Rozdział 12

137 6 0
                                    

- Wejdź Anastazjo. - powiedział starszy mężczyzna koło sześćdziesiątki. To pan Rayan, psycholog, który prowadzi moje sesje od miesiąca. Imię Anastazja przyprawiało mnie o dreszcze, lecz wiem, że to wszystko tylko po to by przywrócić moje wspomnienia.

- Dzień dobry. - powiedziałam wywołując koślawy uśmiech. Położyłam się na skórzanej kozetce koloru czekoladowego.

- Sądze po twojej minie, iż nie ucieszyłaś się, gdy nazwałem cię po imieniu. - kiwnęłam głową.

-Przez ostatni miesiąc dowiedzieliśmy się, że byłaś na pewnej zabawie. Rodzice stwierdzili, że wróciłaś do domu nad ranem zmęczona, a kiedy spytali Cię co się stało odparłaś, że nie pamiętasz...

- Tak, owszem...

- Więc... Anastazjo... - tak miałam,na pierwsze imię, Anastastazja Hope Chase. Po wspomnianej imprezie nie chciałam by mnie tak nazywali z nieznanych mi powodów - odpręż się. Porozmawiajmy o tym wieczorze. - konwersował tak ze mną przez 15 minut. Wkońcu coś mi się przypomniało.

- Widzę... jakby przez mgłę...

- Tak Anastazjo. Słucham.

- Widzę Sue. Moją przyjaciółkę. Teraz jej już nie ma, a zamiast niej widzę mężczyznę. Znam go, ale nie mogę sobie przypomnieć kto to. Zaciąga mnie gdzieś.... przepraszam... dalej nie pamiętam..

- Dobrze. Nic nie szkodzi. I tak bardzo dużo się dowiedzieliśmy . Na tym skończymy dzisiejszą sesję.

- Dziękuje. - wstałam i podałam mężczyźnie dłoń.

- Następna wizyta za dwa tygodnie.

- Dobrze. Przyjdę. Do zobaczenia. - wyszłam i skierowałam się do auta. To co sobie przypomniałam wyrwało mnie na chwilę od rzeczywistego świata... Pamiętam, że byłam na tej zabawie, ale Sue tam nie było. I jeszcze ten chłopak... znam go na sto procent. Ale gdzie on mnie ciągnął? Czy on coś mi zrobił?

Z zamyśleń wyrwało mnie bolące czoło. Wpadłam na Deana. Deana?! Co on tu robił?!

HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz