Rozdział 25

126 9 0
                                    

- Znamy się już wiele lat... - zaczął. Nie zamierzam mu przerywać. Chcem dowiedzieć się całej prawdy. Mam dość tych pieprzonych kłamstw- Zacznijmy od Abi. Poznałem ją na jednej z imprez. Biła się z gościem dwa razy większym od niej i o dziwo wygrała. Gość wyszedł ze złamanym nosem i mocno oklepaną mordą. Zagadałem do niej o co poszło, zwierzyła mi się i tak wyszło, że nie ma gdzie się podziać, aktualnie mieszkałem z chłopakami, rodzice byli w innym mieście, a tu była moja odskocznia, tak więc też zaproponowałem jej mieszkanie u nas.
- Zaraz, zaraz. To ty tu nie jesteś pierwszy raz?!
- yyy... nie. Trochę cię na początku okłamałem. Znam to miasto. To prawda nie za dobrze ale znam. Kontynuując... zamieszkała ty z nami. Teraz Dreak. To ten szatyn z brązowymi oczami. Go znam najdłużej. Przyjaźnimy się od bardzo długa, to on mnie wyciągał z trudnych sytuacji, a jak go poznałem... no tego to w sumie już nie pamiętam. Byliśmy dziećmi. Ashton i Michael. Pierwszy czarnowłosy drugi blondyn. Historia z nimi jest dość dziwna. Miałem startować w jednym z wyścigów. Tym razem motorowych. Przez tych 2 debili do niczego nie doszło. Zaczeli się napierniczać na środku lini startu. Tłumaczyli, że są wrogami ble, ble, ble. Teraz są najlepszymi przyjaciółmi. No i to chyba koniec...
- Zbyt dużo to mi o nich nie opowiedziałeś.
- Żeby coś się o nich dowiedzieć musisz z nimi pogadać, zaprzyjaźnić się. Uwierz nie każdy ma tak kolorowe życie jak ty...- To będzie trudne, zważając na to, że to oni przez ostatnie 2 miesiące się mną opiekowali, a ja stwarzałam problemy ich kumplowi.
- Nie polubią mnie... - powiedziałam ze smutkiem w głosie
- Polubią - Uśmiechnął się pokrzepiająco - no ale musimy się przecież tego osobiście przekonać, więc może pujdziesz ze mną...
- Pewnie chodźmy - cały gniew jaki czułam dotychczas do Deana minął. Jak za dotknięciem magicznej różdżki. W rzeczywistości chyba ciągle miałam nadzieję, że nasza znajomość nie może tak się zakończyć. Ale co z tym gangiem? I dlaczego to trwało aż 2 miesiące? Te pytania wierciły mi dziurę w głowie, ale zamierzam zadać je dopiero jutro. Dzisiaj chcem poznać tych wszystkich ludzi i wrócić spokojnie do domu.

- To jest Hope! A to Dreak, Ashton i Michael - pomachałam im dłonią - a to Abe.
- My się chyba już poznałyśmy. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny
- Ostatnimi czasy przyspażałaś nam sporo problemów - zaczął Dreak - ale naszczęście to już koniec.
- Przepraszam jak w jaki kolwiek sposób naraziłam wasze życie na... na cokolwiek, ale ja nawet nie wiedziałam
- haha. Ej luzik. Nasze życie jest ciągle wystawiane na jakieś próby - wybuchł Michael
- Nie rozumiem... - naprawdę nie rozumiałam
- No wiesz wyścigi i takie tam...
- Ej dobra. Jak narazię to za dużo... Jutro jej trochę opowiemy..- powiedział Dean
- A nawet pokażemy - dokończył Ashton wychylając się zza tableta
- Nie gadaj! To już jutro! - Krzyknęła podekscytowana Abe
- I tak wiemy to bardzo, bardzo szybko. - kontynuował chłopak- Takie info przychodzi na kilka godzin przed wyścigiem.
- Świetnie! Dowiedz się więcej. Co, jak, gdzie itd. Ja odwiozę Hope do domu. - Pożegnałam się i wyszliśmy. Jechaliśmy już od kilku minut. Tym razem nie za szybko. Chciałam pogadać z Deanem.
- Fajnych masz znajomych. - Zaczęłam
- taa.. fajni są
- Powiedz mi coś więcej o nich...
- Dreak to mój kompan. Zawsze wszędzie razem jeździmy. Michael to mechanik, Ashton to spec od informatyki ogarnia miejsca wyścigów, czasami razem ulepszają auta o nowe technologie... a Abe... to Abe. Jest i tyle. Często startuje ze mną w wyścigach z ciężarem.
- Z czym?!
- Z ciężarem ale o tym jutro. Po za tym już jesteśmy. - Dean odprowadził mnie do samego pokoju upewniając się, że nikogo w nim nie ma. Poczekał aż się umyję i położę do łużka, następnie pojechał. Powiedział, że jedzie jeszcze za miasto i mówił coś jeszcze, ale co to nie pamiętam bo zasnęłam...

HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz