Part 12

2.1K 170 81
                                    


Bell

Mike zabrał nas do innego hotelu. Mieliśmy dalej do szpitala, ale przynajmniej w ogromnym budynku wbrew pozorom łatwiej byłoby mnie chronić. Tak przynajmniej twierdził. Musiała być w tym jakaś pokręcona logika, bo Mike mówił to z absolutną pewnością człowieka, który nigdy się nie myli.

Najwyraźniej ktoś zadbał, aby nasze bagaże zostały przeniesione do nowego hotelu. Nie chciałam nawet myśleć o ponownych zakupach. Dostałam swoje telefony, ale nie ruszyłam ich, by sprawdzić pocztę czy wieści. Jedyne, co mogło mnie interesować, to czy Alice czuje się lepiej.

Znajdowałam się w odmętach nierealności. Kiedy zamykałam oczy, wydarzenia z pensjonatu powracały ze zdwojoną siłą i realnością, jakiej nie można się było oprzeć. Wydawało mi się, że na dłoniach wciąż czułam krew, więc wycierałam je nerwowo w spodnie. Złapałam się na tym, że z zupełną pustką w głowie siedziałam i wpatrywałam się w jeden punkt. Nawet nie miałam siły na analizowanie sytuacji.

Mike siedział ze swoim laptopem na kolanach, ale bardzo często czułam na sobie jego spojrzenie. Jakby sprawdzał, czy wciąż tu jestem.

– Wszystko w porządku? – zapytał, stawiając przede mną kubek z gorącą herbatą.

Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Mike ukucnął obok i pogłaskał mnie po policzku.

– Może się prześpisz?

Jego propozycja sprawiła, że poczułam falę strachu. Natychmiast usiadłam prosto, udając, że nie jestem zmęczona. Nie dość, że wszystko rozgrywało się w mojej głowie raz po raz, to samo wspomnienie wywoływało emocje, których nie chciałam czuć. Nie mogłam się tego pozbyć z głowy ani przytłumić. Kiedy wizja się kończyła, natychmiast wracałam do jej początku. Skoro to rozgrywało się raz za razem tu, na jawie, to co się będzie działo, jak pójdę spać?

– Nie.

– Będę tutaj.

Zerwałam się z kanapy i poszłam do łazienki. Obmyłam policzki zimną wodą, chcąc się otrzeźwić. Wyszłam z nadzieją, że uda mi się go w ten sposób oszukać. Daremny trud. Patrzył na mnie z miną eksperta od PTSD. Wiedział, że boję się zamknąć oczy.

– Musisz odpocząć.

– Nic mi nie jest – broniłam się.

Skrzyżował dłonie na piersi.

– Oczywiście, że jest, a ja nie chcę cię mieć wyczerpanej.

– Przyganiał kocioł garnkowi. – Przyjęłam tę samą postawę co on.

Westchnął, kręcąc głową z rezygnacją.

– Kiedy pojawi się tu Walker?

Zerknął na zegarek.

– Za parę godzin.

– Poczekam.

Usiadłam z powrotem na kanapie i bezmyślnie sięgnęłam po pilota od telewizora. Kiedy Mike mnie mijał, usłyszałam jego ciche słowa:

– Uparta bestia.

Niemal się uśmiechnęłam.

Usiadł z powrotem do swojego laptopa, a ja skakałam po kanałach, nawet nie zdając sobie sprawy z upływu czasu. W końcu napiłam się zimnej herbaty. Mike wciąż wpatrywał się w ekran laptopa.

– Co robisz?

Zerknął na mnie przelotnie.

– Sprawdzam zapisy z kamer w pobliżu pensjonatu. Może uda mi się zidentyfikować strzelca albo cokolwiek, co by nam powiedziało, co się dokładnie stało.

Dziesięć Milionów PowodówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz