Bell
Mike zabrał nas do innego hotelu. Mieliśmy dalej do szpitala, ale przynajmniej w ogromnym budynku wbrew pozorom łatwiej byłoby mnie chronić. Tak przynajmniej twierdził. Musiała być w tym jakaś pokręcona logika, bo Mike mówił to z absolutną pewnością człowieka, który nigdy się nie myli.
Najwyraźniej ktoś zadbał, aby nasze bagaże zostały przeniesione do nowego hotelu. Nie chciałam nawet myśleć o ponownych zakupach. Dostałam swoje telefony, ale nie ruszyłam ich, by sprawdzić pocztę czy wieści. Jedyne, co mogło mnie interesować, to czy Alice czuje się lepiej.
Znajdowałam się w odmętach nierealności. Kiedy zamykałam oczy, wydarzenia z pensjonatu powracały ze zdwojoną siłą i realnością, jakiej nie można się było oprzeć. Wydawało mi się, że na dłoniach wciąż czułam krew, więc wycierałam je nerwowo w spodnie. Złapałam się na tym, że z zupełną pustką w głowie siedziałam i wpatrywałam się w jeden punkt. Nawet nie miałam siły na analizowanie sytuacji.
Mike siedział ze swoim laptopem na kolanach, ale bardzo często czułam na sobie jego spojrzenie. Jakby sprawdzał, czy wciąż tu jestem.
– Wszystko w porządku? – zapytał, stawiając przede mną kubek z gorącą herbatą.
Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Mike ukucnął obok i pogłaskał mnie po policzku.
– Może się prześpisz?
Jego propozycja sprawiła, że poczułam falę strachu. Natychmiast usiadłam prosto, udając, że nie jestem zmęczona. Nie dość, że wszystko rozgrywało się w mojej głowie raz po raz, to samo wspomnienie wywoływało emocje, których nie chciałam czuć. Nie mogłam się tego pozbyć z głowy ani przytłumić. Kiedy wizja się kończyła, natychmiast wracałam do jej początku. Skoro to rozgrywało się raz za razem tu, na jawie, to co się będzie działo, jak pójdę spać?
– Nie.
– Będę tutaj.
Zerwałam się z kanapy i poszłam do łazienki. Obmyłam policzki zimną wodą, chcąc się otrzeźwić. Wyszłam z nadzieją, że uda mi się go w ten sposób oszukać. Daremny trud. Patrzył na mnie z miną eksperta od PTSD. Wiedział, że boję się zamknąć oczy.
– Musisz odpocząć.
– Nic mi nie jest – broniłam się.
Skrzyżował dłonie na piersi.
– Oczywiście, że jest, a ja nie chcę cię mieć wyczerpanej.
– Przyganiał kocioł garnkowi. – Przyjęłam tę samą postawę co on.
Westchnął, kręcąc głową z rezygnacją.
– Kiedy pojawi się tu Walker?
Zerknął na zegarek.
– Za parę godzin.
– Poczekam.
Usiadłam z powrotem na kanapie i bezmyślnie sięgnęłam po pilota od telewizora. Kiedy Mike mnie mijał, usłyszałam jego ciche słowa:
– Uparta bestia.
Niemal się uśmiechnęłam.
Usiadł z powrotem do swojego laptopa, a ja skakałam po kanałach, nawet nie zdając sobie sprawy z upływu czasu. W końcu napiłam się zimnej herbaty. Mike wciąż wpatrywał się w ekran laptopa.
– Co robisz?
Zerknął na mnie przelotnie.
– Sprawdzam zapisy z kamer w pobliżu pensjonatu. Może uda mi się zidentyfikować strzelca albo cokolwiek, co by nam powiedziało, co się dokładnie stało.
![](https://img.wattpad.com/cover/256807760-288-k596142.jpg)
CZYTASZ
Dziesięć Milionów Powodów
RomanceWarte 10 milionów kamienie jubilerskie, które moja firma dyskretnie transportowała, zapadły się pod ziemię! Pójdziemy na dno. Jeśli już nie poszliśmy. Żadna firma się po czymś takim nie podniesie. Ten biznes opiera się na reputacji. Miałam dziesię...