POV : Justin
Dziś pracę u nas zaczyna nowa niania. Ja samą nie zajmuje się dobieraniem personelu, tym zajmuje się mój brat i Amber. Ja nie mam czasu na takie rzeczy, mam więcej na głowie. Teraz zajmuje się tymi klubami, dziś tam jadę ale najpierw muszę sprawdzić czy mamy jakiegoś kreta w personelu. Jeżeli tak to jestem zmuszony zwolnić wszystkich ale jeśli nie to pokryje wszystkie szkody i otworzę klub od nowa. Oczywiście będę musiał uspokoić i ukryć pewne rzeczy, żeby goście znów chcieli bawić się w tym klubie. To wszystko załatwię w jeden dzień. Trudniejszą sprawę ma natomiast mój brat, który zajmuje się skradzionym towarem, pewnie jest cały w stresie bo dobrze wie, że ojciec nie kłamał odnośnie tych rąk.
- Ula la, co tak braciszku siedzisz i myślisz? - z zamysłu wyrywa mnie mój ukochany braciszek.
O wilku mowa!
- Myślałem nad rozwiązaniem sprawy z klubem - rzuciłam w jego stronę.
- Ta, ja już skończyłem robotę - westchnął - Było yo banalnie proste, bo te kontenery porwały jakieś małolaty nie znające się na fachu i dzięki temu odzyskałem wszystkie ale szczerze mówiąc byłem zaskoczony tym, że nasz wróg gustuje w małolatach. - opowiadał a ja sam byłem zaskoczony tym wszystkim.
Aż z tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.
- Sorki braciszku ale chyba muszę iść się położyć - przeprosiłem go po czym usunąłem się z jego pola widzenia.
Ostatnio ciągle mi coś dolega, a sprawką tego jest ta piękna kobita z baru. To przez nią nie śpię całe noce, a w trakcie dnia ciągle mam jej twarz gdzieś z tyłu głowy.
POV : Melody.
Pierwszy dzień mojej pracy zapowiadał się dobrze. Kiedy rano wstałam zorientowałam się, że nie mam ze sobą nic do ubrania ale na całe szczęście Cora o mnie pomyślała i odrzuciła mi rano coś wygodnego do ubioru. Kiedy się już ogarnęłam zeszłam na dół na śniadanie.
- dzień dobry wszystkim - przywitałam się serdecznie wpadając do kuchni
- dobrze, że jesteś siadaj zaraz podam ci jajecznicę - powiedziała Charlotte odsuwając mi krzesło.
- dziękuję bardzo Charlotte ale nie trzeba było samą bym sobie coś zrobiła - podziękowałam tej wspaniałej kobiecie za to, że o mnie pamiętała.
- Oj kochana, to żaden kłopot!
- Tak to prawda, po za tym Charlotte robi naprawdę pyszną jajecznicę - dodała Cora.
- Oczywiście, przecież nasza Charlotte jest najlepszą kucharką pod słońcem- pochwalił ją Bernard.
- Tak w ogóle to czym ty się zajmujesz Cora?
- Jestem sprzątaczką, tak w skrócie to sprzątam sypialnie panów i czasem - wyjaśnia po czym wraca do posiłku.
- Tak miło mi było dziewczyny ale muszę lecieć sprzątać boksy, bo konie z niecierpliwością wierzgają kopytami - zażartował sobie Bernard
- Macie tu konie?
- Tak, nasz pan trzyma kilka wyjątkowych egzemplarzy - odezwała się Charlotte - a czemu pytasz?
- Strasznie uwielbiam te zwierzęta i od zawsze chciałam mieć swojego konia ale nie miałam takiej możliwości, jednak od czasu do czasu odwiedziłam stodołę nie opodal domu - opowiadałam jak najeta zapominając o jedzeniu.
- Skoro tak bardzo podobają ci się konie, to w wolnym czasie możesz pomóc mi posprzątać boksy - zaproponował mi Bernard z czego strasznie się ucieszyłam.
CZYTASZ
Moja Mała Nadzieja
RomanceMelody hope - miła i uczciwa pani doktor nie ma rodziny bo wychowała się w domu dziecka najbliżej z nią jest jej przyjaciółka lili oraz jej ojciec greg który mam bar w którym często pomaga. Justin Fisher - zraniony jak chłopiec stał się częścią maf...