Part 36

1.8K 171 105
                                    



Bell

– Ruch ja na autostradzie – mruknęłam, widząc kolejny samochód omiatający mój salon światłami.

– Jest weekend – przyznał Joel siedzący obok mnie.

– A ja mieszkam w ślepej uliczce – narzekałam dalej. – Za mną jest może z dziesięć domów. Miało być cicho i spokojnie.

– Maruda. Masz cicho i spokojnie! Sąsiedzi są na emeryturze.

Już drugi weekend spędzaliśmy razem, nie robiąc niczego konkretnego. Oglądaliśmy filmy, robiliśmy zakupy, gotowaliśmy. Byliśmy w kinie, na siłowni i na basenie. Było mi z nim dobrze. Jak z przyjaciółką, której nigdy w sumie nie miałam, poza Helen. Oglądaliśmy właśnie Beautiful Creatures.

„No mother does [love her daughter], really. It's not easy, you know, pushing another female out of your body, a younger more perfect version of yourself with every option and no mistakes. Anyhow, love's just a trick of the mind, you know. It doesn't really exist. There's no such thing in nature. Love's a spell, created by mortals to give their females something to play with instead of power. I want you to have power".

– „Kocham Cię" powinno być zakazane – mruknęłam. – Jako największe kłamstwo wszechświata.

– Ej, panno pretensjo. – Szturchnął mnie ramieniem.

– To tylko słowa, które mają na celu ogłupienie przeciwnika, by oddał ci władzę nad sobą – brnęłam dalej.

– Jezu.... – mruknął z dezaprobatą, ciągnąc mnie za ucho. – Jaka ty jesteś romantyczna.

Upiłam z butelki łyk jabłkowego cydru i spojrzałam na Joela z wyzwaniem.

– Nie mam racji?

Upił ze swojej. Pizza i piwo były naszym standardem na ten weekend jak i dwa poprzednie. A za dwa dni Joel wyjedzie i w święta zostanę sama.

– Nie masz.

Przewróciłam oczami.

– Jeszcze mi powiedz, że skończę jako stara panna, bo się nie mogę zdecydować na kogoś innego – fuknęłam.

Spojrzał na mnie ironicznie.

– To i tak, kurwa, lepiej niż wybranie kogoś, kto zadowalałby cię tylko w jakimś stopniu.

– Już to raz zrobiłam – mruknęłam. – Mój eksmąż był właśnie takim pośrednim wyborem. Wzięłam, bo się trafił. Chciałam czegoś innego! Chemii mózgu, fajerwerków, randek w deszczu, fenomenalnego seksu opisywanego w książkach. – Zerknęłam na niego kątem oka. – Za duże wymagania?

– Nie dla mnie. – Westchnął i pogłaskał mnie po głowie. Oparłam ją na jego ramieniu.

– Teraz biorę wszystko albo nie będę się zadowalać ochłapami.

– Czy Mike jest wszystkim? – Zaczął masować skórę głowy.

Boże, jakie to było przyjemne! Z tego samego powodu uwielbiałam chodzić do fryzjera. Masaż głowy sprawiał mi niesamowitą frajdę. Rozluźniał i uspokajał.

– Żeby to było takie proste! Zakochanie się to chemia mózgu.

– Jakaś ty romantyczna! Gdzie te setki przeczytanych romantycznych książek?

– Dopadła mnie szara rzeczywistość! – Cmoknęłam. – Chemia mózgu, która trwa dwadzieścia cztery do trzydziestu sześciu miesięcy.

Westchnął.

Dziesięć Milionów PowodówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz