1 Początek przygody

1.7K 46 6
                                    

Czkawka wybiegł chyłkiem z domu. Piętnastoletni brązowowłosy wiking mający niebawem przejąc władzę w klanie, umykał przed swoim ojcem starając się uniknąć kolejnej tyrady na temat powinności wodza wobec wyspy i jej mieszkańców.

On sam nigdy nie spełniał oczekiwań ojca i choć bardzo się starał zyskać jego uznanie, jemu zawsze było mało. Jego ojciec, słynny wódz Stoik Ważki który nie mieścił się w większości drzwi, naturalnie chciał mieć za syna prawdziwego wikinga z górą mięśni. Niestety dostał chudego i nieco zwariowanego chłopaka. Nie dostrzegał w nim tych cech które wyróżniały go na tle rówieśników.

Młody Haddock o ile potrafił się na czymś skupić był w stanie w parę minut wynaleźć rozwiązanie jakiegoś problemu. A tym co według Pyskacza odziedziczył po matce było niesamowite wręcz zamiłowanie do niesienia pomocy innym. Cechy godne prawdziwego władcy, no może jednak nie u wikingów.

Kiedy tylko mógł udowadniał jak bardzo był pracowity i jak wiele ma innowacyjnych pomysłów, prawdopodobnie dzięki temu zaprzyjaźnił się ze Śledzikiem który również miał w sobie coś z wynalazcy, gdy zajmowali się jakimś projektem tworzyli zgrany duet. 

Właśnie szli ze Śledzikiem rozmawiając o nowym wynalazku, jego tarczy która miała wbudowaną linę z hakiem którą można było wystrzelić, dzięki temu można było związać przeciwnika lub szybko się po niej wspiąć. Gdy nagle nad ich głowami przeleciał rozpalony koszmar ponocnik a któryś z wikingów krzyknął.

- Smoki atakują! - Czkawka natychmiast pobiegł do kuźni pomagać Pyskaczowi w naprawianiu broni.
Ledwo co wszedł do kuźni a Pyskacz już krzyknął do niego wskazując na kupę zniszczonych mieczy i toporów. Stary kowal uśmiechnął się widząc zapał w oczach młodego, przelał w Czkawkę cały swój kunszt i był pewien, że kto jak kto ale młody Haddock na pewno dobrze go wykorzysta.

- Rób co możesz z tym żelaztwem ja idę pomóc reszcie! - wychodząc pomachał Czkawce jednocześnie zmieniając protezę haka na młot. Po tym jak wyszedł, Czkawka zabrał się do wyprostowywania i ostrzenia pogiętych i zniszconych mieczy i toporów.

Po paru minutach które dla Czkawki dłużyły się jak godziny, zauważył przez okno jak jeden koszmar ponocnik szykuje się do śmietelnego strzału falą ognia w odwróconego do niego plecami Sączyślina. Czkawka wyskoczył przez okno kuźni i wystrzelił bolasem ze swojej tarczy w pysk smoka. Udało mu się związać mu paszczę przez co smok nie mógł wystrzelić. Koszmar ponocnik zaprzestał ataku na Sączyślina ale za to wściekły pobiegł zaatakować Czkawkę. Chłopiec musiał prędko uciekać, na szczęście był wystarczająco szybki żeby umknąć spoza zasięgu szponów smoka jednak w biegu smok się podpalił jednocześnie paląc liny i uwalniając od nich swój pysk. Rozwścieczony smok zaczął teraz ziać ogniem w stronę chłopca. Czkawka zasłonił się tarczą lecz po kilku sekundach zaczęła się ona rozpadać. Wtedy na scenę wkroczył nie kto inny a Stoik Ważki, prędko skoczył na szyję smoka i zaczął go odkładać swoim ukochanym toporem.

Smok już mocno zakrwawiony i zamroczony ledwo strącił z siebie wodza wikingów a dwa inne smoki przyleciały rannemu druchowi na pomoc i pomogły mu odlecieć.

Atak smoków zakończył się niewielkimi stratami, tylko w inwentarzu, zabrały parę owiec i zniszczyły dwa domy. Czkawka odetchnął z ulgą a adrenalina która się w nim przed chwilą buzowała teraz powoli uchodziła usiadł na ziemi i wpatrywał się w płonący w oddali dom. Z błogiego odpoczynku wyrwał go jednak krzyk Stoika.

- Coś ty sobie myślał? Mogłeś zginąć bo nagle zachciało ci się powalczyć ze smokiem? - krzyczał i machał toporem we wściekłości.

- Ale tato... - chciał wtrącić Czkawka

- Nie przerywaj mi! - krzyknął bardzo rozzłoszczony ojciec.
- Policzymy się w domu. - oznajmił przez zęby.

Smocza KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz