– O proszę, a któż to się raczył pojawić! – zakpiła Ella.
– A wy co w tym momencie ćwiczycie? – odbił pałeczkę Czkawka wskazując na Magnusa wiszącego do góry nogami w szponach Wulkana.
– Spadanie – odpowiedziała powstrzymując chichot.
– Bardzo śmieszne. Pomóżcie mi w końcu. – powiedział z kiepsko ukrywanym gniewem.
– Dobra jak już jestem to mam jedno fajne miejsce gdzie możemy potrenować. – Machnął w ich stronę i odleciał w stronę wysokich wystających z wody skał. Ella spojrzała na Hildę, ta wzruszyła ramionami i poleciała za Czkawką. Wulkan podrzucił Magnusa do góry po czym zanurkował pod niego. Magnus gdy wreszcie usiadł z tyłu siodła trzęsącymi się rękami oplótł szczelnie Ellę w pasie. Ella przewróciła oczami i również podążyła za Czkawką.
Czkawka chwilę czekał na resztę przed kamiennym labiryntem.
– Na początek zróbmy coś prostego – Zaczął gdy już reszta zebrała się dookoła. – Zacznijcie z pewną prędkością latać pomiędzy skałami. Jak już uda wam się to bez żadnych wypadków możecie stopniowo przyspieszać. – Po tych słowach wystartował i po chwili gdy już nabrał odpowiednią prędkość zanurkował i z niezwykłą gracją omijał wysokie występy skalne. Za nim nieco mniej pewnie podążały dwa smoki. Czkawka przylgnął do grzbietu Szczerbatka i z szerokim uśmiechem zakrytym za hełmem zaczął coraz to bardziej przyspieszać.
– Dawaj Szczerbo! – zachęcał przekrzykując świszczący dookoła wiatr. Odrócił głowę w sam raz żeby zobaczyć odbiającego się od skały Wulkana. Smok ryknął na swojego jeźdźca i wzniósł się w górę. Chwilę później Czkawka już był przy nich.– Co się stało? – zapytał
– No nic, nie dogadałam się z Wulkanem. Ja chciałam ominąć skałę z jednej strony a on z drugiej. – wyjaśniła
– Może na razie spróbuj bardziej mu zaufać. Wiesz on latał całe swoje życie, wie co robi. – wyjaśnił
– Dobra – odpowiedziała niechętnie
– Magnus może polatasz na Szczerbatku? – zaproponował Czkawka, Szczerbatek niezadowolony mruknął do niego
– Dobrze, przepraszam. Szczerbatku czy Magnus może z tobą polatać? – zapytał najuprzejmiej jak umiał. Szczerbatek teraz już zadowolony uśmiechnął się i ryknął z aprobatą.– Może teraz nie leć tak szybko – Magnus niepewnie zapropnował Czkawce gramoląc się na grzbiet Szczerbatka.
– To już dogadaj się z nim – Czkawka odsunął się do tyłu w siodle robiąc więcej miejsca z przodu. Magnus spojrzał na niego błagalnym wzrokiem, ale westchnął i usiadł najdelikatniej jak potrafił.
– Smoku, bardzo cię proszę nie szalej. – poprosił łagodnie drapiąc go za uszami. Szczerbatek z rozkoszą przymrużył oczy i niechętnie bo niechętnie ale powoli zaczął szybować.
Czkawka schylił się do strzemiona i z cichym "klik!" przestawił dźwignię.– Dobra – poklepał Magnusa po barku – Ustawiłem na razie lotkę tak, że może sam szybować. –
– Dlaczego ja w ogóle lecę z przodu? – zapytał choć tak naprawdę znał odpowiedź.
– Mówiłem, że dobrze żeby ktoś z nas oprócz mnie umiał jeszcze latać ze Szczerbatkiem. Jak Gabriela albo Wulkan straci jeźdźca to mogą dalej brać udział w walce. Jednak Szczerbatek bez jeźdźca ma o wiele gorzej. Najlepiej żebyś to był ty puki nie masz swojego smoka możesz się tym w pełni zająć. – Magnus pokiwał głową, mimo wszystko nadal nie był przekonany co do tego pomysłu.
CZYTASZ
Smocza Krew
FanfictionFanfiction o tematyce Jak Wytresować Smoka. To moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję że komuś się spodoba. Zapraszam do czytania. : )