8

4.2K 106 14
                                    

POV : Melody

Brzuch mnie rozbolał ze stresu mam zjeść kolacje z szefostwem ubrałam na siebie sukienkę przed kolano na długi rękawem z dołem który był wykonany z tiulu sukienka była czarna a dół miał na sobie trochę srebrnego brokatu dlatego na nogi włożyłam srebrne szpilki włożyłam również tego koloru srebrne kółka do dziurek dziwne że one jeszcze są bo przyznam od lat nie nosiłam kolczyków.

Dobra to twoja wielka chwila mel dasz radę zejdź tam i pokaż im co umiesz pokaż że jesteś tego warta że jesteś warta tej pracy i tego miejsca.

POV : Justin.

Naszą ciszę przerwał ojciec który wszedł do jadalni również zasiadł przy stole o dziwo nie zaczął jeść patrzył na schody więc zrobiłem to samo było na nich pusto ale zaraz na nich pojawiła się melody boże czemu się nade mną nie zlitujesz boję się że się na nią rzucę ta sukienka i ona o boże dobra muszę skupić się na czymś innym.

- kogo ja tu widzę - odzywa się gloria.

- królową kochana - uśmiecha się do niej mel.

- królową raczej zwyczajną dziwką - o co im chodzi.

- o mówisz o sobie .

- chciałabyś kochana - gloria robi tą swoją minę.

- chciałabym chciała - śmieje się słodko mel.

- o ty kur..... - nie dane było jej dokończyć bo ojciec wszedł do akcji.

- dość tego siadać i jeść - wszyscy zgodnie z rozkazem to zrobili.

Że jedyne wolne miejsce było obok mnie to mel je zajęła przez to czułem jej zapach pachniała arbuzem w zimę ciekawe połączenie.

- Molly kochanie mama ma dla ciebie prezent - gloria z torby wyjęła wielkie pudełko.

- co to - pyta zaciekawiona brunetka.

- laleczki baletnice - uśmiecha się fałszywie.

- dziękuję za prezent ale go nie przyjmę - moja córka wstaje od stołu i wybiega z budynku zaraz za nią rusza mel a zaraz po niej ruszam ja.

POV : Melody.

Biegnę za molly ale niestety ona znika mi za zakrętem czemu gdzie ona może biec patrzę przez chwilę w tył widzę że za mną biegnie justin zatrzymuje go łapiąc za rękę.

- wiesz gdzie ona może biec - pytam zdyszana.

- nie mam pojęcia boże jak jej się coś stanie - łapie się za głowę.

- spokojnie znajdziemy ją pamiętam że mała mówiła mi że lubi chodzić do jakiejś szklarni - dalej ciężko oddycham.

- wiem gdzie to jest ale to bardzo daleko stąd trzeba iść długo przez las a później trochę przez polanę boże jest ciemno dziecko samo w lesie - widać że jest załamany.

- dobra jedźmy tam konno - biorę go za rękę i ciągnę w stronę stajni.

- bierzemy konia yyy wicher stary ty się nam przydasz - otwiera boks z koniem nie wieże to mój konik wicher .

- wicher - klepie go delikatnie.

- siadaj przede mną ja usiądę za tobą żebyś mi nie spadła bo tego bym nie przeżył - chwila czy on mówi że jak by mnie nie było to by nie przeżył.

- okej - weszłam na konia.

Justin złapał za lejce i jazda las rzeczywiście był ciemny i gęsty biedna molly moja kochana a propos molly ona jest do mnie podobna jej „MAMĄ " okazuje się być gloria która ukradła mi dziecko z tego wynika że molly to moja córka no tak wszystko się układa wtedy na imprezie poszłam do łóżka z Justinem a że on był chłopakiem glorii ona była zazdrosna o mnie i powiedziała mu że ona jest w ciąży żeby się nie dowiedział wyjechała gdy urodziłam zabrała mi dziecko i mu oddała i nie została przy nim na czas jej dzieciństwa choć w sumie nadal je ma bo okazało by się że nie ma pokarmu jasne a to zdzira suka dobrze że tu trafiłam bo inaczej nigdy bym nie poznała mojej córki i jej cudownego ojca .

- jesteśmy - z zamyślenia wyrwał mnie ten cudowny głos.

- chodźmy - zeszłam z wichra i natychmiast ruszyłam do szklarni.

To co zobaczyłam po wyjściu do środka było straszne jakiś typ trzymał małą i przystawiał jej broń do skroni zaraz za mną stanął Justin ale nie trwało to długo ponieważ mnie wepchnął za siebie i wyciągną broń za paska skąd on ją tam miał.

- puść ją - wysadził przez zęby.

- w zamian za tą ślicznotkę za tobą zrobię co każesz - mówi ten stary huj.

- po moim trupie dotkniesz mojej ukochanej - zaraz co ukochana.

- no nie po twoim a po niej - i poszły strzały Justin trafił w tego dupka ale on niestety trafił molly w brzuch szybko do niej podbiegłam ale nagle przed oczami zrobiło się mi ciemno.

POV : Justin.

Kurwa co za skurwysyny dostał kule ale jeszcze żył mel dostała kulkę w brzuch tak ja molly co ja mam teraz zrobić moje dwie ukochane kobiet zostały postrzelone nie wiele myślałem związałem krwawiące miejsca by zatamować krwawienie następnie ułożyłem je na wichrze bo piętnastu minutach byłem w rezydencji wniosłem szybko dziewczyny luk wziął ode mnie mel i zaniósł ją do jej sypialni a ja molly do jej po trzech minutach na miejscu był lekarz niestety powiedział że nie podejmie się operowania dziecka może operować tylko mel żaden inny też powiedział że tego nie zrobi dlaczego siedzę teraz z moją córką operacja mel trwa boże jak je stracę to nie przeżyje.

- operacja pana żony poszła zgodnie z planem niedługo się obudzi a jeśli chodzi o córkę przeżyje tylko trzy następne godziny bez operacji do widzenia.

- do widzenia - lekarz wyszedł a ja poszedłem do mojej mel leżała ona na swoim łóżku biedna moja .

Patrzyłem na nią jeszcze przez chwilę ale zobaczyła że otwiera oczy.

- gdzie ja jestem - pyta próbują usiąść.

- w swoim pokoju nie siadaj zostałaś postrzelona - tłumacze spokojnie.

- a gdzie molly - pyta jest nie spokojna.

- żaden lekarz nie chcę podjąć się operacji jeśli jej nie zrobimy za trzy godziny umrze - zbiera mi się na łzy.

- macie wszystko co potrzebne do operacji - robi minę jak by na coś wpadła.

- tak ale co z tego - wzdycham.

- przygotujcie ją do operacji ja wezwę lekarza - zrobiłam to co kazał.

POV : Melody.

Nie przyjedzie tu nikt to znaczy że to ja będę musiała operować moje dziecko nie bije się ani nie stresuje bo wiem że jestem dobrym lekarzem i że każda operacja mi się uda nawet tak nawet ranna dam radę ubrałam swój strój do operacji wyszłam z pokoju i udałam się do specjalnie przygotowanego pomieszczenia stał nas stołem operacyjnym luk i Justin.

- gotowa do operacji - pytam chłopaków.

- dlaczego tu jesteś masz odpoczywać - wypytuje zmartwiony Justin.

- będę operować - mówię zgodnie z prawdą.

- jak to nie jesteś lekarzem - dziwi się luk

- właśnie że jestem a teraz muszę was wyprosić - chłopcy grzecznie wyszli.

A ja zaczęłam operować.

***********************************
Dziękuję za kolejny rozdział

Buziaczki 🥰🥰🥰🥰🥰

Moja Mała Nadzieja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz