Part 11

1.9K 164 63
                                    


Bell

Kiedy w końcu dotarliśmy do hotelu, byłam wykończona. Psychicznie i fizycznie. Dostałam wypieków i gorączki. Obładowana siatami jak wielbłąd, wtaszczyłam się do pokoju. Przynajmniej nie będę chodziła wciąż w tym samym zestawie ciuchów. Nie były to moje własne, ale musiały wystarczyć.

– Weź prysznic i idź spać – poradził Mike.

– A ty? – Stałam przez chwilę w miejscu nie wiedząc, co ze sobą zrobić.

– Poczekam na Yaro i Alice.

– Obudzisz mnie?

– Nie. Musisz się wyspać.

Nie, to nie. Sama się czymś zajmę, żeby nie zasnąć. Usiadłam na fotelu i sięgnęłam po telefon.

– To nie idę spać.

– Lubisz przemoc? – spytał, jakby chciał poznać tytuł mojej ulubionej książki.

– Co? – Podniosłam wzrok znad telefonu.

Zrobił parę kroków w moją stronę.

– Czy podnieca cię, jeśli facet cię do czegoś zmusza?

Robiło się coraz dziwniej. Ale w końcu ostatnie dni to jak królicza nora, więc wszystko się mogło zdarzyć. Ta rozmowa pewnie też miała do czegoś zmierzać. Chyba.

– Czy ta rozmowa do czegoś prowadzi?

– Do ciebie pod prysznicem.

Wpatrywałam się w jego tęczówki jak sroka w gnat. Mój mózg chyba jednak nie nadążał a Mike nie mówił z sensem. Czy lubię przemoc pod prysznicem? Czy takie było pytanie?

– Nie mogę sobie wyobrazić, jak...

Urwałam, bo wyjął mi z ręki telefon. Przerzucił mnie sobie przez ramię i w paru krokach znaleźliśmy się w łazience. Byłam zbyt oszołomiona, by protestować, gdy wsunął dłonie pod sweter i ściągnął mi go przez głowę. Spinka do włosów spadła do umywalki. Sięgnął do paska spodni i patrząc mi prosto w oczy, odpiął guzik i suwak. Nim wsunął dłonie pod materiał, cofnęłam się i uderzyłam o umywalkę.

– Poczekaj. – Uniosłam rękę.

Przesunął dłonie na pośladki i powoli zsunął z nich jeansy. Uklęknął, by je zdjąć.

– Upojnie pachniesz.

Potarł policzkiem o mój nagi brzuch. Kiedy moje ręce wplotły się w jego włosy? Chyba wtedy, kiedy pocałował mój pępek i wwiercił się w niego językiem. Nasze oczy spotkały się, gdy wstał.

– Jaka szkoda, że ten prysznic jest taki mały.

Oboje nas doszło pukanie do drzwi. Broń w dłoni Mike'a pojawiła się natychmiast. Sekundę później oboje usłyszeliśmy Alice.

– Po co w takim razie dali nam klucz?

Mike odwrócił się do mnie, ale w jego oczach nie było już tego pożądania co kilka sekund temu. Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr.

– Dasz sobie radę? – zapytał.

Skinęłam głową, niezdolna do wykrztuszenia ani słowa, na co uśmiechnął się i zamknął drzwi.


Mike

Ona mnie zabije – pomyślałem, wchodząc do pokoju stanowiącego salonik.

Alice zrzucała właśnie kurtkę.

– Tak wcześnie?

– Nie bardzo było jak wytłumaczyć jego pojawienie się.

Dziesięć Milionów PowodówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz