Rozdział 9

175 7 0
                                    

- Idziesz dzisiaj do lekarza? - zapytała Sue kiedy siedziałyśmy w stołówce.

- Yhm...

- Pójść z tobą?

- Nie, dzięki Dean mi to zaproponował, więc...

- Aaaaa. Ten mega przystojniak.

- Sue nie mam humoru- powiedziałam. Do stołu dosiadł się niebieskooki. Wytrzymaliśmy w ciszy do końca przerwy. Zaczęły się lekcje, ale nie byłam w stanie się na nich skupić, więc zwolniłam się z trzech ostatnich. Poszłam do lekarza. To czego się dowiedziałam nie było najwspanialszą rzeczą, choć...

***

- Hope! Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?

- Bo nie chciałam byś opuszczał zajęcia. A poza tym... nie jestem kaleką Dean.

- Tak, ale to nie znaczy, że nie mogłem z tobą iść - nastąpiła grobowa cisza - To powiesz mi co ci jest?

- Mam hipoglikemię. - wzruszyłam ramionami. Jego oczy posmutniały.

- Hope..

- Nie spoko. To nic takiego. Po prostu jak się źle poczuję to będę musiała przyjąć coś słodkiego. No na przykład słodki napój albo jakiś słodycz. A dobrze wiesz, że dla mnie to nie problem.

- No wiem... powiedz jak mogę ci pomóc? - zapytał z troską, obejmując moje ramiona.

- Zabierzesz mnie do kawiarni? - uśmiechnęłam się słodko.

- Co? Tylko to?! - zapytał zaskoczony

- Yhmmm.... a potem przyjdź do mnie i posiedź trochę...

- Dobrze. - kiwnął głową. Wybraliśmy się do " Brownie ". Zamówiłam kawę i kawałek ciasta czekoladowego.

- To co będziemy robić u ciebię? - zapytał, wyginając brwi.

- Niiiic. - wyszczerzyłam zęby - bynajmniej nie wtedy gdy są w domu rodzice. No i oczywiście chcę cię bliżej poznać...

- Czyli? My... - zaczął

- Co my? - zachichotałam

- Chciałabyś spróbować ze mną?

- No nie wiemmm skarbie...

- Hope. - powiedział obniżonym, zachrypniętym głosem. - Przygryzasz. Wargę.

- Podoba ci się to?

- Bardziej jara, albo kręci... Mam na ciebię ochotę... - ostatnie słowa wyszeptał mi do ucha, a następnie pocałował lekko w policzek. Zachichotałam i wybiegłam na korytaż przed łazienkami. Podbiegł do mnie. Przyparł mnie do ściany. Tak mocno, tak agresywnie... Zaczął całować moją szyję, polizał ją lekko, a następnie przyssał się mocno. Jęknęłam. Jego ręce powędrowały na moją pupę. Na ciele poczułam dreszcze, których nie mogłam opanować. Podniósł mnie do góry, a moje uda automatycznie zaplotły się wokół jego bioder. Pocałował mnie mocno, namiętnie, tak jakby czekał na to całe życie, odwzajemniłam mu tym samym. Ścisnęłam mocniej jego biodra, przybliżając go do siebie. Jęknął mi w usta.

- Wracajmy do domu. - powiedział ochrypłym głosem. Kiwnęłam jedynie głową bo nie byłam w stanie niczego powiedzieć. Zapłacił za nasze dania i wyszliśmy. Zimno otuliło moje ramiona.

- Ja mam auto pod szkołą. - powiedziałam gdy odzyskałam głos.

- Wiem. Jutro go zabierzesz. - odparł stanowczo

***

Staliśmy teraz przed drzwiami mojego domu. Mocno napierał na mnie, a ja na drzwi. Czułam jego męskość. Był twardy, duży i nabrzmiały.

- Hope. Przyprawiasz mnie o ból jaj, ale tylko ze względu na to, że cię szanuję : nie zerżnę cię - chwila ciszy - NARAZIE- jego oczy były pociemniałe, głos pobudzony i zachrypnięty.

- Dean! Mam się bać?! - krzyknęłam gdy odchodził. Nagle podbiegł do mnie i mocno mnie pocałował

- Tak. Bój się, bo gdy będziesz już gotowa, obiecuję ci, że jak się do ciebię dorwę nie będziesz w stanie ruszać się przez tydzień. - czy ja dobrzę zrozumiałam? on chcę mnie naprawdę zerżnąć?! - Tak Hope! Chcę się z tobą pieprzyć. - Jakby wiedział co myślę. Odszedł. Kiedy weszłam do domu. odjechał. Umyłam się i położyłam spać.

HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz