- Wejdź Anastazjo. - powiedział starszy mężczyzna koło sześćdziesiątki. To pan Rayan, psycholog, który prowadzi moje sesje od miesiąca. Imię Anastazja przyprawiało mnie o dreszcze, lecz wiem, że to wszystko tylko po to by przywrócić moje wspomnienia.
- Dzień dobry. - powiedziałam wywołując koślawy uśmiech. Położyłam się na skórzanej kozetce koloru czekoladowego.
- Sądze po twojej minie, iż nie ucieszyłaś się, gdy nazwałem cię po imieniu. - kiwnęłam głową.
-Przez ostatni miesiąc dowiedzieliśmy się, że byłaś na pewnej zabawie. Rodzice stwierdzili, że wróciłaś do domu nad ranem zmęczona, a kiedy spytali Cię co się stało odparłaś, że nie pamiętasz...
- Tak, owszem...
- Więc... Anastazjo... - tak miałam,na pierwsze imię, Anastastazja Hope Chase. Po wspomnianej imprezie nie chciałam by mnie tak nazywali z nieznanych mi powodów - odpręż się. Porozmawiajmy o tym wieczorze. - konwersował tak ze mną przez 15 minut. Wkońcu coś mi się przypomniało.
- Widzę... jakby przez mgłę...
- Tak Anastazjo. Słucham.
- Widzę Sue. Moją przyjaciółkę. Teraz jej już nie ma, a zamiast niej widzę mężczyznę. Znam go, ale nie mogę sobie przypomnieć kto to. Zaciąga mnie gdzieś.... przepraszam... dalej nie pamiętam..
- Dobrze. Nic nie szkodzi. I tak bardzo dużo się dowiedzieliśmy . Na tym skończymy dzisiejszą sesję.
- Dziękuje. - wstałam i podałam mężczyźnie dłoń.
- Następna wizyta za dwa tygodnie.
- Dobrze. Przyjdę. Do zobaczenia. - wyszłam i skierowałam się do auta. To co sobie przypomniałam wyrwało mnie na chwilę od rzeczywistego świata... Pamiętam, że byłam na tej zabawie, ale Sue tam nie było. I jeszcze ten chłopak... znam go na sto procent. Ale gdzie on mnie ciągnął? Czy on coś mi zrobił?
Z zamyśleń wyrwało mnie bolące czoło. Wpadłam na Deana. Deana?! Co on tu robił?!
CZYTASZ
Hope
Teen FictionNie wszystko w życiu wychodzi tak jak chcemy. Ale to dzięki naszym przyjaciołom potrafimy sobię z nim radzić. Poznajcie losy Hope, wprowadzcie się w stan odprężenia, wzniesień i upadków miłosnych oraz w ten błogi nastrój zaczytania z tą książką.