3

5.5K 127 5
                                    

POV : Justin

Dziś pracę u nas zaczyna nowa niania. Ja samą nie zajmuje się dobieraniem personelu, tym zajmuje się mój brat i Amber. Ja nie mam czasu na takie rzeczy, mam więcej na głowie. Teraz zajmuje się tymi klubami, dziś tam jadę ale najpierw muszę sprawdzić czy mamy jakiegoś kreta w personelu. Jeżeli tak to jestem zmuszony zwolnić wszystkich ale jeśli nie to pokryje wszystkie szkody i otworzę klub od nowa. Oczywiście będę musiał uspokoić i ukryć pewne rzeczy, żeby goście znów chcieli bawić się w tym klubie. To wszystko załatwię w jeden dzień. Trudniejszą sprawę ma natomiast mój brat, który zajmuje się skradzionym towarem, pewnie jest cały w stresie bo dobrze wie, że ojciec nie kłamał odnośnie tych rąk.

- Ula la, co tak braciszku siedzisz i myślisz? - z zamysłu wyrywa mnie mój ukochany braciszek.

O wilku mowa!

- Myślałem nad rozwiązaniem sprawy z klubem - rzuciłam w jego stronę.

- Ta, ja już skończyłem robotę - westchnął - Było yo banalnie proste, bo te kontenery porwały jakieś małolaty nie znające się na fachu i dzięki temu odzyskałem wszystkie ale szczerze mówiąc byłem zaskoczony tym, że nasz wróg gustuje w małolatach. - opowiadał a ja sam byłem zaskoczony tym wszystkim.

Aż z tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.

- Sorki braciszku ale chyba muszę iść się położyć - przeprosiłem go po czym usunąłem się z jego pola widzenia.

Ostatnio ciągle mi coś dolega, a sprawką tego jest ta piękna kobita z baru. To przez nią nie śpię całe noce, a w trakcie dnia ciągle mam jej twarz gdzieś z tyłu głowy.

POV : Melody.

Pierwszy dzień mojej pracy zapowiadał się dobrze. Kiedy rano wstałam zorientowałam się, że nie mam ze sobą nic do ubrania ale na całe szczęście Cora o mnie pomyślała i odrzuciła mi rano coś wygodnego do ubioru. Kiedy się już ogarnęłam zeszłam na dół na śniadanie.

- dzień dobry wszystkim - przywitałam się serdecznie wpadając do kuchni

- dobrze, że jesteś siadaj zaraz podam ci jajecznicę - powiedziała Charlotte odsuwając mi krzesło.

- dziękuję bardzo Charlotte ale nie trzeba było samą bym sobie coś zrobiła - podziękowałam tej wspaniałej kobiecie za to, że o mnie pamiętała.

- Oj kochana, to żaden kłopot!

- Tak to prawda, po za tym Charlotte robi naprawdę pyszną jajecznicę - dodała Cora.

- Oczywiście, przecież nasza Charlotte jest najlepszą kucharką pod słońcem- pochwalił ją Bernard.

- Tak w ogóle to czym ty się zajmujesz Cora?

- Jestem sprzątaczką, tak w skrócie to sprzątam sypialnie panów i czasem - wyjaśnia po czym wraca do posiłku.

- Tak miło mi było dziewczyny ale muszę lecieć sprzątać boksy, bo konie z niecierpliwością wierzgają kopytami - zażartował sobie Bernard

- Macie tu konie?

- Tak, nasz pan trzyma kilka wyjątkowych egzemplarzy - odezwała się Charlotte - a czemu pytasz?

- Strasznie uwielbiam te zwierzęta i od zawsze chciałam mieć swojego konia ale nie miałam takiej możliwości, jednak od czasu do czasu odwiedziłam stodołę nie opodal domu - opowiadałam jak najeta zapominając o jedzeniu.

- Skoro tak bardzo podobają ci się konie, to w wolnym czasie możesz pomóc mi posprzątać boksy - zaproponował mi Bernard z czego strasznie się ucieszyłam.

Moja Mała Nadzieja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz