2

6.1K 143 12
                                    

POV : Justin

Czułem, że zaraz głowa mi oknie jak ten idiota za drzwiami nie przestanie pukać. Jest cholerna szósta rano, a ja wczoraj dopiero o trzeciej wróciłem do domu z baru, w którym wypiłem dwie szklanki whisky z chłopakami.

Tam w oko wpadła mi Pani bardzo seksowna kelnerka, która z gracją podała nam zamówione trunki i odrzuciła zaloty Petera. Swoją drugą strasznie mnie wkurwił tą swoją głupią gadką i zalotami w stronę tej pięknej kelnerki.

W sumie ostatnio myślałem o byciu w związku i małżeństwie przez mojego ukochanego ojca, który twierdzi, że już czas się z kimś związać. Gdybym jednak miał się w tym momencie ożenić to moja ofiarą i żoną jednocześnie została by słodka jaki i seksowna kelnerka z baru.

Kiedy pukanie w drzwi stało się już nie do zniesienia. Ostrym i donośnym głosem, który przerażał ludzi zaprosiłem do środka idiotę walącego o tej godzinie do drzwi.

- O moja księżniczka wstała bez humoru? - do mojej sypialni jak zwykle uśmiechnięty od ucha do ucha przychodzi mój brat.

- Nie jestem żadną księżniczką idioto!

- oj nie denerwuj się już tak - zachichotał jak jebana wróżka i usiadł na rogu mojego łyżka - ojciec wzywa cię do sobie i ostrzegam nie jest w najlepszym humorze - dodaje szybko po czym bierze do ręki pilot, który leży obok mojego łóżka na stoliku i jak gdyby nigdy nic włącza i ogląda jakieś tandetne lokalne wiadomości.

Nie zastanawiam się dłużej nad zachowaniem tego idioty tylko ruszam pod prysznic. Po kilku minutach wychodzę z pod prysznica i zakładam na siebie granatowy garnitur i od razu ruszam do gabinetu ojca. Wiedziałam, że to ja będę dziś jego ofiarą, na której wyładuje swój gniew.

Mój ojciec to strasznie specyficzny człowiek, ale mimo to bardo go kocham i mimo, że on bywa bardo oschły, poważny i nie czuły w stosunku do swoich najbliższych to w głębi duszy wiem, że bardo nad kocha i, że był by w stanie oddać za nas swoje życie. Jednak on jako wielki boss mafii musi być taki na jakiego wygląda i na jakiego się kreuje.

- Chciałeś mnie widzieć ojcze - rzuciłem wchodząc do paszczy lwa zwanej gabinetem mojego ojca.

- Racja - przyznał po czym schylił się do jednej z szuflad w biurku. Wyjął z niej białą teczkę, którą rzucił w moją stronę -ostatnio mamy duże problemy z Richardem jebany gnój napada na nasze kluby i zabija niewinnych ludzi, a żeby tego jeszcze nie było mało ukradł nam pięć kurwa kontenerów z narkotykami- ojciec tłumacząc mi jak wygląda sprawa z Richardem na twarzy zrobił się okropnie czerwony.

- W takim razie musimy się go pozbyć -stwierdzam pochopnie.

- Mój drogi synu to nie jest tak łatwe jak myślisz!

- A mamy jakieś inne rozwiązanie? - pytam z nadzieją na jakieś sensowne wyjście.

- Niestety nie - Ojciec przeczy kręcąc głową.

Nagle do gabinetu wchodzi Luke.

- Przepraszam, że przerywam wam rozmowę, ale mam pewien pomysł - przerwał na chwilę by ojciec pozwolił mu kontynuować - Więc ja z moim ukochanym braciszkiem zajmiemy się wszystkim co z wiązane z Richardem, klubami i kontenerami - zaproponował mój wkurzający brat i muszę przyznać, że brzmiał przekonująco.

- W takim razie daje wam wolną rękę, ale jeśli cokolwiek za walcie, to wam je amputuje — na jego twarzy pojawił się przerażający uśmiech, a ton głosu przyprawiał o dreszcz.

- Oczywiście ojcze - rzuciłem w pośpiechu opuszczając gabinet ojca.

Zapowiada się wojna,a ja ją zamierzam wygrać.

Moja Mała Nadzieja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz