Rozdział 19

172 9 0
                                    

Nadszedł ranek. Obudziłam się pierwsza. Leżeliśmy tu oboje, nadzy, wtuleni w siebie. Przyglądając mu się zauważyłam tatuaż zaczynając się na klatce piersiowej i schodzący ku dołwi. Z ciekawośco zaczęłam ściągać mu kordłę.

- Jeszcze raz? - zapytał z tym łobuzerskim uśmieszkiem.

- Nieee e. Chciałam się tylko przyjżeć.

- Ja jednak bym negocjował...

- Ymmm... brzmi całkiem... całkiem

- Kusząco co? To co chcesz?

- Nie. Nie to miałam na myśli. Dobra idziesz się pierwszy myć czy ja?

- Idź ty. - i tak zrobiłam. Poszłam do łazienki oczywiście wcześniej zabierając mu kordłę i się nią opatulając. Nie wiem po co to zrobiłam. Wkońcu widział mnie rozebraną... ale to była noc! tak właśnie to była noc, a teraz jest dzień i to co innego. Puściłam wodę. Nie słyszałam kiedy podszedł. Złapał mnie w talii i posadził na szafce. Zakryłam twarz rękoma.

- No ejj. Nie wstydź się. Przecież już go wczoraj widziałaś. - Uśmiechnął się i wskazał palcami na swojego penisa.

- Ugh. Był ciemnooo.

- Tak, tak. Nie wykręcisz się. Podoba ci się. No spójrz na niego. - mówił zachęcająco. Odchyliłam palce. - No i jak. Nie jest taki straszny.

- Niee.. - zaczerwieniłam się - nie jest. Masz... ładny tatuaż.

- Ymmm... takkk... a ty ładny tyłeczek.

- Ty fajne mięśnie na brzuszku.

- Ty fajne cycki.

-  Ej mówiłam ci, że są małe!

-  Małe, nie małe co za róznica. To piersi! - wyszzerzył zęby. - To co idziemy się myć.

- No chodź. Już wszystko przygotowałam...

- Czyli zgadzasz się?

- Na kąpiel? Tak.

- A na coś innego?

- Dean! - nic nie odpowiadając podniósł mnie i położyl do wanny. Zrobiłam mu miejsce i odrazu znalazł się obok mnie. Zaczął mnie myć.

- Wiesz mam ręce... Potrafię się umyć!

- Ojj ciii! Ja zrobię to lepiej. - Pocierał moje ciało delikatnie, zndjdując się przy piersiach zwalniał delikatnie je pieszcząc. Zchodził coraz niżej. Był przy mojej kobiecości kiedy zaczął ją pieścić. Zataczał kułeczka na mojej łechtaczce, pocierał ją a moje plecy wyginały się w łuk.

- Chcę iść do pokoju! - wydyszałam.

- Przecież nie chciałaś... - jego ruchy robiły się coraz bardziej intymne. Wyczerpywały mnie. Chciałam go mieć w sobię. Teraz.

- No już! No chodź! - wyskoczyłam z wanny.

- Skoro tak mnie prosisz. Zaniósł mnie do pokoju położył na łużku. Oplotłam jego biodra swoimi udami. Wszedł we mnie. Zaczął powoli się poruszać, kiedy nagle przestał.

- Co?! Dlaczego?! No dalej! - ponaglałam ruszając go biodrami.

- Słyszałaś?

- Co? Co miałam słyszeć?

- Kochanie wiem,że chciałabyś mnie dostać ale nie mogę... ktoś wszedł do domu. - Wstał i ubrał szybko spodnie. Zszedł na dół.

- Hope! Twoja mama przyjechała! - o nie! Kurde!  Mama. A co ona tu robi. Założyłam szybko koszulę i spodenki. Zbiegłam na dół.

- Hej mamuś! - krzyknęłam.

- No cześć córka! - spojrzała podejrzliwie na mnie i na Deana. - Przeszkodziłam w czymś?

- Nie! Mamo!

- Jesteście prawie dorośli. Wiecie co robicie.

- Nie. Prosze nam uwierzyć. Niedawno co wstaliśmy. - wstąpił za mną chłopak.

-Tak. Właśnie. - przytaknęłam. - Wejdź do salonu.

- No dobrze. Powiedzmy, że wam wierzę. Córka, nie mam czasu. Wiesz... - zaczęła - musisz wracać do domu. Ja mam obowiązkowe trzydniowe kursy, a tata wyjeżdża w delegacje. Musisz zająć się siostrą.

- Mamo, ale...- zaczęłam protestować. Spojrzłam się na Deana, który wtrącił się do rozmowy

- Wszystko będzie dobrze. Proszę się nie martwić. W razie potrzeby pomogę Hope. - powiedział, a następnie skierował się do mnie - leć po ciuchy i jedź z mamą. Zamknę dom i przywiozę ci klucze.

- Ale... - zamknął mi usta palcem. I wyszeptał

- Cii....będę miał powód żeby cię odwiedzić. - uśmiechnęłam się i skierowałam posłusznie do pokoju. Około dwadzieścia minut puźniej siedziałam z mamą w aucie wracając do domu.

- I jak było?

- co?! o co chodzi? - spytałam zdezorientowana

- No jaki on jest?

- Mamo o co ci chodzi...?- spytałam powoli.

- No w łużkuuu!?!

- Mamo! Do niczego nie doszło!

- Taaak! Jasne! Ja wiem swoje, ty wiesz swoje. Więc jak?

- Ughh! Mamo! Jezu czemu ty musisz być taka uparta! - moja rodzicielka była czasami surowa ale na ogół była spoko. Zawsze rozmawiałam z nią jak z przyjaciółką, ale ona pyta się o seks! Co jak co, ale to trochę krępujące - był fajnie - wyszeptałam

- Tylko fajnie! Boże,Hope! Myślałam, że ten chłopak ma w sobię to coś.

- Dobra. Było rewelacyjnie. Ale stop! Nie rozmawiajmy już o tym, bo to dziwne!

HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz