Rozdział 17

145 9 0
                                    

- Jesteśmy w Denver. - ciepła dłoń wybudziła mnie ze snu.

- Spałam?

- Aha... i chrapałaś... - wybuchnął śmiechem, lecz wiedziałam, że to nie prawda.

- Ja nie chrapię!!

- Ależ tak ... jak niedźwiedź.

- Sam jesteś niedźwiedź!

- Dobra, dobra. Ja wiem swoje, ty wiesz swoje... To gdzie mam teraz jechać?

- Za 200 metrów skręć w prawo, a po tem jedź ciągle prosto.

Po pietnastu minutach staliśmy pod drzwiami domku.

- Gdzie są te cholerne klucze?! - powiedziałam podirytowana

- Daj znajdę je szybciej. - jego dłoń znalazła się na przedzie moich spodni, a po tem na kieszeniach z tyłu spodni. Po plecach przeszły mnie ciarki. Zbliżył twarz do mojej...

- Tu są... - szepnął

- Dupek! - wydukałam. Byłam pewna, że mnie pocałuje, a on... och!! Zaśmiał się na moją reakcję, a ja otworzyłam drzwi i jak gdyby nigdy nic weszłam do domku.

- Chodź pokażę ci twój pokój.

- Mam nadzieję, że to nie tylko mój pokój ale NASZ.

- O nie, nie. Śpisz sam!

- Nooo Hope! Już widziałem cię w samej piżamie...

- Nie chodzi mi o to... - nie kończąc pociągnęłam go za dłoń i zaprowadziłam do jednego z trzech pokoi na górze.

- A ty gdzie będziesz spała?

- Naprzeciwko.  - uśmiechnęłam się - idź po drewno. Jest obok domu w takiej małej drewódce. - powiedziałam na co on posłusznie się zgodził i powędrował na dwór. Zeszłam do kuchni i wzięłam się za przygotowywanie gorącej czekolady. Pięć minut puźniej siedzieliśmy przy kominku grzejąc stopy.

- Co miałaś na myśli mówiąc "Nie chodzi mi o to..."?

- Wiem, że widziałeś mnie w samych majtkach i koszulce, ale...

- No... - chwila ciszy - no mów...

- Nie jestem pewna czy bym potrafiła się powstrzymać.

- Przedz czym? - zapytał uroczo z tym swoim uwodzicielskim uśmieszkiem

- No ty już dobrze wiesz... Nie udawaj Dupku!

- Ohhh.. Hope! Dobrze wiesz, że nie musisz się powstrzymywać.

- Ojj skończ! - rzuciłam go poduszką. Rozmawiałam z nim jeszczę przez pół godziny. Następnie wybrałam się do łazienki. Brałam prysznic, gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi. Usiadł na niskiej półce.

- Co ty tu do cholery robisz?!

- Siedzę...

- Taak. Ale oprócz tego?

- Hope. To chyba ja się nie mogę powstrzymać...

- Nie Dean. Nie dzisiaj.

- Czyli nie wykluczone, że może kiedy indziej...?

- Kiedyś napewno... A teraz podaj mi ręcznik. - wysunęłam rękę z kabiny, a on pociągnął mnie do siebie. Byłam naga i mocno wtulona w niego.

- Coś ty zrobił?! DUPKU!

- Lubię jak tak do mnie mówisz... - nie zdążyłam nic odpowiedzieć. Jego usta znalazły się na moich, język znalazł ujście dzięki któremu połączył sie z moim. Zatracaliśmy się w tej błogiej chwili. Niby mały pocałunek... a tak dużo znaczy.

- Podobają mi się...

- Ale co? - zapytałam

- Twoje cycki. - wyszczerzył zęby.

- Są małe! - krzyknęłam i ogarnęłam, że stoję przed nim całkiem rozebrana. Szybko zawinęłam się ręcznikiem.

- Dlaczego to zrobiłaś? -spytał udając smutnego

- A dlaczego nie?!

- Lubie na ciebie patrzeć. Proszę masz powód.

- Sądze, iż twoja wyobraźnia jest wystarczająco wielka. Nie jestem ci do tego potrzebna.

- Ochh Hope... - zacisnął powieki - Jesteś niemożliwa! - ominęłam go i poszłam do pokoju.

Leżałam na łużku od godziny i ciągle myślałam o tym niesamowicie przystojnym brunecie. Byłam ciekawa jak wygląda bez koszulki. Musi byc nieziemski. -  Nie Hope! Nie myśl tak! - skarciła mnie moja podświadomość. Chcąc przestać myśleć położyłam się spać.

HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz