Rozdział 10

151 8 0
                                    

- Pobudka myszko! - ktoś lekko pocałował mnie w policzek. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Deana.

- Co?! Jak tu wszedłeś?!

- Okno. - wskazał palcem - ale spokojnie... jestem tu tylko od 15 minut - tym odpowiedział na moje kolejne pytanie - Ubieraj się bo zaraz wychodzimy do szkoły - wyszczerzył zęby.

- Ale ty wiesz, że ja mam łazienkę?... i tam mogę się przebrać...

- Wiem, ale tego nie zrobisz.

- Skąd u ciebie taka pewność?

- Proste. Znalazłem do niej klucze i zamknąłem ją. Nie wejdziesz tam puki się nie ubierzesz.

- Co?! Chyba się przesłyszałam.

- No zrób to... dla mnie... proszę - jego oczy były takie słodkie... ale zaraz, chwila. Nie znamy się tak długo bym się przed nim rozbierała... co prawda wczoraj było fajnie. Rzekłabym, że nawet zajebiście, ale to nie zmienia faktu, że chcę go poznać, a nie obnażać się przed nim... Ha! Właśnie! Wpadłam na genialny pomysł. Sprawdźmy jego cierpliwość...

Przez wkolejne 10 minut wybierałam ciuchy. Kiedy już wybrałam, zaczęłam zdejmować bardzo, ale to bardzo powoli góre i dół od piżamy. Gdy stałamna pół naga jego oczy pociemniały. Usłyszałam głośne wypuszczanie powietrza z jego ust i cichy jęk.

- Hope. - powiedział ochrypłym głosem - szybciej bo się spuźnimy.

- Nic nie szkodzi - odparłam po czym wróciłam do ubierania. Wzięłam do ręki pończochy. Położyłam stopę na pufie naprzeciwko chłopaka. Powoli zaczęłam je nakładać. Wstał, podszedł do mnie, uniósł na ręce i położył szybko na łużku. Moje serce zaczęło mocniej bić. Przywarł do mnie ciałem i wyszeptał groźnie do ucha:

- Nie. Rób. Tego.

- Dlaczego?

- Męczysz mnie... - jęknął

- Skoro cię męcze to jedź do szkoły - zepchnęłam go z siebie i zabrałam klucze do łazienki. Założyłam bordową, rozkloszowaną spódnicę, czarną bluzkę odsłaniającą mój brzuch, a mocno opinającą piersi i czarne tenisówki. Na ramiona założyłam długi, luźny, rozpinany sweterek. Umyłam zęby i wróciłam do pokoju.

- Ubierz coś innego! - warknął

- Hmmm.... NIE!

- Dlaczego mi to robisz?

- Co? Ja? A co ja ci takiego robię?

- Skarbie...- zatrzepotał rzęsami - kusisz...

- ochh... jak mi przykro. - powiedziałam z sarkazmem - Chodź! - nakazałam wychodząc przez okno. Przed domem stało białe BMW i8.

- A to co za auto? - zdziwiłam się.

- Moje. - powiedział dumny z siebie brunet. Zauważyłam, że kąciki jego ust unoszą się ku górze - no chodź bo spuźnimy się do szkoły - zaśmiał się.

- Taa... Tą bryką... Nie sądze. - Weszłam do auta - A swoją drogą. To skąd masz to auto?

- Nieważne - burknął.

-Ważne. Skoro mamy się spotykać... - uśmiechnęłam się.

- Czyli zgadzasz się? - wyszczerzył zęby

- Yhmm... Miałam ci to powiedzieć wczoraj, ale... Okey. No to powiedz skąd masz tę BM-kę?

- Z nikąd. Daruj sobie. I tak ci nie powiem.

- Dupek. - Wyszeptałam

- Wszystko słyszałem. - powiedział ukazując te niesamowicie białe zęby.

W szkole próbowałam kusić go na każdym kroku sprawdzając jego wytrzymałość. Lekcje dobiegły końca, a ja poszłam na parking po auto. Zauważyłam niebieskookiego, ale zlekceawżyłam jego obecność okrążając auto. Chciałam otworzyć drzwi, kiedy za plecami usłyszałam jego głos.

- O co ci chodzi Hope?!

- Ale co? - odwróciłam się i poczułam ten niesamowity zapach jego ciała.

- Kusisz..! i to bardzo!

- No coż... co ja na to poradzę? - spytałam niewinnie.

- Mam na ciebię ochotę! Teraz!

- Nie obchodzi mnie to! - pokazałam mu język.

- Dziewczyno co ty ze mną robisz?!

- Jaa? Z tobą? - zaśmiałam się - To nie za mną latają długonogie, zgrabne blondynki, które mam ochotę rozszarpać.

- Mi na nich nie zależy... Wracając do twojego zachowania. Nie rób tego następnym razem bo źle się to skończy.

- Ale czego? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.

- Nie wypinaj przede mną dupy bo wezmę cię od tyłu nie zważając gdzie jesteśmy. I nie wypinaj cycków!

- Dlaczego?! Są małe...

- Ale to cycki... - nastąpiła chwila ciszy

- Koniec tego!!! - krzyknął, a następnie wpakował mi język do buzi. Toczyliśmy tam agresywną walkę. Żadne z nas nie chciało ustąpić. Musząc zaczerpnąć powietrza odczepiłam się od niego przygryzając mu wargę.

- No nareszcie! - wydyszałam

- Ale co? - spytał zdezorientowany

- Pocałowałeś mnie... Miałam na to ochotę przez cały dzisiejszy dzień. - Powiedziałam i wsiadłam do swojego auta.

HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz