POV : Melody.
Wysiadam własnie z samolotu i od razu kieruje się na schody z nich już widzę Justina i molly są weseli i uśmiechnięci nie wytrzymuje bo z moich oczu lecą łzy mam ich mam moją rodzinę kocham ich a oni kochają mnie czuje to jak wczoraj usłyszałam ich głosy pełne smutku zrobiło mi się źle poszłam do pokoju i rozpłakałam się jak dziecko beczałam z cztery godziny milość własnie taka jest.
Miłość leczy rany na sercu miłość leczy ale i rani zadaje okrutny ból ona nie ma sumienia ona albo całkowicie buduje albo wszystko spala psuje odbiera miłość jest trudna ale każdy pragnie jej bezgranicznie i bezwarunkowo ba każdy chcę i każdy potrzebuje chociaż raz pokochać i chciaż raz być kochanym.
Jestem już na dole i idę szybkim tempem. Do moich miłosci.
- mama - na szyję rzuca mi się molly.
Kiedy molly mnie zostawia do moich ust dobiera się mój ukochany narzyczony.
- tak tęskniłem - przytula mnie mocno i szczelnie .
- ja też tęskniłam i to bardzo - oddaje uścisk
Moje życie bez nich nie miało by sensu .
POV : Luk.
Moja siostra wróciła to dobrze bo strasznie się o nią martwiłem na szczęście ona jest bardzo mondra i szczera i nieco za szybko podejmuje decyzje jest bardzo inpulsywna w sumie tak jak ja ale ten szczęguł możemy pominąć nie prawdaż.
Dziś mam kilka spraw do załatwienia jedna z nich dotyczy mego życia i szczęścia czyli możecie domyślać się że chodzi o mój związek z lili chce ustalić nam datę ślubu tak zamierzam. Się ożenić trochę się tego boję ale wiem ze lili to kurwa bieta mego życia ona da mi potomka małego chłopca w rzeczy samej nie wiem jeszcze jakiej pułci będzie nasze dziecko ale mój instynkt mówi mi że to chłopiec i szczerze nie mówci lili. Ale myślę że on będzie podobny do mnie będzie moją małą kopią moim małym. Powodem do szczęścia i chęcią do codziennego wstawania.
Na samą myśl o kąpaniu czy przebieraniu malucha przechodzi mnie ciepłe uczucie mam rodzinę mam powód do życia nareszczie wszystko mi się układa może i się powtarzam ale uwielbiam o tym. Mówić czy myśleć.
POV : Edward.
Dziś jestem wyjątkowo zabiegany a to dlatego że szykuje niespodziwnkę dla moich dzieci czyli mel i luka dlaczego bo uświqdimiłem sobie że spędzam z nimi zbyt mało czasu jak na ojca powinienem być przy nich cały czas wspierać może znów staje się złym ojcem obiecałem sobie i Bogu że już nigdy tego nie zrobię i zamierzam dotrzymać tej obietnicy bo jak ja obiecuje to zawsze dotrzymuje tej obietnicy a szczególnie jeśli chodzi o Boga.
A więc plan jest taki zabiorę moje dzieci na wodny tor przeszkód myślę że to dobry pomysł nie zbyt niebezpieczny dla nich i chłodny bo dziś na dworze jest lampa więc moje dzieci się odchodzą no i ja przy okazji też.
A i kupiłem. Sobie psa bo przez dłuższy czas opiekuje się psem mel ale wczoraj justin go z tąd zabrał a z uwagi że jestem starszym czlowukiem k nie znajdę sobie już innego towarzystwa kupiłem psa nazwałem go racuch.
Ten pies jest naprawdę ruchliwy biega po całej willi z nim jest wesoło.
POV : luk
Sprawy załatwione data ślubu na wrzesień a co teraz robię czekam z siostrą na tate przed jakimś lasem straszne tu wieje i jest tu świeże powietrze chyba w pobliżu jest jezioro ale po co my tu tacie.
- o dzieci jesteście - idzie do nas tata w spodenkach kompielowych.
- tak ale za bardzo nie wiemy co tu robimy - mówi mel.
- a zobaczycie chodzcie za mną - tak jak tata powiedział tak zrobiliśmy szliśmy za nim w dół po kilku minutach zobaczyłem.
Wielkie jezioro a na nim wielki dmuchany tor przeszkód marzenie dziecka za mojego dzieciństwa zawsze chciałem wziąść w takim czymś udział i po mnie mel wnioskuje że ona też.
- tato możemy już..... - zaczęła mel.
- no a myślicie że po co was zabrałem lećcie się bawić tylko ty mel uważaj na dziecko - mówi tata.
- rzecz jasna - rzuciła mel i pobiegła w stronę toru a ja zaraz za nią.
POV : Justin
Zostałem. Sam z molly bo mel pojechała z łukiem gdzieś podobno do taty bo coś od nich chcę mówiła że nie wie kiedy wróci nie martwię się teraz aż tak bo jest z rodziną ale jednak nutka strachu jest nie chcę żeby mojej kochanej się coś stało.
Bo jak dobrze wiemy tego bym nie przeżył wolałabym umrzeć niż żyć bez niej.
- tata pójdziemy na lody - pyta mnie moją córka która przed chwilą bawiła się lalkami.
- tak oczywiście tylko wezmę portwel - poszedłem na górę i wziąłem zgubę z szłam. Na dół tam gotowa już do wyjścia obok drzwi czekała moją córka.
- to idziemy - złapała mnie za rękę wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu.
Droga minęła nam na śpiewaniu piosenek z radia kidy byliśmy już na miejscu kupiliśmy sobie lody czekoladowe.
Teraz siedzę z molly na placu zabaw ja kończe loda a ona chuśta się na chustawce obok już dawno nie spędzam. Czasu z moją córką to przez to wszystko co się wokół mnie dzieje alw. Teraz zamierzam nadrobić stracony czas i nacieszyć się moim szczęście moją kochaną córeczką molly.
POV : Melody.
Bawię się świetnie biegam po torze w raz z moim bratem psikając się poistoletami na wodę czuje się świetnie woda ochładza nas bo dziś jast straszny upał współczuje psom oraz innym zwierzęta którym jest tak goronco w tym. Futrze czy sierści.
- siorka taki z ciebie lamus że raz pożądanie trafić nie umiesz - krzyczy luk.
- nie moją wina że trzęsiesz się jak galareta normalnie strzelać nie można - bronie się.
- ta ty zawsze masz jakieś wytłumaczenie - śmieje się.
- ale taką mnie kochasz - szczerze się do niego.
- masz rację bardzo cię kocham - podchodzi bliżej.
- ja ciebie też bardzo kocham zawsze chciałam mieć tak cudownego i kochanego brata jak ty jesteś wielki - wyciągam rencę aby go przytulić.
Ale on przez chwilę się nie rusza jego mięśnie się napinają a za chwilę rozluźniają po chwili londuje na twarz a ja na jego plecach widzę krew i dziurę ktoś do niego strzelił chciałam go złapać ale jego ciało spadło do wody nie wiele mysląc skoczyłam za nim.
A miało być tak pięknie...........
***************************************
Sorry że rozdział tak późno ale jak mówiłam mam od groma nauki ale rozdział jest i myślę że pojawią cię dziś jescze dwa a jeśli chodzi o zawartość tego to powiem tyle.Nie zawsze w życiu jest kolorowo.
Buziaczki 😘😘😘😘
CZYTASZ
Moja Mała Nadzieja
RomanceMelody hope - miła i uczciwa pani doktor nie ma rodziny bo wychowała się w domu dziecka najbliżej z nią jest jej przyjaciółka lili oraz jej ojciec greg który mam bar w którym często pomaga. Justin Fisher - zraniony jak chłopiec stał się częścią maf...