Part 20

1.7K 170 98
                                    


Bell

Tego samego wieczora staliśmy z Mikiem oparci każde o swoją framugę okna. Ostentacyjnie ignorowaliśmy się, jak na dorosłych, dojrzałych emocjonalnie ludzi przystało. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać a i on nie rwał się do tłumaczeni, przepraszania, kajania się w popiele na kolanach czy innego gówna, którego nie chciałam słuchać, a które mogło się skończyć rękoczynami jak z Walkerem Nawet seks na zgodę nie wchodził w rachubę.

– Muszę być w Moskwie za dwa dni – oznajmił Mike sucho.

Szczęśliwej drogi już czas... – zaintonowałam w głowie, wpatrując się w panoramę Londynu.

– Rozumiem.

Czułam na sobie jego wzrok, ale uparcie wyglądałam przez okno.

– Spotkamy się w Stanach.

Chyba ty... Za chuja wafla nie chcę się z tobą nigdy więcej spotykać, ty podły zdrajco. Nawet dla orgazmów, które obezwładniają mój mózg!

– Pewnie w końcu tak – skłamałam bez zająknięcia i żadnych wyrzutów sumienia, częstując go zimnym spojrzeniem niczym pocałunkiem Arktyki.

Uniósł brew. Chyba jednak zdawał sobie sprawę, że kłamałam.

– Diania wysyła ci przesyłkę i prosi, żebyś ją odebrała, zanim ktoś z HMRC postanowi zatrzymać ją w miesięcznej kwarantannie.

A więc jednak wiedział, że nie wracam do Stanów, tylko rżnął głupa, aż wióry leciały.

– Odbiorę na czas.

Cisza się przedłużała. Nie wiedziałam, co miałabym mu powiedzieć poza „ty jebany zdrajco!". Wolałabym nic, bo pewnie się rozpłaczę w połowie.

– Nie wracam do Stanów – oznajmiłam w końcu.

– Zdążyłem się już zorientować.

Przynajmniej ja nie będę w tym równaniu osobą, która wszystko zjebała! Jego spokój i akceptacja w głosie były irytująca.

– Ja...

– Nie musisz się z niczego tłumaczyć – powiedział, po czym pocałował mnie w czoło i odszedł.

Zacisnęłam usta w wąską linię, uderzyłam głową w ścianę z bezsilności. Nie zrobiło mi się lepiej. Sięgnęłam po telefon.

Bell: Pandora przylatuje jutro rano?

Walker: Diania leci na negocjacje. Zabierze Mike'a i mnie do Moskwy, jeśli chodzi o rosyjski nie ma sobie równych.

A nie można było odpowiedzieć prostym „tak" bez elaboratu?

Bell: Powodzenia życzę.

Walker: Skąd ten negatywizm?

Bell: powiedział: Nie musisz się z niczego tłumaczyć.

Walker: No to powodzenia życzę.


Bell

Przez cały dzień siedziałam zamknięta w swoim pokoju. Postanowiłam grać podłą, bezduszną sukę. Nie będę im pokazywać moich łez. Tego, jak mnie zranili. Lodowata księżniczka powróciła! A niech się nabawią odmrożenia.

Późnym wieczorem Mike dopadł mnie, kiedy poszłam do kuchni po coś do picia.

– W taki sposób chcesz się rozstać? – zapytał z pretensją.

Dziesięć Milionów PowodówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz