Bell
Takiej miny nie widziałam jeszcze u Mike'a. Był zimny i niedostępny, jakby całym ciałem krzyczał „nie podchodź". Nie zamierzałam lekceważyć tego ostrzeżenia. Nawet na mnie nie spojrzał, przynajmniej nie w oczy. Co zrobiłam źle? Poczułam się, jakby ktoś dał mi w twarz. Żołądek zamienił się w ogromny węzeł.
– Gotowy?
– Od urodzenia – odparł Adrian.
W absolutnej ciszy wyprowadzili mnie na korytarz. Znów winda towarowa. Tam ośmieliłam się dotknąć jego pleców. Nie zareagował. Zmarszczyłam brwi, ale zanim dłużej się nad tym zastanowiłam, winda zatrzymała się na pierwszym piętrze. Mike z bronią gotową do użycia szedł pierwszy, potem ja, a na końcu Adrian. Otworzył mi drzwi do auta, usiadłam z tyłu na środku, obok Walkera. Adrian wsunął się zaraz za mną.
– W porządku? – spytałam Walkera.
Skinął twierdząco. Oparłam głowę na jego ramieniu. Kiedy w końcu znaleźliśmy się w innym hotelu, za zamkniętymi drzwiami zagrodziłam Mike'owi przejście. Chciałam, żeby mnie przytulił, pocałował... Cokolwiek! Potrzebowałam ciepła i obecności drugiej osoby. Patrzyliśmy sobie dość długo w oczy. Pierwszy odwrócił wzrok i przepychając mnie delikatnie na bok, odszedł do okna. Poczułam się jak idiotka. Czy ja zrobiłam coś złego? Usiadłam na sofie, nie bardzo rozumiejąc, co jest grane.
– Co się stało?
– Kamieni nie było – odparł Walker.
– Za to był komitet powitalny? – spytał domyślnie Adrian.
– Kawaleria.
Spojrzałam na niego, unosząc brwi. Dobrze wiedział, o co pytam, ale strugał wariata.
– Tyle zrozumiałam.
–Nazwij to przeczuciem, ale postanowiliśmy poczekać. Lokalna policja pojawiła się trzy minuty później – wyjaśnił. – Bylibyśmy ugotowani.
– Przynajmniej do rana – odparł Nate. – Diania musiałby się znów układać z Joy.
– Nie byłaby tym faktem zachwycona? – spytałam, patrząc na niego.
– Nie bardzo – przyznał.
– Ale czy Alice nie twierdziła, że są w Stanach? – nie mogłam uwierzyć, że Alice kłamała.
– Nasi ludzie dostarczyli inne informacje – doparł wymijająco Walker.
– Czy ty mi mówisz, że Alice kłamała? – przymrużyłam oczy, ponieważ takie założenie wydawało mi się absurdalne i podważało kilka lat naszej świetnej współpracy. Milczenie wszystkich było niezwykle wymowne. – Alice knującą do spółki z Derekiem? W życiu w to nie uwierzę! – Tego też nikt nie skomentował. – I co teraz?
– Czekamy – odparł Walker, po czym wstał i odszedł w przeciwległy kąt pokoju, gdzie stał Mike.
Mike
– Mike? – Głos Walkera był pytający.
Nie chciałem na niego patrzeć, bo wiedziałem, co bym zobaczył. On i Bell byli dość blisko, nic dziwnego, że chciał ją chronić a wcześniej ostrzegał, co się stanie jak złamię to pokryte lodem serce.
– Nie mogę jej chronić w ten sposób – mruknąłem.
– Wychodzi na to, że dałem radę nie tej osobie, co potrzeba.
Zacisnąłem usta.
– Wiesz, o co mi chodzi.
– Cholerna szkoda, że musisz być w całości i nienaruszony. – Jego głos mógłby ściąć Arktykę lodem.
CZYTASZ
Dziesięć Milionów Powodów
RomanceWarte 10 milionów kamienie jubilerskie, które moja firma dyskretnie transportowała, zapadły się pod ziemię! Pójdziemy na dno. Jeśli już nie poszliśmy. Żadna firma się po czymś takim nie podniesie. Ten biznes opiera się na reputacji. Miałam dziesię...