Part 13

2.1K 178 37
                                    


Mike

– Poskromiłeś złośnicę.

Wzruszyłbym ramionami, gdyby nie to, że Bell opierała głowę na jednym z nich.

– Po prostu mi zaufała.

– U Bell nie istnieje zaufanie. Po prostu.

– Istnieje, jeśli od pierwszej minuty, nie owijając w bawełnę, powiesz, czego oczekujesz. Zrobiłem to przy pierwszej nadarzającej się okazji. Nie lukrowałem „I żyli długo i szczęśliwie" ani „to tylko seks".

Walker milczał chwilę, zastanawiając się, jak dużo powiedzieć.

– Jej akta były dość szczegółowe – przypomniałem.

– Są rzeczy, których tam nie ma.

– Jak jedna trzecia Szatana? – zasugerowałem. – Sama mi powiedziała. To jedynie świadczy o tym, jakim nieudacznikiem był jej mąż. Kiedy kobieta zdradza to albo ma to w genach, albo zrobiła wszystko, co w jej mocy, i uznała, że nie ma innego wyjścia. Za tą lodową księżniczką jest szczera i uczciwa kobieta, którą ktoś wykorzystał o jeden raz za dużo, zmuszając ją do postawy obronnej. A to tylko oznacza, że będę miał cholernie trudny orzech do zgryzienia.

– W przypadku Bell pytanie nie brzmi „kto mi na to pozwoli?", ale raczej „kto ją powstrzyma?".

– Może mnie to kręci?

Walker przewrócił oczami, jakby to była rzecz oczywista.

– Do momentu, aż zacznie się zastanawiać, kiedy twoja kolej, żeby odejść, i zacznie cię spychać do defensywy, żeby to stało się prędzej niż później.

– A wyglądam, jakbym miał się pakować?

Milczeliśmy.

– Jej eksmąż stanowi dla mnie zagadkę. Na pewno nie miał wystarczających jaj, żeby dać sobie radę z tym charakterkiem.

– Uwierz mi na słowo. Nie dałby nawet, gdyby ktoś mu wręczył instrukcję obsługi.

Zmarszczyłem brwi.

– Poznałeś go?

– Musiałem drobiazgowo i starannie sprawdzić jej przeszłość.

– A „menda społeczna"?

Walker westchnął.

– Tego miałem ochotę sprzątnąć – przyznał, po czym upił łyk kawy z kubka. – Nie ona pierwsza i nie ostatnia.

Zacisnąłem szczękę.

– Sukinsyn.

– Odniosłem wrażenie, że Bell wini siebie za ten romans. Że dała się podejść. Że powiedział to, co chciała usłyszeć, a resztę sobie dopowiedziała. Jedyne, co w tym było prawdziwe, to seks. Czytał z niej jak z książki.

– Powiedziała ci?

– Dała mi do przeczytania.

Milczałem długo. Bell poruszyła się, więc poprawiłem koc na jej ramieniu.

– Ty i Bell.

Rozparł się wygodnie na fotelu.

– Ponosi cię wyobraźnia.

– Wasza zażyłość jest...

Uniósł brew i uśmiechnął się.

– Niepokojąca?

– A powinna?

– Nie – odparł, poważniejąc. – To jest właśnie cała Bell. Czuje się swobodnie, flirtuje, przekomarza się i pozwala się dotykać, jeśli ci ufa. Pierwsza nitka podejrzliwości, że miałbyś ochotę na coś więcej, i natychmiast się cofa do epoki lodowcowej. Ona wie, że kocham moją żonę. Jest dla mnie jak siostra. Długo musiałem pracować, żeby znów się uśmiechała. Więc jeśli złamiesz jej serce, nie znajdziesz na tej planecie miejsca, w którym mógłbyś się schować.

Dziesięć Milionów PowodówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz