglądasz niesamowicie.
- Taaa. Pewnie... Ej czy ja już ciebie gdzieś nie widziałam?
- A widziałaś, widziałaś. Wpadłaś na mnie dzisiaj.
- A no tak. To ty. - Chłopak był naprawdę przystojny. Ciemna karnacja, czarne oczy i gęste włosy tego samego koloru oraz wysportowane ciało.- Hope jestem. - podałam mu dłoń.
- Luck - odwzajemnił uścisk - Mogę wiedzieć dlaczego tak szybko wybiegłaś ze stołówki?
- Eee... no wiesz te wszystkie pary macające się... całujące i wogóle..
- Taaa. A w szczególności taka jedna. Gość ma chyba na imię Dean a ta laska Kim czy coś... normalnie fuui!
- Hahahahah. No dokładnie o nich mówię - śmiałam się choć w sercu czułam jakby małe ukłucia
- zatańczysz?
- Ja nie tańczę. Nie umiem.
- To cię naucze. - Uśmiechnął się radośnie i wyciągnął mnie na parkiet. Złapał mnie za biodra a nanasze ciała współgrały ze sobą w dość intymnym tańcu. Mój wzrok przykóła ta sama dziewczyna ze stołówki. A jak! nie myliłam się! Za nią wszedł Dean. Jakby nie obecny. Nasze spojrzenia się spotkały,ale ja nie zamierzałam tego utrzymywać, spojrzałam na Lucka, chwyciłam go za ręke i wyszłam na dwór.
- Chodź się przejść - wyszeptałam mu do ucha. Szliśmy, żartowaliśmy nooo iiiiii wkońcu się pocałowaliśmy. Nie było to wielkie WOW ale uszło.
- Gość, który zorganizował tą imprezę jest naprawdę zawodowcem. To chyba najlepsza impreza na jekiej byłam.
- Tak, tak, wiem. Dziękuję.
- To ty?!
- Tak! We własnej osbie. Luck Martin.- rozmawiało nam zię całkiem przyjemnie. Ale dzisiaj nie zamierzałam być grzeczną dziewczynką.
- Hej Luck. Chodźmy do twojego pokoju - zachęciłam go. Nie musiałam długo czekać. Zabrał mnie na górę. Popchnęłam go na łużko i usiadłam na nim rozkrakiem. Szybko ściągnęłam mu koszulkę i zaczęłam całować po klatce. Podciągnął mi sukienkę do góry i złapał za biodra, rozpięłam mu spodnie i zjechałam językiem od klatki aż po podbrzuszę, wtedy jęknął, a do pokoju wszedł jakiś chłopak i odciągnął mnie od niego. Znam to ciepło, wiem kto to jest, ale po co on tu przylazł.
- Nie będziesz nic z nim robiła!
- Wal się i idź do tej swojej lafiryndy! A mnie zostaw w spokoju!
- Hope porozmawiajmy... - prosił
- Nie Dean. Nie mamy o czym! - Patrzył na mnie jak wyryty - no co?! na co się gapisz?! Spiepszaj z tąd! jestem zajęta! - w jego o zach ujrzałam smutek i zawiść. Zrobiło mi się trochę smutno ale tylko na początku.
- Słuchaj Luck... nie mam już ochoty... przepraszam. Znajdę ci kogoś jak chcesz....
- Nie Hope. Ja nie jestem taki. Nie szukam lasek tylko po to by mi obciągnęły. Nie masz za co przepraszać. A kto to wogóle był?!
- Nikt ważny. - Uśmiechnęłam się do niego - to ja już chyba będę wracała.
- Odwiozę cię. Nie piłem wiec... nie masz wyjścia. - Spojrzał bezbronnie i ruszył raminami
- A mam. Jeszczę mogę zadzwonić po taksówkę.
- Ale tego nie zrobisz...
- No nie zrobię... bo... bo lubię twoje towarzystwo. - Luck był naprawdę słodki ale nic do niego nie czułam. Mam nadzieję, że on do mnie też nic... Odwiózł mnie do domu, a na pożegnanie pocałowałam go delikatnie w policzek. Głupie, w szczególności po tym co się stało wcześniej.
- I jak było? - spytała Ashley
- Wporządku. - nic nie mówiąc poszłam do pokoju.
- A ty co tu kurwa robisz?!
- Dalej nie zamykasz okien. - wskazał palcem
- Nooo iii...
- I nic.
- Po co tu przylazłeś Dean?!
- Muszę z tobą porozmawiać!
- Spiepszaj. Nie mam ochoty patrzeć na ciebie!
- No coż jeszcze trochę będziesz musiała!
- nie! jak nie wyjdziesz zadzwonię na policje!
- A dzwoń sobię. Ja i tak muszę ci coś wyjaśnić.
- Masz 5 minut...
- Ja ciebie kocham
- Taa i zerwales ze mna. Ha! zabawne!
- naprawde - jego mina posmutniała - musiałem to zrobić, ale nie nie mogę ci powiedzieć dlaczego.
- Dean. Stop! ciągle jakieś tajemnice! Mam tego dość! Wyjdź z tąd!
- ale...
- Nie ma żadnego ale! Spiepszaj! - wyszedł przez okno. Spojrzał jeszcze mi w oczy, to było przerażające, smutne. Tak jakby się ze mną żegnał. Co ja gadam?! To kompletne bzdury!
CZYTASZ
Hope
Teen FictionNie wszystko w życiu wychodzi tak jak chcemy. Ale to dzięki naszym przyjaciołom potrafimy sobię z nim radzić. Poznajcie losy Hope, wprowadzcie się w stan odprężenia, wzniesień i upadków miłosnych oraz w ten błogi nastrój zaczytania z tą książką.