Rozdział 27

116 8 2
                                    

Impreza była udana. Wypiłam trochę za dużo bo dzisiejszego ranka wstawałam na porządnym kacu. Rozglądając się po pomieszczeniu stwierdziłam, że jestem w domku na obrzeżach miasta. Obok mnie leżał Dean. Abe, Michael i Ash spali w drugim końcu pokoju. Wstałam ostrożnie by nikogo nie budzić. Skierowałam się do kuchni. Do moich nozdrzy dotarł cudny zapach smażonych naleśników.
- Śniadanko? - zapytał Dreak.
- Z chęcią... ejj sorki, że pytam ale co my w zasadzie wczoraj robiliśmy - powiedziałam z krzywym uśmiechem spowodowanym bólem głowy
- Tak jak wiesz byliśmy na imprezię. - Zaczął podając mi tabletki i wodę, za które podziękowałam skinieniem głowy - wypiliście tam sporo. Naprawdę sporo. Ledwo co was odwiozłem do domu... no ale wasze dobre humorki nie ustępowały więc wróciliście do domu i postanowiliście dokończyć imprezę. Wyszło na to, że wlaliście w siebie dodatkową ilość alkoholu. Graliście w jakąś grę... nie wiem o co w niej chodziło w każdym bądź razie za złą odpowiedź mieliście się całować. No i wyszło na to, że całowałaś się z każdą osobą w tym pomieszczeniu.- poczułam jak robię się cała czerwona.
- Z tobą też? - spytałam nieśmiało
- Yhm...
- Oooł... wiem kiepska jestem. Ale powiedz jak to zrobiłeś. Nie masz wogóle kaca.
- Nie jesteś kiepska. To po pierwsze. Po drugie ja nie piłem wcześniej i mie piłem jak wróciliśmy. Przecież misiałem być w stanie gotowości gdzyby któremuś z was coś się stało. Grałem tylko i dobrze się bawiłem.
- No dokładnie! A ty masz słodkie usteczka- powiedział śmiejąc się i układając usta w dzióbek Miki.
- Goń się! - walnęłam go w ramię i poszłam do łazienki. Resztę dnia spędziliśmy w domu. Nigdzie nie wychodziliśmy. Ciągle spaliśmy. Budziliśmy się tylko żeby się czegoś napić.

HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz